Pireneje marzec 2014- Col Portalet

Zaczęliśmy 11 marca. Długo się zastanawiałam gdzie pójść. Pogoda była piękna, prognoza podobnie. Zapowiadano 10 słonecznych dni. Jedynym kłopotem, jednak nie do zbagatelizowania był wysoki stopień zagrożenia lawinowego. Na wschodzie, gdzie się wybieraliśmy -ponad 4. Na zachodzie odrobinkę mniej. W związku z tym zdecydowaliśmy się na Pireneje Atlantyckie i na francuską stronę , zwykle niedostępną ze względu na złą pogodę. Wczesnym popołudniem zaparkowaliśmy samochód Jose w wysokim na 2 metry śniegowym labiryncie na przełęczy Portalet. Wyszliśmy od razu w rakietach.

AA009Śnieg był doskonały. Odpowiednio gęsty i nośny. Rakiety nie zapadały się, szło się wygodnie i lekko. Oprócz nas po okolicznych pagórach snuły się prawdziwe tłumy.

AA008Długo szliśmy dobrze wydeptaną ścieżką.

AA006 (1)Dopiero na niezbyt wybitnej przełęczy zgubiliśmy ślad. Jednodniowcy tam chyba zawracali, lub może szli górą aż do wyciągów w Astun.

AA004To popularna okolica. I po francuskiej i po hiszpańskiej stronie są spore ośrodki narciarskie, można wjechać wysoko samochodem- stąd ten tłok.

AA002 (1)Nie bardzo wiedzieliśmy gdzie zejść. Stok pod nami był na to zbyt stromy, poszliśmy więc na północ trawersem po dość łagodnych zaśnieżonych zboczach, starając się przy każdej okazji troszkę schodzić.

AA001 (1)Było mnóstwo urwisk i zasp, ale udało nam się bezproblemowo dostać na dno dolinki.

AA034 (1)Trochę się namęczyliśmy przebijając się wzdłuż koryta zasypanej rzeczki. Miejscami było niewygodnie stromo i trzeba było na chwilkę ściągać rakiety- śnieg już marzł.

AA033 (2)Zbocza były całe poryte małymi lawinkami. Już następnego dnia zauważyliśmy, że zaczynają spadać wkrótce po południu na wszystkich dobrze oświetlonych stokach.

AA031Zejście w głębokim śniegu- znacznie miększym, niż ten na Portalet i walka z rzeczką zajęły nam sporo czasu.  Przed zmrokiem zeszliśmy do łączki z jakąś cabaną, ale zasypaną aż po sam dach. Kolejna też okazała się zasypana, a to co z niej wystawało zamknięte. Wiedziałam, że następny, jeszcze niżej położony szałas powinien być zimą otwarty (o ile nie byłby zasypany, jak te), ale tak strasznie bolała mnie głowa, że zupełnie nie miałam ochoty  dalej iść. Słońce, wjazd samochodem od razu wysoko, brak wody (zapomnieliśmy) to mi nigdy nie służy.

AA027

Do tego ściemniało się. Zostaliśmy na noc pod dość wygodną wiatą- obsypaną pięknie ze wszystkich stron z jedną ścianą i otwieranymi wprost na 2 metrową zaspę drzwiami….

wiata, fot Jose Antonio de la Fuente

Nie mieliśmy namiotu, tylko dwa worki biwakowe. Rozłożyliśmy to na wyrównanym  śniegu, na naszej grubej odblaskowej folii (zawsze ją zabieramy), ubraliśmy się we wszystkie ciuchy, bo trochę wiało i bardzo wcześnie zagrzebaliśmy w śpiworach. Nie było zimno, chociaż nocą musiał być spory mróz. Buty schowane pod głową lekko przymarzły, ale nie tak, żeby się ich nie dało założyć. Śnieg pod naszymi matami nie zapadł się ani nie wytopił i doszliśmy do wniosku, że jako materac jest całkiem niezły. W każdym razie o wiele wygodniejszy niż beton.

wiata

Dach nad głową, woda blisko, a do tego lśniąco czysta pościel (śnieżnobiała :)) .. jak dobrze było znów się obudzić w górach!

