Nasz korespondent z Hiszpanii donosi… Valle de los Sarios Zachodnie Pireneje

Pamiętacie Lizarę w marcu, wszędzie biało, ani odrobiny innego koloru… a potem deszcz, zmarznięte trawy i mgła?

Minęły dwa miesiące i wszystko wygląda już całkiem inaczej. Dostałam te zdjęcia od kolegi, To część naszej marcowej trasy, mieliśmy zamiar przejść tamtędy wracając do Lizary z Ibon Estanes.  Wtedy się nie udało, padał śnieg z deszczem,  a potem złamałam nogę… teraz to już całkiem inny  świat!

Valle de Los Sarios

Jose Antonio de la Fuente

Pięknie tam prawda?

Widać charakterystyczna sylwetkę Pic du Midi d’Ossau i nitkę drogi na col de Somport, grań Pico Royo-Rincon, którą szliśmy zimą, i ścianę Sierra de Secus z przeciwnej strony. Na ostatnim zdjęciu wioska Aragues del Puerto i górujący nad nim Bisaurin. Śnieg jeszcze trochę się trzyma, ale mam nadzieję, że za niecałe dwa tygodnie, kiedy tam będę, będzie go już trochę mniej :)

Share

dzikie zwierzęta

Kiedyś, pewnie ponad dwadzieścia lat temu, dość wysoko w Alpach usłyszałam za sobą donośny gwizd. Obejrzałam się, nie było nikogo, poszłam dalej, ale za chwilę znów stanęłam. Ktoś na mnie gwizdał! Już wyobraziłam sobie chamskiego faceta zaczajonego złośliwie za jakimś krzakiem, w tamtych czasach takie rzeczy jeszcze się czasem zdarzały, … kiedy na samym środku ścieżki odkryłam dużego i tłustego świstaka. Gwizdał z prawdziwym oburzeniem. Masz chleb? Czemu nie masz chleba! Dawaj!… Już!

Troszeczkę wyżej cała łąka była poryta norami i na mój widok na ścieżkę wyszło znacznie więcej zwierząt. Pamiętam gdzie to było, być może świstaki wciąż jeszce mają tam zwyczaj żebrać, chociaż chyba nie jest to dla nich najlepsza praca. Nie byłam w tym miejscu od lat, to Dormilouse, najwyżej położona wieś we francuskim Ecrins. Szłam wtedy szlakiem na Col Fresimires. Być może kiedyś tam wrócę i sprawdzę.

Później wielokrotnie spotykałam w górach, świstaki, czasami wręcz całe stada. Nie boją się ludzi ani psów. Beztrosko ryją nory nawet na samych ścieżkach, a czasem wręcz pozują do zdjęć.

…no ten się chyba trochę zdenerwował. Kręcił się niedaleko nas, nie wiem czego szukając na śniegu, a kiedy w końcu zdecydowałam się go sfotografować ruszył kłusem, najwyraźniej nie spełniliśmy jego oczekiwań :)

Oprócz świstaków najczęściej widuję w górach kozice i koziorożce.

Alpach i Pirenejach występuje obok siebie kilka różnych gatunków.

Co poza tym? Ptaki.

W Pirenejach jest ich mnóstwo. Śpiąc blisko lasu można przez pół nocy wysłuchiwać dziwnego,  donośnego hukania. Brzmi jakby ktoś kogoś z bardzo daleka wołał. W dzień nad głową często pojawiają się wielkie ptaszyska. Orły lub sępy. Latają też inne mniejsze drapieżne ptaki.

Ten sęp niestety już nie żył, ale za to można go było sobie obejrzeć z bliska :)

Co roku widuję w Pirenejach świeże ślady niedźwiedzi. Na szczęście boją się mnie, tak jak ja ich i jeszcze nigdy na żadnego nie wpadłam. Ślady są różnej wielkości, małe i duże, najwyraźniej niedźwiedzie się mnożą. Jedynym dowodem ich obecności, poza odciskami stóp, są resztki pozabijanych zwierząt. Nie wiem  na pewno czy to ofiary niedźwiedzi, ale poza nimi w Pirenejach nie ma żadnych innych dużych drapieżników,  więc pewnie wina spadnie na misie. Tak w każdym razie twierdzą francuscy farmerzy. Niedźwiedzie są tam wprowadzone sztucznie (prawdziwe już wyginęły) i nie wszyscy są zachwyceni ich powrotem.

PS: na dalekiej północy zdarzało mi się spotykać renifery, rosomaki i polarne lisy. Napisałam o tym w relacjach z Laponii i Islandii z 2016 roku.

Share
Translate »