znikam na Islandii

Nie będzie mnie przez miesiąc. Jutro wyruszam z Keflaviku, na razie jeszcze nie wiem gdzie. Z tego co usłyszałam od jednego z naszych klientów – wędkarza z Islandii (na szczęście nasi są wszędzie!) na wschodzie jest jeszcze bardzo źle. Koledzy próbowali wyjść i zrezygnowali. To nic dziwnego, jest dopiero połowa czerwca, sądzę że to się niedługo poprawi. W związku z tym możliwe, że ruszę w przeciwnym niż planowałam kierunku z zachodu na wschód. Tak czy siak mam nadzieję na piękną wędrówką. Mam aparat i dwa obiektywy, 9 baterii i filtry. Mam solidny, chociaż ciężki namiot- jedynkę Hannaha, która była ze mną np w zeszłym roku w Norwegii. Mam moją leciutką kuchenkę i warty 3 zł garnuszek. Poza tym bardzo niewiele- ten sam co zawsze puchowy śpiwór. Dwa powerstretche do noszenia jeden na drugi, dwie koszulki z wełny, kostium kąpielowy (planuję odwiedzać wszystkie gorące źródła:)) i spódniczkę. Mam jeszcze dwie pary powerstretchowych skarpet (na zmianę), dwie pary kwarkowych majtek, czapkę, szalik i rękawiczki, aluminiową łyżkę od Lidki, przykrywkę do kubeczka od Hani i Julki, osłonkę na nożyk od syna, płaszczyk przeciwdeszczowy od Jose (czyli moje szczęśliwe gadżety), nasz lniany ręczniczek- na głowę, wiatrówkę Laponię i tanie przeciwdeszczowe spodnie. … Plecak bez jedzenia waży ok 11 kg czyli tyle ile zaplanowałam. Po dopakowaniu wyjdzie 19 i tyle (mam nadzieję) mogę nieść.

Mam mapy: jedną ze Sklepu Podróżnika i sporo wydrukowanych przez Lidkę (Lidka wielkie dzięki!) Mam kompas. Nie mam latarki i zegarka- bo przecież jasno przez cały czas… Mam nadzieję, że niczego ważnego nie zapomniałam…

bawcie się dobrze beze mnie:) Przy okazji wiadomość z ostatniej chwili: dostałam dwie nominacje w Fine Art Photography Awards!

Pokazuję okładki pod linkami zobaczycie całe serie:

w kategorii krajobraz- za Simple world

simple world, fot Kasia Nizinkiewicz

i w kategorii otwartej za Wilderness

wilderness fot Kasia Nizinkiewicz

Bardzo się cieszę :)

 

Share

18 komentarzy do “znikam na Islandii”

    1. Dzięki. Udało mi się iść przez 28 dni po samych bezdrożach lub pieszych szlakach (bez tych słynnych autobusowych dróg). Nie doszłam wprawdzie tam gdzie najbardziej chciałam, ale zrealizowałam mój plan D :) Myślę, że całkiem niezły wynik. Nie jest łatwo, ale jest ciekawie i pięknie.

      1. Jesteś! Ciekawie i pięknie – czyli tak jak myślałam :) to czekam na relację i zdjęcia.
        P.S. Napiszę wieczorem parę słów mailowo na temat lnianej koszulki.

  1. Simple World podoba mi się szczególnie – zarówno zdjęcia jak i sam koncept. Dobrze, że są jeszcze takie miejsca na świecie !
    Szczęśliwej podróży – ciekawa jestem Islandii widzianej twoimi fotografiami :)

    1. Ja też jestem bardzo ciekawa co wyszło. Dopiero jutro zgram zdjęcia. Zostanę jeszcze dzień w Warszawie, a tu nie mam programu do wywołania RAWów. Trudno mi to fotografowanie szło. Wiało, padało, musiałam dużo iść (bo brak jedzenia lub wody) i czasem po prostu nie miałam siły. Myślę, że za drugim razem pójdzie mi lepiej :)

  2. Gratulacje za nominacje:) Szkoda, że nie chcesz zarabiać na fotografii. Na pewno zasługujesz na wynagrodzenie za tak świetne i pełne artyzmu zdjęcia.

    1. dzięki. Myślę, że gdybym się zaangażowała w zarabiane straciłabym większą część radości. Zresztą ja tak naprawdę nie umiem na niczym zarabiać:)

  3. „..za drugim razem..” – znaczy podobało się choć troszkę ;-)
    Również z niecierpliwością czekam na relację :-))

    1. Podobało mi się bardzo. Dzięki Waszym radom zabrałam ciepły śpiwór i nie żałuję, bo zdarzało mi się w nim sypiać w mokrych ubraniach (mam nadzieję, że Roman nie czyta!). Nie marzłam też w dzień idąc, ale życie biwakowe poza namiotem było w zasadzie niemożliwe. Z marszu hyc do śpiwora :) Temperatury były wprawdzie dodatnie (2-4 stopnie… podobno kiedyś było nawet 10) ale wiatr upiorny i duża wilgotność. Połowę dni miałam deszczowych, ale kilka było naprawdę pięknych no i wszystkie były bardzo długie :) Przez cały czas było jasno.

