Trochę powyżej granicy cienia, po lewej, na małej grzędzie jest domek. Zauroczył mnie. Jest wysoko, nie ma do niego dostępu, pewnie tylko jakaś stroma ścieżka. Na przeciwko jest schronisko Maupas. Domek widać z tarasu, ale nie zauważyłam go wieczorem. Cała ściana była skryta w cieniu i pojawił się dopiero o świcie, w jaskrawym blasku wschodzącego słońca. Jest jak marzenie, bezpieczny daleko od świata, dumnie postawiony bardzo wysoko w górach. Z widokiem na ośnieżone szczyty Francuskich Pirenejów. Nie wiem co w nim jest i do kogo należy. Wiem, że chciałabym mieć taki dla siebie, zaszyć się w niedostępnym, pięknym miejscu… i wreszcie mieć prawdziwy święty spokój!
A właśnie spokój jest chyba najtrudniejszy! Już było dobrze, siedziałam sobie, pisałam bloga… a tu znienacka dostałam dużą nagrodę! Popatrzcie sami:
…i nie wiem gdzie teraz powinnam pojechać, na galę do Los Angeles … czy w moje ukochane Pireneje?