AA029 (1)

Share

8 komentarzy do “Pireneje marzec 2014- Col Portalet”

    1. Hej!:) Asiu najdziwniejsze jest to, jak zima wszystko zmienia. Niektóre miejsca nie do poznania. Latem Col Portalet jest raczej mało ciekawa, teraz wszystko było magiczne, nawet te abstrakcyjne markety na samej przełęczy obsypane śniegiem, z dojściami w śnieżnych tunelach. Nie było tak źle jak w zeszłym roku, droga była przejezdna z obu stron, ale parkingi dosłownie wykopane. Śnieg na brzegach miał ponad 2m, a w tych dziurach samochody kempingowe…stoliki , leżaki… pranie. Jestem matoł, że tego właśnie nie sfotografowałam!

  1. Witam pani Kasiu! Szukając jakiś informacji o Pirenejach, ponownie trafiłem na pani bloga. Bardzo fajnie się go czyta i wnosi inne spojrzenie na góry niż moje.
    No ale do rzeczy, w tym roku wybieram się w Pireneje na szlak HRP, jeszcze nie wiem czy sam czy z kimś jeszcze, i mam do pani pytanie: ponieważ nie mam tyle czasu by przejść go w całości, to podzielić chcę go na 2 lub 3 części. Jaką część wybrać na początek zachodnią, z zakończeniem w zatoce biscajskiej, czy wschodnią z zakończeniem w morzu śródziemnym? Która część według pani jest atrakcyjniejsza pod kątem widoków, klimatu itp?

    1. Dzień dobry. Najciekawsze są Wysokie Pireneje czyli środek, ale faktycznie może lepiej go sobie zostawić na deser. Nie wiem sama co bym wybrała. Tak naprawdę nie znam tych najniższych partii gór na samych końcach. Odkładałam je sobie na starość, jak wysokie okażą się już dla mnie za ciężkie.
      Najbardziej na zachód dotarłam do Belaqua- czyli okolic przełęczy San Martin. Dalej w Kraju Basków nazwy zmieniają się na niewymawialne, ale góry są dość wysokie jeszcze przynajmniej przez dwa dni (idąc na zachód). Pozostała część to około 8 dni w większości zalesionych wzgórz z niemałymi podejściami. Ogólnie: zielono, deszczowo, trochę wsi i polnych dróg. Sporo kanionów. Podobno pięknie.
      Na wschodzie dotarłam tylko do Masywu Canigou. Dalszy ciąg to dość suche i dość wysokie pagóry w części skaliste, zarośnięte coraz bardziej śródziemnomorskim lasem. Ogólnie sucho, słonecznie, las raczej kolczasty niż cienisty, ale we Francji bywa i zwykły las. To jakieś 6 nieznanych mi dni. Odcinki, które znam i na zachodzie, i na wschodzie są przepiękne.
      Zachód- to opisane przeze mnie wielokrotnie Pireneje Atlantyckie (choćby i ten opis), wschód tylko wspomniałam, bo byłam tam jeszcze przed blogiem- piękne, pełne urwistych kanionów dość łagodne, ale bardzo wysokie szczyty w Masywie Puigmal Costabona, prawie tatrzański Carlit, a dalej już wysokogórska Andora.
      Ja chyba poczekałabym na prognozę pogody. W upał chłodniejszy będzie zachód, w deszcz- suchszy wschód.

      1. Dziękuję za szybką odpowiedź. Na tym etapie organizowania wyjazdu nie myślałem o pogodzie, ale widzę że może to być ważny aspekt. Jak dla mnie południe Francji i tak zawsze jest cieplejsze do Paryża, więc bardziej skłaniam się ku zachodowi.
        Pozdrawiam.

        1. W takim razie czekam na wiadomość jak tam jest. Na razie moje przygotowania do starości ograniczyły się do kupienia map i poczytania o tych rejonach:).
          Latem na pewno będzie bardzo ciepło, a w niskich górach mogą być kłopoty z wodą. Czytałam, że na zachodnim końcu jest kilka takich bezwodnych odcinków. Jakaś woda pewnie jest, ale może być trudno o źródła.

          1. Rucek, kiedy się wybierasz? Jak możesz to mi proszę znać przed wyjazdem na @, szansa niewielka, ale może bym się podłączył?

            Skoro Kasia zostawia sobie te góry na starość, to znaczy, że mogę dać radę ;-)

          2. Z tą starością to nie do końca tak. Mam system: nie lubiłam zimy, więc chodzę po górach zimą, nie lubię ciemności więc fotografuję nocą z latarką… to zupełnie zmieniło mój stosunek do ciemności i zimy. Mam nadzieję, że jak sobie poodkładam na starość takie trasy to moje podejście do starzenia się też się radykalnie zmieni…:)
            Tam są duże podejścia, lepiej potrenuj;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »