Pireneje marzec 2014 Lac Bious Artigue

Wieczorem zjechaliśmy do Laruns (dostałam pokrzywki i musieliśmy wpaść do apteki). Objechaliśmy okoliczne wsie, zajrzeliśmy nawet do Gourette (okropne narciarskie miasteczko, Jose natychmiast stamtąd uciekł).  Nie mieliśmy pomysłu gdzie iść. Pogoda wyglądała podejrzanie, zamgliło się i czasem padał drobny deszcz. Gdyby Col d’Abisque nie była zamknięta, pojechalibyśmy chyba dalej na wschód. Tak, ostatecznie wróciliśmy do Gabas, przenocowaliśmy w vanie i rano, wciąż w ociekającej deszczem mgle wybraliśmy się do Lac Bious Artigue z nadzieją na zdobycie Pic Gazies.

Nad jeziorko prowadzi asfaltowa droga, zimą oczywiście zamknięta.

AA007 (2)

Bardzo szybko wyszliśmy ponad chmurę.

AA008 (5)Podejście zajmuje zimą około półtorej godziny.

AA005 (3)

Musieliśmy się przedostać przez kilka lawinisk. Dużą część trasy człapaliśmy w rakietach, długie fragmenty udało nam się przejść po odsłoniętej już murowanej barierce szosy- tak było znacznie szybciej.

AA004 (3)Hala Omette była już lekko odsłonięta, miejscami leżał jeszcze głęboki śnieg, rano zmarznięty więc wygodny i szybki.

AA003 (3)

Początkowo szliśmy wzdłuż szosy, potem znudziło nas to, zresztą w lesie szosa całkiem znikła w zaspach.

AA002 (6)

Podeszliśmy na tamę, zjedliśmy, a potem postanowiliśmy okrążyć jeziorko. Mieliśmy czas. Do Cabane Aule, gdzie mieliśmy zamiar przenocować nie było daleko. Latem można by wyjść na Pic Gazies nawet z Gabas, teraz zimą chcieliśmy zacząć wysoko, tak żeby zdążyć zejść zanim zmięknie śnieg i odezwą się lawiny. Widoczna z dołu trasa nie wydawała się trudna.

AA001 (4)Na brzegu minął nas samotny narciarz- przyszedł lasem z Gabas.

AA036 (5)AA035 (5)AA033 (6)Jezioro zamarzło, więc najbardziej typowy, drukowany nawet na torbach z supermarketu widok nie wyglądał tak okazale jak latem:

AA031 (4)Minęliśmy dolinę, do której nie udało nam się przejść kilka dni temu (z dołu niestety nie było jej widać), zeszliśmy do Cabane Omette (otwarta)  i zaczęliśmy podchodzić w kierunku Cabane d’Aule.

AA030 (4)Przez las prowadziła wyraźna ścieżka, w wielu miejscach już wystająca spod śniegu. Szlak biegnie bardzo stromym zboczem wzdłuż urwistego kanionu.

AA029 (4)Ponad zdemolowanym przez lawiny lasem dolinka się troszkę rozszerza, ale zimowa droga jest dość skomplikowana.

AA027 (4)Szlaku nie widać i trzeba kluczyć wybierając bezpieczniejsze przejścia pośród wielkich, ponurych lawinisk.

AA028 (4)W wielu miejscach czuliśmy się mocno nieswojo. Wisiało nad nami zasypane i już rozmiękłe zbocze wystawione na popołudniowe światło. Kilka razy słyszeliśmy huk, nie poleciało jednak nic dużego.

AA026 (3)Ucieszyliśmy się widząc cabanę. Była po drugiej stronie i żeby do niej dotrzeć musieliśmy przejść przez rzekę- mocno wezbraną.

AA025 (4)Budynki były całe zasypane i niestety nie udało nam się do nich dostać. Nie znaliśmy ich, nie wiedzieliśmy, które drzwi mogą być otwarte. Kopanie na oślep zajęłoby nam kilka godzin, zresztą nie czuliśmy się tam bezpiecznie. Musiała tu niedawno spaść lawina, przysypana już kilkoma centymetrami świeżego śniegu. Kawałek dachu jednego z baraków był zniszczony, nad nami wisiał naderwany śniegowy płat. Zawróciliśmy, rezygnując tym samym z Pic Gazies.

AA024 (5)

Kiedy mijaliśmy stłoczone w strumieniu lawiniska oberwał się kawał przeciwległego zbocza. Ta dolina nie jest najlpsza na zimę. Jeśli tak, to przy ponurej, mroźnej i bezwietrznej pogodzie. Wiosną jest nie tylko niebezpieczna, ale i trudna. Wielkie bryły lawinowego śniegu na bardzo stromym, pozawieszane nad rwącym potokiem. Jest i gdzie zjechać, i do czego wpaść.

AA023 (2)Słońce pięknie ozłacało Pic du Midi d’Ossau, jednak po całym dniu oglądania  go uznaliśmy, że mamy już dość. Zeszliśmy do Gabas, zjechaliśmy kawałek i przenocowaliśmy w hoteliku na samym dole wsi. Drugi, wyżej jest drogi i nieuprzejmy. Wewnątrz była dwójka ludzi, ale nie chciało im się otwierać tylko dla nas. Dobrze, że wstąpiliśmy do baru po ser (doskonały, podobno najlepszy w Ossau) i powiedziano nam, że niżej jest jeszcze jeden hotelik, i że go na pewno otworzą. Była już noc, lodowaty wiatr i mróz.  Bardzo był nam potrzebny prysznic i pranie, a schronisko otwierają dopiero w czerwcu. Inną możliwością przenocowania był kemping w Laruns. Jest otwarty przez cały rok, tylko nie chciało nam się już włóczyć po nocy.

Share

Pireneje marzec 2014 -Refuge Pombie

AA032 (5)Wstaliśmy wcześnie i udało nam się wyjść jeszcze przed świtem.

AA030 (3)Słońce pięknie rozświetlało wierzchołki gór. Pierwszy ozłocił się Pic du Midi d’Ossau- najwyższy w tej okolicy. Kilkanaście minut później, kiedy słońce zeszło niżej- na wszystkie okoliczne szczyty, nie umiałam go już  łatwo odróżnić. Z tej strony chyba najmniej go widać- najokazalej prezentuje się z daleka.

AA029 (3)Orientacja pośród niskich, podobnych do siebie pagórków wcale nie była łatwa. Podeszliśmy na kolejny próg, a potem obeszliśmy kotlinkę łukiem sugerując się dość wyraźnym śladem rakiet, pewnie pochodzącym sprzed kilku dni.

AA028 (3)Za nami pojawił się piękny widok na wschodnią ścianę doliny Ossau.

AA027 (3)Przed nami wznosił się dumnie Pic Peygeret, który początkowo wzięłam za Pic du Midi- schowany za swoim znacznie niższym sąsiadem.

AA026 (2)Ślady urwały się na końcu kotlinki. Spróbowaliśmy podejść na przełączkę, tuż powyżej nich, ale było tam bardzo stromo. Obsuwaliśmy się. Zeszliśmy kawałek i podeszliśmy śladem narciarza na właściwą- przechodnią przełęcz.

AA025 (3)AA024 (4)AA022 (3)Zejście było strome, ale łatwe. Przetrawersowaliśmy kawałek w prawo i dość daleko udało nam się zejść wygodnie po odsłoniętych już trawkach. To miejsce na mapie oznaczono jako trudne. Być może bywa takie kiedy na trawkach jest lód, chociaż można też stamtąd zejść bezpośrednio w dół- zwykle tak jest prościej. Kropkowane oznakowanie jest chyba mocno na wyrost.

AA021 (3)Szliśmy potem długim trawersem u stóp Pic du Midi. Pomyślałam, że z tej strony góra wygląda niezbyt urodziwie, a chwilkę potem, że może niesłusznie tak ją skrytykowałam… Kiedy tylko minęłam urwisko, z rozgrzanych skał poleciała pierwsza lawinka- nieduża, ale zabrzmiało to jak ostrzeżenie… albo pogróżka. Ja ci pokażę nieurodziwie!

AA020 (3)W schronisku Pombie spotkaliśmy parę Hiszpanów z psem, później kilku narciarzy. To popularne miejsce, bez szans na samotność nawet zimą.

AA018 (3)Wokół było mnóstwo śladów. Większość prowadziła w dół. Na Col de Portalet.

AA016 (2)AA015 (5)Wybraliśmy jedną z wyraźnych ścieżek i też poszliśmy w kierunku szosy.

AA014 (6)Śnieg miękł i na stromiznach robiło się coraz trudniej, musiało już być koło południa.

AA013 (4)Przez tydzień naszej nieobecności niewiele się tu zmieniło. Śnieg nadal przykrywał cyrk Aneou grubą lśniąco-białą warstwą. Samochody na parkingu ginęły w labiryncie dwumetrowych tuneli. Obok nas obozowało kilka kempingowców.

AA012 (4)Zrobiliśmy zakupy w dwóch absurdalnie zaśnieżonych supermarketach (francuski jest lepszy niż hiszpański), wyciągnęliśmy  z naszego vana stolik i dwa leżaki, i przez chwilkę poczuliśmy się jak zwykli turyści… Ciepło, leniwie… fajnie :)

AA010 (4)

Share
Translate »