  4. Cieszę się bardzo, że wróciłaś. Brakowało mi nowych wpisów na blogu. No ale rozumiem, że aby mogły się pojawić to trzeba najpierw wyjechać (tylko czemu aż na tak długo ;-))
    Szczerze podziwiam, też jestem łazikiem ale nie aż tak ekstremalnym, żeby w zimnie prawie miesiąc iść. Bardzo jestem ciekawa Twoich relacji i zdjęć.

    Co do Twojego komentarza na temat zarabiania na fotografii, mam dokładnie tak samo, że nie umiem na niczym zarabiać ;-) Fotografią interesuję się coraz bardziej (od dawna coś tam pstrykam ale jakby coraz bardziej świadomie), i sprawia mi dużo radości, bo właśnie nic nie muszę, nie ma terminów, robię to z jakiejś wewnętrznej potrzeby zapisywania otaczającego mnie świata dla siebie i dzielenia się pięknem, które zauważam.
    Zawodowo czasem robię projekty architektoniczne, na których zazwyczaj zarabiają wszyscy branżyści a dla mnie niewiele zostaje (mam problem z wycenianiem własnej pracy, jestem zbytnią optymistką w ocenieniu ile czasu i wysiłku dana rzecz mi zajmie), poza pracą prowadzę i działam w fundacji pomagającej kotom bezdomnym i woln ożyjącym (do tego dokładam to co zarobię gdzie indziej) a w wolnych chwilach włóczę się z aparatem bliżej i dalej po lesie, po górach.

    1. widocznie tak musi być. Jakaś przeciwwaga dla tego wszystkiego co zorientowane tylko na zysk. Ja wierzę, że to bardziej naturalne. Kiedyś ludzie się po prostu dzielili, wymieniali tym, co tam który miał. Daleko bardzo od tego odeszliśmy.
      Powodzenia z kotami. Dla szczecińskich odkładamy przed zimą polarowe ścinki, gdybyście potrzebowali to też możemy zebrać kilka worków. To nie kocyki, ale jest w tym ciepło, miękko i sucho.
      Ja lubię wyjeżdżać na długo. Na początku jakoś wszystko inaczej odbieram. Dopiero po tygodniu, czasem dwóch wciągam się w wędrówkę tak, jak najbardziej lubię.

  5. Kasiu! Ale fajnie, że jesteś! Co chwilę tu wpadałam by sprawdzić, czy już wróciłaś. Czekam na relacje! <3

    1. Dzięki Asiu:) postaram się ogarnąć i zacząć pisać. Tobie by się Islandia na pewno podobała. Tyle tam koni!

  6. Też podglądałam czy już jesteś :)

    Bardzo się cieszę, że nie wróciłaś rozczarowana Islandią!
    To troche jak z Korsyką, kto przejdzie tylko GR20 w sezonie mówi, że Korsyka przereklamowana a kto poczyta o posezonowej Korsyce u Ciebie zobaczy ją zupełnie z innej strony :)

    1. Ciekawa jestem czy to co ja zobaczyłam się Wam spodoba. Ja chyba z reguły nie wracam rozczarowana. W każdym razie nie z miejsc gdzie jest aż tak dziko. Może dlatego, że nie mam konkretnych oczekiwań. Jestem ciekawa co mnie tam spotka i gotowa się jakoś dostosować. Teraz też wielokrotnie zmieniałam plany. Cieszę się, że nie musiałam iść drogami, że ominęłam zatłoczone miejsca, że padało tylko co drugi dzień :)
      Nie zachwycił mnie gejzer. Wcale nie mogłam się tam skupić. Tłok, hałas, nawet oklaski. Słup wody nie kojarzył się tam wcale z nadzwyczajnym ale naturalnym zjawiskiem, tylko z cyrkiem. Nad Gulfoss udało mi się wyjść i popatrzeć z innej perspektywy. Inne bardzo znane miejsca obejrzałam w nietypowych porach dnia (bo nocy to tam wcale nie było) i wyszło już znacznie lepiej. Byłam też w miejscach nieznanych albo mało znanych, często sama i tam było naprawdę pięknie. Oglądam teraz zdjęcia i jak zwykle jestem rozczarowana sobą- niewiele udało mi się pokazać. To bardzo dziwne krajobrazy. Za drugim razem wyjdzie mi lepiej:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »