targi nurkowe w Mediolanie-EUDI show

Przepraszam za brak wpisów, ale w Mediolanie był taki tłok, że nie miałam ani chwili wolnej. Włosi są czarujący i entuzjastycznie nastawieni, dawno nie byłam na tak sympatycznym biznesowym wyjeździe. Sam Eudi show to dość duża impreza (w porównaniu z naszą warszawską Podwodną Przygodą). Targi nurkowe zajmują całą halę na terenach Fierra Milano w Rho. Było trochę filmów, pokazów i wykładów (nie miałam czasu zerknąć). Był ozdobiony przezroczystymi okienkami basen i entuzjaści mogli sobie niektóre rzeczy testować. My skłoniliśmy Fina z sąsiedniego stoiska do zademonstrowania nam suchego skafandra – był bez zarzutów :)

Stolisko Scubalandii- reprezentującej nas we Włoszech było oblężone jeszcze długo po  zamknięciu hali…Nagadaliśmy się, napokazywaliśmy i naprzymierzaliśmy do bólu. Wielkie zainteresowanie wywołała nasza zgromadzona dzięki uprzejmości wielu polskich nurków lista relacji z testowania kwarkowych ocieplaczy. Pojawiło się już na niej kilku Włochów, dostaliśmy kilka nowych, jeszcze nieuporządkowanych wpisów, na możliwość przetestowania kwarków czeka wielu chętnych. Wbrew przypuszczeniom opinie włoskich nurków są bardzo podobne do naszych (początkowo Włosi sądzili, że przyzwyczajeni do zimna Polacy wcale nie marzną :))

Lista będzie się rozrastać więc zapraszam do śledzeni postępów. To niezwykle ciekawa baza danych- ja sama jesztem nią zafascynowana. Świetna podpowiedź jak się ubrać na nurkowanie od arktycznych wód po Morze Śródziemne na samym południu Włoch.

Wygląda na to, że nasza idea precyzyjnie zaprojektowanej cebulki i zastosowanie w bieliźnie nurkowej membrany rozwiązuje wiele podwodnych problemów. To wielka przyjemność widzieć jak kontynuowany latami projekt ostatecznie wchodzi na rynek i sucha teoria sprawdza się … pod wodą :)

Share

a w górach nie ma (już) nikogo…

Na moich zdjęciach niemal nie ma ludzi. Częściowo wynika to stąd, że chodzę po górach sama, częściowo, że bywam w miejscach gdzie nikogo nie ma. Tym razem przez wszystkie dni spotkałam jednego myśliwego z psem (Luciano) i dwóch bezimiennych narciarzy z czekanami…

Wyludnione były nie tylko odcięte od świata hale, ale też i wysoko położone domki i małe miasteczka. W Caronie nie było żywej duszy, w dolinie Belvisio  przy jakiejś dalekiej chałupie kręcił się samotny facet. Na szosie schodzącej z Carony do San Giacomo obszczekał mnie bardzo zdziwiony pies i na moment zza wrót obory wychylił się przerzucający gnój człowiek.

Przed tamtym domem stał samochód, do innych nie prowadziły nawet wyjeżdżone ślady.

Brak ludzi w miejscach gdzie można by się ich było spodziewać rodzi bardzo zastanawiające uczucia. Świat odrealnia się i wygląda niemal zupełnie jak bajka. Nie wiem czy udało mi się to pokazać… być może do wywołania tego szczególnego wrażenia potrzebne jest jeszcze szczypiące w policzki zimno, podstępny lód pod nogami i szumiący w bezlistnych gałęziach wiatr…

 

Share
Translate »