Pireneje wrzesień 2012, Cyrk Troumouse

Wstałam przed świtem, bo pod koniec września noc jest za długa.

Niebo było błękitne, ale  wysoko wiał bardzo silny wiatr. Przy cabanie  schowanej w dołku niemal nieodczuwalny.Kiedy słońce zaczęło oświetlać wierzchołki gór, nadleciały zwały grubych chmur i wiedziałam już, że pogoda nie będzie świetna.Pomyślałam jednak żeby wrócić w kierunku Pic Gerbat i zobaczyć jak wygląda zaznaczona na mojej mapie zimowa droga. Wyszłam z plecakiem i już na wyższym piętrze doliny, jeszcze cały kawał od grani wiatr zaczął mną okropnie szarpać. Droga zimowa całkiem obiecująca, ale z podejścia na grań w wichurze zrezygnowałam. Wróciłam do cabany. Troszkę poniżej domku minęła mnie para roznegliżowanych biegaczy (a ja nadal ubrana we wszystko co miałam:)). Była niedziela i później spotkałam całkiem sporo ludzi. Zaskoczyło mnie to, ale to bardzo znane miejsce, łatwo dostępne z drogi, więc w zasadzie nie ma się czemu dziwić.Para starszych Francuzów z Kraju Basków, opowiedziała mi, że wczoraj wichura zdmuchnęła ich z grani Tailon i że teraz chcą tylko trochę pochodzić, żeby dojść do siebie po wczorajszej traumie. Pan był bardzo dumny ze swoich pirenejskich zdobyczy. Powiedział, że ma na koncie ponad 200 trzytysięczników… ja niestety chyba znacznie mniej, dokładnie nie wiem bo nigdy ich nie policzyłam.Teren jakoś mi się rozmijał z mapą. Zeszłam niemal do cabany Aigule, bezskutecznie wyglądając gdzie odchodzi trawers wyprowadzający do cyrku Troumouse. Wydawało mi się, że to za daleko, ale powyżej zabudowań spotkałam grupkę zmachanych Francuzów szukających tej samej ścieżki.  Zdecydowaliśmy razem, że trzeba iść w górę po trawach. Początek szlaku jest nie do odszukania,  100 metrów powyżej cabany, trzeba skręcić lekko do góry, tuż poniżej urwanych skał. Początkowo puściłam francuską grupę przodem, nie chcąc iść w dużym tłoku, ale potem ich szybko wyminęłam. Nie wiem nawet czy poszli dalej.Wyżej trawki kurczą się do obszernej półki, pojawia się kilka kopczyków i ścieżka. Otwiera się też widok na cyrk Troumouse, przez wiele osób uznawany za najpiękniejszy z Pirenejskich cyrków. Rzeczywiście robi duże wrażenie, ale trudno go sfotografować. To północne ściany, zawsze pod światło.Ścieżka łącząca wszystkie postawione tam cabany obchodzi cały cyrk w kółko. Nie zdawałam sobie sprawy, że to aż tak długa droga. Obejście  zajęło mi kilka godzin. Po drugiej stronie znów pojawiły się grupki spacerowiczów i nawet jedna większa wycieczka. Przeraźliwie wiało, a Baskowie uprzedzili mnie, że po południu ma jeszcze padać, więc z żalem przyjrzałam się niedostępnym w tej sytuacji trasom Aleksa (chociaż wydaje się to niemożliwe z cyrku można wyjść- da się wspiąć na Colado de la Munia- nie wiem czy ja bym to zrobiła, ale taka droga jest, trudność o ile pamiętam PD)Idąc w kółko po otaczającym cyrk balkonie doszłam w końcu do dużego parkingu i tłumów zmierzających do kapliczki Matki Boskiej strzegącej Heas. Nie poszłam w tamtą stronę, bo coraz bardziej męczył mnie  tłok. Zwykle jestem w górach sama.Nie chcąc schodzić szosą, przeszłam przez drogę i znalazłam obejście stromych serpentyn- po jeszcze bardziej stromym jagodowym zboczu. Jest kopczyk. Schodzi się na piarżysko obok Auberge Mouilliet z piwnym ogródkiem. Wstąpiłam na chwilę na piwo… w końcu warto jakoś uczcić niedzielę, i pogadawszy chwilę z panem oberżystą (umie powiedzieć dzień dobry po polsku) ustaliłam jak dojść najkrótszą drogą do Cyrku Estaube. Nie, wcale nie pokazanym na mapie szlakiem, on schodzi trochę niepotrzebnie w dół. Trzeba iść prosto przez trawki i trzymać się mniej więcej jednego poziomu. Jest trochę porozrzucanych kopczyków i całe mnóstwo krowich ścieżek. Wychodzi się na zbocza powyżej lac Gloriettes.Pan oberżysta (lat na oko z 80) tak się martwił, że mogę pójść niepotrzebnie szlakiem, że nawet odprowadził mnie kawałek pokazując właściwą drogę.- Idź tam, obok tej krowy -pokazał, a ja poszłam mając nadzieję, że krowa mi się niespodziewanie nie ruszy. Początkowo szłam sobie spokojnie. Potem włączyłam komórkę i odkryłam jak strasznie jest późno… potem zobaczyłam z góry, że lac Gloriettes jest całkiem puste!… jeszcze później wlazłam w okrutnie strome zbocze i starając się nie sprzeniewierzyć opisom Pana Oberżysty trzymałam się dzielnie lewej strony, nie schodząc do spaskudzonego brakiem wody jeziora…Na trawersie dostałam SMS od Edka- „po siódmej ma być straszna burza”… i zostało mi już tylko ruszyć biegiem.

Do cabane Estaube dotarłam już w lekkim deszczu. Zachmurzyło się, ściemniło, ale jakoś bardzo nie padało. Pomyślałam sobie, że wszyscy przepowiadacze pogody musieli przesadzić. Nagrzałam garnuszek wody i wyszłam na schodki zrobić prysznic. Nikt mnie tam przecież nie mógł zobaczyć.  Namydliłam się bardzo zadowolona z luksusu  i zdążyłam się nawet z grubsza opłukać, kiedy wokół zaczęły walić pioruny :). Tylko kilka razy zdarzyło mi się widzieć w górach taką burzę. Przez pół nocy grzmiało i było jasno jak w dzień. W Cyrku Estaube- akustycznym jak muszla koncertowa trwał przerażający, nieustający huk. Masakra :)

Share

11 komentarzy do “Pireneje wrzesień 2012, Cyrk Troumouse”

  1. Ale tam pięknie!
    Kasiu, bardzo się cieszę, że piszesz te swoje relacje. I nawet fajniej, że powstają tak stopniowo – lubię wejść na Twoją stronę i zobaczyć, że jest nowa porcja „Wędrówek pirenejskich” :) Szczególnie teraz, kiedy w górach krajobraz już zupełnie zimowy, miło popatrzeć na jesień.
    Pozdrawiam!

    1. Asiu to też jedno z miejsc gdzie mogłabyś się wybrać na jeden dzień zimą. Mogłabyś podjechać tak wysoko jak tylko sie da i spróbowac obejść Cyrk Troumouse w kółko. Tylko jedno miejsce- piarżysty trawers -na zdjęciu (raki- tam stok opada aż do Heas!) może sie okazać trudne przy śniegu. Miejscami są lekko strome trawki, ale w rakietach powinnaś dać radę. Na obejście Cyrku latem zeszły mi ze 4 godziny, zimą wszystko zależy od śniegu. Nawet gdyby się nie dało obejść i tak warto to miejsce zobaczyć. Widzieliśmy je w marcu z daleka- od lac Gloriettes i wygladało jeszcze lepiej niż latem.
      Gdyby dało sie podejść zimą do cabane Aiguilous- to bardzo stromy próg porośniety rododendronami- możesz wpadać, a nawet może być się na tym teraz trudno utrzymać, przynajmniej dopóki nie ustabilizuje się śnieg- watro by było wejść na Pic Gela, albo na grań w okolicach Gerbats- nie doszłam do końca, ale wydaje mi się, że się da- jest to też zaznaczone jako zimowe na mapie. Byłby stamtąd piekny widok. Natomiast Horquette d’Heas będzie zimą raczej nie do przejścia- śnieg zasypie strome półki.
      Fajne jest też Estaube, opiszę dzisiaj :)
      Dzieki:)

    1. a nie wydaje Ci się lekko ponury? Troumouse jest taki sielski… ale ja osobiście najbardziej lubię Estaube :)

      1. Dzięki Kasiu! Oczywiście czytając Twój wpis już jeździłam palcem po mapie i rozglądałam się, gdzie by tu następnym razem wybyć ;) Tylko podejrzewam, że musiałabym iść aż z Gedre, bo ta droga pewnie nie jest odśnieżana. Chociaż kto wie, może dałoby się dojechać do Lac des Gloriettes? Zastanawiam się, czy Cirque Estaube nie byłby łatwiejszą jednodniową opcją, bo tam byłoby bliżej z Gavarnie. Tylko czy dałoby się przejść Hourquatte d’Alans?
        Mnie Cirque Gavarnie nieco przytłacza. Jest piękny, ale jakiś taki ciemny, niezależnie od pogody. Może dlatego, że ściany są tam tak wysokie i nie wpuszczają światła… Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę inne „cyrki” :)

        1. Asiu, do lac Gloriettes powinno się dać dojechać, był dojazd w marcu. Droga z Gedre (stara dla mułów – po zboczu, też jest bardzo łaldna, jest z niej piękny widok na Cyrk Troumouse- ta ściezka- taka nasza nad reglami- prowadzi aż do Gavarnie). Cyrk Estaube jest świetny, natomiast sama Horquette d’Alans jest trudna. Nie tyle cała droga, ile kilkanaście ostatnich metrów od francuskiej strony- przy skałach tworzy się kawał twardego lodu- tam wychodzi słońce na chwilkę ale w najgoretszych godzinach dnia i to co się zdażyło przetopic zraz zamarza. Jest bardzo stromo, gdybyś to koniecznie chciała pokonać weź dwa czekany. Inna opcja to pójść dalej od skał, Jest jeszcze bardziej stromo, trzeba iść na najwyższą skałkę po lewej od przełęczy- to kilkanaście metrów w lewo (patrzac z francuskiej strony) w górę będzie na pewno łatwiej niż w dół, na poczatku sezonu latwiej niż w marcu, bo być może jeszcze nie narósł tam lód.
          Hiszpańska strona to stromy trawers (gdybyś szła przez skałkę na poczatku trzeba z tych skałek zejść ale nie ma problemów)- nie idż tak jak my trawersem (opisałam w marcu) tylko bezpośrednio w dół. Tak będzie bezpieczniej, Poza tym bez problemów :)

          1. Dzięki Kasiu! Jeśli uda się dojechać do jeziora, to super. Chociaż pogoda w najbliższym czasie nie zapowiada się obiecująco. Cóż, będę to miała „na zaś” :) Poczytałam o waszych przygodach przy Horquette d’Alans, i myślę, że to miejsce może lepiej zostawię na lato :) Muszę zdobyć szlify na łatwiejszych zimowych szlakach.
            Pozdrawiam!

          2. W każdym razie na bezpieczniejszych, bo ten jest jeszcze na domiar złego dość daleko od cywilizacji i gdyby coś poszło nie tak byłoby niewesoło. Zwłaszcza, że chodzisz sama. Gdybyś miała pogodę możesz spróbować wejść od Gavarnie do schroniska Espuguetts i zobaczyć jak to teraz wygląda, nawet gdybyś nie weszła na grań już troszkę powyżej schroniska otwierają się piękne widoki na cyrk Gavarnie. Możesz też podejść w kierunku Pimene, wydaje mi się że tam może być łatwiej, tylko pamiętam że widziałam tam lawiniska, więc spójrz jaki stopień zagrożenia lawinami. Od Espuguetts jest też inne zejście więc to całkiem fajna pętelka. Sam Cyrk Estaube też jest wart zobaczenia zimą nawet pobieżnie, razem z Troumouse, masz mnóstwo pięknych miejsc. Zazdroszczę :)

  2. Dzięki Kasiu! Nie ma czego zazdrościć, bardzo bym chciała móc zniknąć w górach chociaż na tydzień. Mając tylko jeden dzień, trudno zawędrować gdzieś dalej, wciąż trzeba pamiętać o konieczności dotarcia na parking przed zmrokiem…
    Będę wyglądać dobrej pogody, póki co nie zapowiada się ciekawie – śnieg, śnieg z deszczem i śnieg. Cóż, takie to już prawa zimy. Pa!

    1. W zasadzie to trochę niezręcznie napisałam:) nie chodzi mi o negatywną zazdrość, cieszę się że masz taką możliwość i sama też bym tak chciała. Może i jeden dzień to niedużo, ale z drugiej strony, jaki to piękny dzień! pa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »