dzień z życia małej firmy- świątecznie

Mamy dzisiaj wolne. Nie taki był plan, ale nie mam zwyczaju sztywno się trzymać planów. Wczoraj po południu dziewczyny uznały, że zrobiły wszystko co mogły. Zamówienia obiecane przed Świętami zostały wysłane (poszło ich nawet troszkę więcej). Rozchorowała się Mariola. Wszyscy byli na skraju wyczerpania. Przez ostatnie tygodnie pracowaliśmy bez przerwy całą mocą, a nikt z nas nie ma mechanicznej, powtarzalnej pracy. Każde zamówienie na miarę wymaga skupienia (ogromnego, naprawdę). Zajmują się tym dwie Anie. Każda wysyłka to szereg precyzyjnych czynności- paragon, sprawdzenie, etykieta dla kuriera…A bywają i przesyłki celne. Pracują nad tym Marysia i Grażynka, w najgorętszych momentach ktoś im pomaga. Ja nie umiem, zagotowałabym się już po godzinie… Wyobraźcie sobie szeregi otwartych pudełek, do których dorzuca się na bieżąco to, co uda się wyrwać ze szwalni. Jeszcze gorące. Szyjemy prawie wszystko, prawie niczego u nas nie bierze się z półek. Przygotowaliśmy zapas drobiazgów, ale na uszycie zapasu koszulek czy legginsów zwyczajnie nas nie stać. To zbyt drogie materiały. Szyjemy tylko to, co trzeba, tak, żeby nic się nie zmarnowało.

Więc kiedy wczoraj  zgromadziliśmy się wokół sterty gotowych paczek z pytaniem czy możemy sobie pozwolić na ten jeden dodatkowy wolny dzień, zadzwoniłam do ostatniej klientki, której zamówienia nie udało się zrealizować z powodu opóźnionej dostawy materiału ( jest już fuksja na Costabony, Waciaczki i Utle :)) i pozwoliłam naszym pracownikom nie przyjść. Ci z Was, którzy nie naciskali na bardzo szybką dostawę dostali od Dziewczyn specjalne błogosławieństwo i każdy poleciał do swoich spraw. Nie zdążyliśmy połamać się opłatkiem, poskładać życzeń…

Robię to teraz, tak jak umiem. Na blogu. Dziewczyny, Kajetanie (to nasz rodzynek) wszystkiego co Dobre i Piękne!

Ta historia ma też i morał. Przytoczę, ze względu na burzliwe czasy. Można rządzić ludźmi na dwa sposoby. Każdy kto musi to robić na pewno nie raz stał przed decyzją, który lepszy. Po jednej stronie silna firma (lub w szerszej skali- „silne państwo”). Gdybym wybrała taki wariant uznałbym, że wolny dzień w najgorętszym handlowym sezonie to oczywista finansowa strata. Bezpośredni, dzisiejszy rachunek wydaje się bardzo prosty.

Z drugiej strony demokratyczne podejście, gdzie ceni się wolność poszczególnych ludzi, zaprocentuje w przyszłości. Wiem, bo prowadzę firmę od lat. Nikt pracujący pod przymusem nie byłby aż tak wydajny, a praca wykonana bez zaangażowania jest niewiele warta. Indywidualna, kreatywna działalność na każdym poziomie produkcji byłaby wręcz niemożliwa. Pod przymusem, ludzie robią tylko to, co im się każe, co muszą, nic nie dodając od siebie ( bo strach, i bo po co).

Silna firma (czy silne państwo, o którym tle teraz słyszymy w mediach) to przeciwieństwo wolnej jednostki. Ludziom nie przyniesie to nic dobrego. Sobie również niewiele. Jako doświadczalnik udowodniłam, że skuteczniejsza jest dokładnie odwrotna koncepcja (skupiona na dobrze ludzi, nie tylko na samej organizacji). Siła jest tam, gdzie silne i wolne jednostki robią z przekonaniem to co uważają za słuszne, mając na względzie wspólne dobro. I tego nam wszystkim życzę. Tylko takie życie jestem skłonna uznać za godne. Odpowiedzialne i Wolne. Innego nie chcę.

Życzę Wam Pięknych i Dobrych Świąt, spędzonych tak jak lubicie i chcecie. Osobistego, świadomego szczęścia. Miłości. Wolności i Nadziei.

PS: i specjalne błogosławieństwo dla tych, którzy nie naciskali na szybkie dostawy :) Wielkie dzięki!

dzielna choinka

 

Share

15 komentarzy do “dzień z życia małej firmy- świątecznie”

  1. Kasiu a czy jak ja ciągle czekam na męską Alfę to będę miał największe błogosławieństwo za cierpliwość? :)
    I tak przy okazji, słyszałem żę mają nastać zimniejsze dni niebawem, więc postanowiłem zobaczyć w okolicznych sklepach turystycznych czy jakaś kurtka nie przypadłaby mi do gusty. Niestety jedna która mi się spodobała była w rozmiarze L i na dole nie było ściągacza więc odstawała. To był tylko motyw. Chciałem napisać, że wchodzę do naszego łódzkiego Trawersu a tam na dzień dobry i na wprost wejścia cała kolekcja Kwarkowych czapek i drobiazgów. Brakowało co prawda jakiejś opaski w kolorze, czapki z jakimś kolorem, ale chociaż były.
    Co do Alfy i męskich rzeczy to wiem, że mogą się cieszyć być może mniejszym zainteresowaniem, a być może faceci są cierpliwsi i oczekują ale nie domagają się ale miło byłoby zobaczyć, że jest czegoś wersja damska i męska zarazem.

    Wracając do polityki to nie bardzo rozumiem, nie wszystko. Ale czy jest coś takiego jak dyktatura i wolna jednostka, czy to nie było by lepsze? Poza tym to chyba zależy od kultury i wychowania, regionu. Pan Cejrowski pisze jak i też pokazuje, że w krajach gdzie ludzie są wolni – po prostu człowiek siedzi, odpoczywa, robi minimum. Ae z drugiej strony, ludzie wolni, tak samo jak ten poprzedni który siedzi, pracuje 20 godzin na dobę, żęby niekoniecznie mieć ale spełnić się bo taką czuje potrzebę.
    A silne firma ale zdrowo myśląca, prężna firma nie powinna mieć demokracji tylko rozsądek, politykę, ludzkie traktowanie – tak mi się Kasiu wydaje. Bo w demokracji większość wybiera, niekoniecznie dobrze. A Kasiny Kwark jest tego przykładem jednym z wielu, że to nie domokracjia ma rządzić tylko ten co ma wiedzę i rację. Przykład: wybieram z żoną coś, mamusia zatwierdza, czyli mamy trzy osoby. Idzie projekt do Kwarka, A tam ktoś mówi „moi drodzy nie bo będzie źle” – a my owszem tego słuchamy. I wygrywa inny niż demokratyczny system. W każdym razie Państwo to nie firma i w firmie pełnej demokracji być nie może. To jest moje zdanie. Bo ktoś to trzymać musi, tak jak na statku kapitan. (to pisała osoba która na polityce nie zna się nic a nic i pełni tylko rolę skromnego Sołtysa w swoim malutkim sołectwie w którym nikt nic nie chce robić dopóki się społeczności nie uprosi, nie zmusi a i wtedy frekwencja wynosi 10 z 350. A robią dla siebie, dzieci i pozwalają na utratę pieniążków bo ich nie wykorzystują).

    A skoro jestem już na wizji to dziękuję Kwarkowi za wspaniałe rzeczy rzeczy a Kasi za prowadzenie bloga i umilanie chwil wspaniałymi zdjęciami i wiele refleksji.

    1. Zdecydowanie zasłużyłeś na wielkie błogosławieństwo. Wiem jak to abstrakcyjnie brzmi, ale ja w to wierzę. Jestem przekonana, że my ludzie wysyłamy sobie nawzajem dobro lub zło, i że to ma moc sprawczą. Te wszystkie życzenia… przecież zwyczaj wysyłania ich nie wziął się znikąd. Świat byłby piękny gdybyśmy wysyłali więcej błogosławieństw niż przekleństw i ja po prostu pracuję nad równowagą :) Przepraszam. Jest nas za mało. Chciałam Ci nawet wysłać tę Alphę którą mam, żebyś sobie w niej pochodził dopóki się nie ogarniemy, ale było mi głupio to zaproponować. Sypnęło nam się bardzo dużo zamówień i po prostu nie dało rady. My walczymy o przetrwanie (od 20 lat więc jesteśmy przyzwyczajeni) i naprawdę nie możemy odłożyć niektórych prac i w to miejsce robić czasochłonnych, a niedochodowych modeli. Padlibyśmy. I tak jesteśmy skrajnie zmęczeni. Damskich alph sprzedaliśmy dosłownie kilka. To nie ma przyszłości. Fajna rzecz, przydaje się, ma sporo zalet, ale nie idzie. Rozumiem to, bo sama wolę nosić Polarną.
      Opaskę w dowolnie wybranym kolorze wyślę Ci natychmiast po Świętach. W prezencie oczywiście. Na to też zasłużyłeś.

      Nie ma. Dyktatura i wolność jednostki się wykluczają. Popatrz na wszystkie możliwe reżimy w historii. Mają identyczny schemat. Jeśli Państwo ma być silne ogranicza się prawa i wszyscy muszą się podporządkować. Przykład ze świata przyrody- mrówki- zero własnego życia. Teoria Cejrowskiego- wybacz, że obalę ją przy pomocy indukcji matematycznej. Przez ostatnie 25 lat żyłam w wolnym kraju. Nie można powiedzieć, że nic nie zrobiłam. Urodziłam i wychowałam 3 dzieci (doktorantka, lekarka i inżynier), zbudowałam dom i firmę (budynki i wszystko inne), napisałam książkę, dostałam mnóstwo nagród za projektowanie a kilka nawet za fotografie. Stworzyłam dwa ogrody, posadziłam kilkaset drzew. Gdyby to samo kazał mi zrobić dyktator zrobiłabym wszystko żeby poleżeć, tak jak nauczyłam się nie słyszeć ani słowa na lekcjach propedeutyki nauki o społeczeństwie (za komunistów był taki przedmiot, oby teraz nie zastąpiły go lekcje religii), na przymusowych akademiach ku czci (wracają), tak jak nie nauczyłam się mówić po rosyjsku… nie ma co do tego wracać. W reżimie też przeżyłam 25 lat. Wiem jak mało można stworzyć w kraju gdzie nie ma wolności słowa, gdzie o wszystkim decyduje hierarchia stworzona z „miernych ale wiernych”- to nimi otacza się każdy dyktator. Zawsze tak jest. Cejrowski podobnie jak komuniści (i populiści) zakłada, że społeczeństwo to banda leniwych gamoni. A wcale nie.
      Firma jest całkiem niezłym przykładem. Naprawdę. Gdybyśmy wprowadzili w Kwarku zamordyzm i zmuszali ludzi do pracy tak jak my ją widzimy, nikt nie odważałby się podejmować decyzji i te wszystkie kreatywne i indywidualnie robione rzeczy upadłyby. Popatrz, że Kwark działa nawet jeśli ja zniknę na miesiąc. To co różni małą firmę od państwa to przede wszystkim kara banicji (której już w Polsce nie ma). Jeśli ktoś nie będzie pasował do naszego zespołu (np będzie egoistą ciągnącym wszystko dla siebie) zawsze możemy go zwolnić. W sołectwie już trudniej, ale i tak jedyną drogą aktywizacji tej społeczności jaką ja widzę jest wciągniecie jej w proces decyzyjny, wyjaśnienie dlaczego warto, danie im wolności działania (której najprawdopodobniej nie znają). Polacy często nie widzą siebie w roli decydentów. Oczekują, że rząd, społeczeństwo… czy ktokolwiek inny wszystko im zorganizuje i umożliwi. A jest odwrotnie. Realizowanie siebie nastąpi dopiero jak wezmą sprawy w swoje ręce. To my powinniśmy stwarzać sobie i innym warunki. Rządy (ale nie dyktatury) są od sprzątania i stosunków międzynarodowych. Nic od nich nie chcę. Byle mi nie przeszkadzały.
      Dyktatury są rakiem. Wynaturzeniem, chorobą. Będą przeszkadzać, bo taka ich natura. Skłóconymi, pozbawionymi nadziei ludźmi łatwiej manipulować. Łatwiej ich zgnoić.
      W dojrzałej demokracji nie ma terroru większości. Jest dążenie do kompromisu. Szukanie dobra dla wszystkich. Tego w Polsce nie ma. I to nie dotyczy tylko polityki, pamiętam negocjacje we Francji. Mieliśmy taki wspólnie prowadzony z innymi projektantami butik w Paryżu. Głosowanie niczego nie rozwiązywało dyskutowało się aż udało się osiągnąć kompromis i każdy był w miarę zadowolony. Początkowo nie mogłam tego zrozumieć. Ale tak działają zachodnie demokracje. Tam konsultacje społeczne to nie pusty slogan. Jeśli ludzie chcą zgody nie dochodzi w ten sposób do anarchii tylko do wyzwolenia pozytywnej energii, do odkrycia nowych rozwiązań. Nie jest oczywiście tak, że każdy ma wszystko czego chciał, jest jakiś koszt, coś trzeba odpuścić.
      Mateusz przepraszam, że tak długo i że z takim uporem. Jestem przerażona. Naprawdę widzę jak nadciąga straszne zło. I wiem, że tylko my (zwykli ludzie) możemy to zatrzymać.
      PS: Zapomniałam jeśli nadal chcesz Alphe zamów ją, forma jest w sumie gotowa, materiał też jest, uszyjemy identycznie jak ten prototyp który mierzyłeś, Cena taka jak damskiej możesz zamówić Utlę i napisać w komentarzu, że męska (dużymi literami:)) . Wstawimy do sklepu jak będzie co sfotografować, bo w zasadzie to na tym utknęło.

  2. a mnie sie wydaje ze ilosc zamowien z polski jest praktycznie zerowa, gdyby nie niemcy to tej firmy juz dawno by nie bylo, w zasadzie bylem w kilku sklepach nawet w miescie gdzie jest firma i produktow kwarka nigdzie nie ma czasem cos w kacie lezy, czesciej jest beri i kanfor, watpie tez ze duzo osob zamawia przez net, za to stawiam kokosy ze 95% sprzedazy to niemcy dla ktorych bluza za 350-400zl to czesto jeden dzien pracy a jak patrze po znajomych to pol

    wiec nawet jakby nagle zlikwidowac cala polska sprzedaz to tylko mniej by bylo problemow z typowo polskimi klientami a i pani mialaby wiecej czasu na gory a maz moze by sie mniej denerwowal bo klientow to on nie lubi ;)

    1. Mój maż? Bardzo lubi. On jest wyjątkowo pozytywnie nastawiony do świata. Skąd takie przypuszczenie?
      Niemcy nie są już naszym głównym odbiorcą. Mamy wielu klientów, a Polska sprzedaż też nie jest tak mała jak mogłoby się wydawać sądząc po sklepach. Na ich zakupowe decyzje nie mamy wpływu. Kupują tyle ile mogą i chcą. A kokosów to my tak ogólnie nie mamy. Jesteśmy małą firmą. Mamy inne rzeczy i to nam wystarcza.
      Nie mamy też problemow z „typowo polskimi” klientami, a tak naprawdę to z żadnymi nie mamy. Nasi klienci to naprawdę fajni ludzie. To jeden z plusów Kwarka. Gromadzi ciekawych ludzi. Bardzo miło się z nimi pracuje.

    2. A mogę zapytać czy Pan Witek kupował coś od Kasi? Czy zna dobrze produkty? Wydaje mi się, że ludzie wracają. Mają coś swojego, przeważnie indywidualnego, to bardzo cieszy. Cała historia firmy, ludzie którzy to produkują, krawcowe które robią coś dla mnie – wszystko to powoduje, że rzecz ma swoją małą duszę, a to bardzo cieszy. Mnie cieszy i jest mi z tym dobrze. Lubię za to Kwarka i cieszę się, że jest internetowy. A, że muszę odkładać to nie szkodzi, życie jest piękne, kochane, ludzie wspaniali, żona dobrze gotuje, pies macha ogonem, pola są wszędzie w koło, zimą mam ciepłą wodę w kranie […]

  3. Kasiu Dzień Dobry! Dziękuję za błyskawiczną odpowiedź. Już o tym kiedyś pisaliśmy, to znaczy o prezentach, przyjmowaniu i dawaniu. Z tą opaską bardzo dziękuję ale proszę nie, już czuje się lekko zawstydzony. Współpraca z Wami, pomoc, podpowiedzi są najlepszym wyróżnieniem i prezentem w życiu codziennym. Pisałem już o tym gdzieś, że swoje dwadzieścia koszulek polo i bawełnianych zamieniłem na pięć i dwie Kwarkowe z wełny. To jest ciekawe i to jest dla mnie codzienny prezent. Może to trochę dziwne ale zwykła rzecz a aje mi trochę spokoju, ciepła i zawsze lubię ją mieć przy sobie, nawet w plecaku. Bluzy z PPS są nieodzowne na co dzień a były kupione na wycieczki(inne bluzy już się wypracowały), mimo to Kwarkowe mają się bardzo dobrze. A muszę się przyznać opaski mam już trzy bo czasami jak zapuszczę włosy to tylko w opaskach chodzę :)

    Być może mam problem z pojęciami, zawsze tak jest. To już zmieniając temat.
    Poza tym mam prośbę do Kasi i czytelników, abyście przez pryzmat moich wypowiedzi, szczególnie gdzie się w czymś spieram nie odczytywali mnie, moich wartości i człowieka o danym charakterze. Wydaje mi się, że Kasia to rozumie jako fizyk. Ale po prostu czasami jeśli chce się czegoś dowiedzieć, usłyszeć o kimś czegoś więcej to bywa, że w dyskusji staję jakby po drugiej stronie. Wypytuję, czasami i atakuję. Podobno to najlepszy sposób na poznanie i bardzo szybką naukę. Sposób jeszcze nauczony w liceum gdzie jednego dnia miałem być inż ynierem z firmy AMD i bronić ich produktów, wdrażać, sprzedawać, reklamować a innym razem to samo tylko dla konkurenta. To chyba Kasiu jak z niektórymi eksperymentami z fizyki prawda? NIe zawsze potwierdzamy, żę coś jest ale czasami pokazujemy, że tego nie może nie być.

    A dyktatura nie pamiętam kto to powiedział, który prezydent. Że trzeba wykonać zadanie i nie interesuje go czy ktoś jest ateistą, chrześcijaninem czy mormonem, lewicowcem czy skrajną prawicą. Ale zadanie ma być wykonane i z tego rozlicza. Niby dyktatura ale jaka piękna, tak mi się wydaje. Bez kłótni, bez posiedzeń i straty czasu jak i kiedy. Dostajesz zadanie i robisz je najlepij jak umiesz, możesz się wykazać. A w tym czasie ktoś dostaje inne zadanie i praca idzie sprawnie. Bo to już zostało powiedziane, dyktatura nie zawsze jest dobra, bo czy trzech Panów pod budką ze sklep ma więcej racji niż jeden doktor czegoś tam(na codzień nie, a w demokracji mieliby).
    U nas w firmie gdzie pracuję Kasiu jest taka demokracja, że cokolwiek zroibisz z własnej inicjatywy jest źle, na zewnątrz firma okaz demokracji, solidarności, nowoczesności, a wewnątrz od korzeni wypaczona komuna(ta stara miała podobno dobre założenia) i nawet brak krzeseł do pracy.
    Tutaj bardzo się zgadzam gdy piszesz, że Polacy nie widzę siebie w roli decydentów. I chyba takich ludzi jest coraz więcej w społeczeństwie. I właśnie o taką dyktaturę mi chodzi, żeby wskazać im drogę, do czegoś przymusić, pokazać że potrafią, że mogę, że nie są bezwartościowi, żę samodzielnie dadzą radę. Może trochę zbyt dużo we mnie nauczycielskiego zboczenia do nauki i rozkazywania ale wiesz jak widzę jak ktoś siedzi i nic nie robi. Czasami to wychodzę z siebie. Sąsiad lat 40 drugi 45 około, chłopy jak dęby a siedzą u mamusi i płcą(to znaczy my społeczeństwo płacimy) alimenty bo oni nie mają pracy. – wiesz, że to wewnętrzenie rozrywa, nie tylko smutek który ściska ale też mała złość, szkoda żon, dzieci. A takiego tylko pod przymusem od wódki można odciągnąć. Ehh za dużo pisania, przekażę Ci to wszystko poprzez Duszę Świata, będzie szybciej :)
    Demokracjia byłaby może i dobra gdyby nie manipulacja społecznością, ogłupianie. Jak u naszego Janusza Zajdla w jego książkach.
    Aha Kasiu kompromis jest podobno dopiero wtedy kiedy każdy jest jednakowo niezadowolony. :)
    Dlaczego nadciąga zło? Chodzi o obecną partię czy mściwą opozycję, o naszą sąsiedzką społeczność, o zamykanie się ludzi na świat i sąsiadów i najbliższych, o wysokie ogrodzenia, o brak wrażliwości postępujący z każdym dniem.
    Temat Alphy przerzucam do odpowiedniego działu.
    A tymczasem idę uczyć się po raz kolejny wiązać muchę, a późnie ułożę drzewo na opał, jak Kasia z Kwarkiem kiedyś wpadnie żeby było suche do kominka co by mogli się ogrzać :) i pamiętam, ciasto bezglutenowe a przynajmniej jedna część :)

    1. Mateusz dyktatura będzie wyglądać tak, jak ta w Twojej pracy. Własna inicjatywa zostanie ukrócona, a raczej ograniczona do lizusostwa. Podlizywanie się z własnej inicjatywy zapewne jest w Twojej firmie ok?. Spróbuj.
      Pozorowanie wszystkiego tak żeby z wierzchu wyglądało na demokrację to też stary chwyt. Mieliśmy już demokrację socjalistyczną. W firmie każdy kto będzie miał inne zdanie wyleci. W skali kraju prawdopodobnie (niestety) nie da się wylecieć. Ani nawet wyjść. Poczytaj najnowszą historię Polski. Jak było w latach 80-tych. Jak było w 40-tych. Wiesz jak wtedy rozwiązano problem takich niby 'bezrobotnych panów”?- praca była przymusowa. I maksymalnie nieefektywna. ludzie się obijali, urywali, kradli, traktowali kraj jak okupanta (którym komunizm de facto był). Gospodarka leżała. Wszyscy pracowali (twoi sąsiedzi dostawaliby pensję za obijanie), a na półkach w sklepach nie było nic. Na buty mieliśmy kartki. Proszę Cię spytaj kogoś starszego.
      Demokracja ma mnóstwo wad, stratę czasu, kompromis, ale nigdy jeszcze nie wymyślono lepszego ustroju, i nigdy innego takiego, w którym ludzie mieliby wolność. To co z ta wolnością robią to już inna sprawa, ale każdy w każdej chwili może się zmienić i zrobić co chce. W dyktaturze zrobi tylko to co mu kazano. I to nie tylko ten twój bezrobotny sąsiad ale też Ty. Nie to, co zechcesz tylko to, co każe wódz. Dyktatorowi nie można powiedzieć NIE. Za tę wolność, którą tak mało cenisz zginęło mnóstwo ludzi. Moja nauczycielka od historii np. Wiele innych osób przesiedziało całe lata w więzieniach. Przeżyliśmy terror.
      Ludzi nie można zmusić do inicjatywy siłą. Poczytaj psychologię proszę. Wręcz przeciwnie siła stłumi wszelką inicjatywę. Będą się bać. I Ty też będziesz. Wrogami reżimów w pierwszej kolejności zostają inteligentni i z inicjatywą. Do góry idą mierni ale wierni i w ostatecznym rozrachunku to oni, a nie Twój wymarzony wódz będą decydować co Ty będziesz robił. Nie żyłeś nigdy w niewoli, więc nie wiesz jaką wartością jest wolność. Najwyższą.
      Nie potrafię znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla łamania prawa. Jeśli depcze się konstytucję nasze ludzkie prawa też zostaną złamane. Nic nas nie będzie chronić.

      1. Chyba jednak i tak trochę rozchodzi się o jednostkę. Kasiu jeśli Ty była byś moim zwierzchnikiem czy prezydentem – mój autorytet. Przecież drugi człowiek musi wiedzieć, że ten wyżej jak rodzic, przyjaciel robi coś dla dobre drugiej osoby. Jak miałbym wykonać coś wolniej lub gorzej. Taki „dyktator” to bardzo trudne i ciężkie zadanie, okropne i kosztuje więcej energii niż cokolwiek innego. On musi czuwać, brać odpowiedzialność za drugą osobę, za projekt, postawiony cel. To Ty musiałabyś decydować, myśleć, rozkazywać a ja bym wykonywał. Bo może to kwestia charakteru. Jestem jak większość ludzi. Wiesz mam ojca chrzestnego który był w „milicji”, ma ciężki charakter nawet po latach wypoczynku. Ale jak on zacznie rządzić u nas przy budowie czy przy innych pracach to wszystko idzie lepiej. To jest pewnego rodzaju dyktatura, nikt nie ma prawa tak jak mówisz nawet jakoś kwestionować. Ale bierze za swoje podpowiedzi odpowiedzialność, za nas, za zadanie. Każdy chętnie oddaje się wtedy pracy bo wie, że zrobi trzy razy tyle niż jakby robił bez takiego dyrygenta, nawet bywamy źli, że nas męczy, ale wiemy że to jest dobre i chętnie przystajemy na jego pomoc choć wiemy, że za chwilę dostaniemy rozkaz.
        Nie próbuję się kłócić, ale bronię jakiejś idei wybitnej jednostki, dobra ludzi, nawet bardziej wiary w ludzi i społeczeństwo. Chcę wierzyć, że czy dyktator czy demokracja jeśli jednostka ma w sobie dobro będzie słuszna.
        W każdej pracy mam szczęście pracować z ludźmi nienawidzącymi czasów komuny, swego rodzaju bohaterami danego czasu. Żołnierze, przywódcy lokalni Solidarności, wybitni nauczyciele(od nich powinienem zacząć)poloniści, historycy, socjologowie, działacze podziemia – zwykli ludzi w pewien sposób dostrzegający plusy czasów komuny, albo inaczej potrafiący znaleźć w niej plusy ale tego czasu nielubiący i nigdy by do niej nie wrócili. Otrzymałem od nich wiele godzin wykładów i cennych nauk. Ale ciągle staram się wszystko badać, staram się dużo czytać, nie tyle ile bym chciał ale i tak sporo uważam.
        Zdecydowana większość Kasiu mówi tak jak Ty, i też jestem tego zdania.
        Moja mama nie cierpi jak coś opowiada a jestem dla swoich potrzeb innego, nawet tego nie rozumie i czasami mówi, że praca mnie wypacza, ale dzięki temu później mogę trwać przy tym czego mnie nauczyli bardziej i mocniej.

        Kasiu wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Nie zamykaj się na Polski rynek. Może i na bluzę muszę pracować trzy dni ale odkładam sobie czasami i obiecuję kupić coś od czasu do czasu. Siostrę poproszę, żeby kupiła jeszcze czasami coś od Ciebie a jak zostanę dyktatorem swojego Sołectwa lub Gminy to wszystkich zmuszę do dobrowolnego zakupu kilku sztuk ubrań. Nie faworyzuj proszę narodu niemieckiego i innych, nie zostawiaj biednych rodaków tylko dlatego, że są biedni i denerwują Ci szanownego męża.

        1. Mateusz skąd bzdura, że mam zamiar cokolwiek odpuszczać i że coś denerwuje mojego męża? To pomówienie. Wraca co jakiś czas we wszystkich miejscach gdzie nawet okazjonalnie piszę, było i na NGT, i tu. Prawdopodobnie autorem jest zawsze ta sama osoba. Może jakiś nas skryty wróg. Nie odpuszczamy rynku polskiego! Każdy nasz klient jest obsługiwany najlepiej jak tylko umiemy, dokładnie tak jak my sami chcielibyśmy być traktowani. Wierzymy, że taka postawa ma przyszłość i to nie tylko w biznesie, ale też (a nawet przede wszystkim) w życiu. Dlatego odpisuję na każdy komentarz i mail. Kochaj bliźniego jak siebie samego– wielokrotnie pisałam, że to dla mnie najważniejsze prawo. To nie znaczy, że mam zamęczyć swoich ludzi, gdyby użyć tego samego języka powiedziałabym, że ich kocham tak samo jak Was.

          Wracając do tematu wpisu- mylisz dyktatora z autorytetem. Autorytetami w wielu dziedzinach (też w życiu) byli zawsze ludzie mądrzy, silni, dobrzy. Zwykle nie sięgali po władzę, bo naprawdę mądry człowiek będzie się od niej trzymał z daleka- jest brudna. Niewarta uwagi. Niska.
          Dyktatorzy to zupełnie inna grupa. Zwykle byli nimi ludzie słabi, zakompleksieni podnoszący swoje poczucie wartości tłamsząc innych. Żądni władzy. Z ich działań nigdy nie wynikło nic dobrego. Dobra nie czyni się przy pomocy Zła. Piszę to drugie z dużej litery nie przez szacunek (bo go nie mam ) tylko żeby podkreślić, że to pojęcie- nie grzeszek, nie wykroczenie nie drobnostka. To potężna siła, która w każdej chwili może nas zniszczyć. Każdy ukłon w stronę zła kończy się kolejnym złem. Maksyma „cel uświęca środki” stosowana przez dyktatorów zawsze bez wyjątku kończyła się nieszczęściem i prawie zawsze w historii bywała wcześniej uzasadniana jakimś hipotetycznym dobrem, do którego jednak nigdy nie doprowadziła.
          Hitler wymordował Żydów dla dobra Aryjczyków, i na ten sam powód powołał się Andreas Breivik – pomimo wiedzy jak to się skończyło w przypadku Hitlera problem lepszych i gorszych genów wciąż wraca i ludzie wciąż go kupują. To tylko jeden z przykładów, nie chcę się rozpisywać.
          Niczego się nie uczymy, łapiemy się wciąż na te same plewy i dyktatorzy z tego korzystają. Dlatego ich przyszłość łatwo przewidzieć. Jest zawsze ta sama. Upadek. Problem tylko w tym ile to będzie kosztować nas. Ile zła wyrządzimy sobie nawzajem nakręceni czyjąś chorą wizją. Ile poleje się krwi, ile zmarnuje czasu.
          żeby nie było tak smutno podam też przeciwny przykład. Ghandi- ogromny sukces skromnego człowieka działającego w myśl zasady, którą my uznalibyśmy pewnie za chrześcijańską- jeśli ktoś uderzy cię w lewy policzek nadstaw mu prawy. W tych słowach jest ogromna siła. Nie oddawaj. Nie pomnażaj zła. Stawiaj opór. Trzymaj się tego w co wierzysz. Nie używaj przemocy, nie łam prawa. Zaczynaj od małych spraw. Od siebie. Od własnego podwórka.
          Życzę Ci Dobra. Mateusz. I żebyśmy wszyscy uniknęli Zła.

          1. Kasiu z tym mężem to celowo :) z dużym uśmiechem na Twarzy, tak żeby słowa Witaka ośmieszyć w pewnej paraboli. Ja nigdy z takim osądem się nie spotkałem jeszcze. I tak jak wyżej piszę jemu, za podejście Kwarka do człowieka cenię sobie tę firmę i za jakość. Nie wiedziałem z tym mężem o niczym, jeśli Cię uraziłem to przepraszam, nie taki był mój cel. Tak jak powiedziałem raczej w taki sposób ośmieszyć chciałem słowa Witka. Ale przecież wiesz, w końcu wirtualnie ale trochę mnie znasz.
            Nadrobiłem trochę lektury zapoznałem się z dokładnym pojęciem dyktatora, dyktatury, różnego rodzaju totalitaryzmu i władz . Sięgnąłem głęboko do historii: „żadna dyktatura nie pozostaje czystą. … niezależnie od najlepszych choćby intencji, dyktatora, jego łagodności, patriotyzmu czy społecznego autorytetu. Zawsze pojawia się: […]” i tu wiele słów na określenie ciemnej strony i to co ją czyni.
            Zła się nie uniknie ale dzięki takim rozmowom skuteczniej stanąć naprzeciw, ba w ogóle zauważyć to zło można a w konsekwencji i uniknąć. Dziękuję Kasiu za każdą troskę.

          2. Mateusz dla mnie to mało śmieszne, bo wraca. Oskarżanie o cokolwiek Bogdana to absolutna bzdura. On jest wyjątkowo przyjaznym, towarzyskim człowiekiem. Naprawdę lubi ludzi. Jest optymistą. Nie to co ja :)
            Ze złem trzeba będzie sobie jakoś poradzić. Mam nadzieję. Niewielką, ale mam. To jednak Boże Narodzenia. Świętujemy narodziny Dobra. Urośnie. Trzeba w to wierzyć.

  4. Kasiu, zgadzam się z każdym Twoim słowem. Ja też jestem przerażona, chociaż niby pozornie bezpośrednio mnie to nie dotyczy, to jednak kosztuje strasznie dużo energii. I czuję, że robi się duszno. Ale cóż, można mieć tylko nadzieję, że to minie, bo prymitywna i ordynarna władza nigdy nie trwa wiecznie. Ludzie kochają wolność, ot co.

    Życzę Wam wszystkiego najlepszego! Dużo ciepła, nadziei i dobrych ludzi blisko Was.
    A Tobie – dużo spokoju i czasu na dalsze wyprawy. I siły, kiedy wiart nie chce w plecy wiać.
    Pozdrawiamy z wiosennej Bawarii!
    Asia, Tomek i Dzidzia :)

    1. Asiu Ty się nie denerwuj! Teraz najważniejsza jest Dzidzia. Trzymajcie się cieplutko. Wszystkiego Dobrego!
      Kasia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »