Pireneje marzec 2014 Lescun

AA009 (4)Podjechaliśmy rano do Lescun, wciąż licząc na poprawę pogody. To 500 metrów wyżej więc nic dziwnego, że lało jeszcze mocniej niż na dnie doliny. Zdążyliśmy tylko załapać właściciela gite (powiedział, że nie ma problemu, otworzy), ubraliśmy się w nieprzemakalne ciuchy i poszliśmy w górę, w stronę Belvedere- to kierunek, którego nigdy wcześniej nie wybrałam. We mgle niewiele widzieliśmy. Kilka kwiatków na położonych przez śnieg łanach zeschłej orlicy. Czarne plamy -ślady wypalania łąk.

IMG_5897

Belvedere to punkt widokowy na ostrym, z północnej strony zalesionym grzbiecie. W dobrą pogodę pewnie widać z niego cały piękny Cyrk Lescun, tym razem niestety nic…

AA003 (5) Poszliśmy znakowaną ścieżką schodzącą do Accous. Byłam ciekawa jak wygląda ta trasa- przy braku samochodu sensowne piesze połączenie z rejonem Col d’Iseye.

AA002 (8)Przez jakiś czas szliśmy lasem, potem odkrytym grzbietem ciągnącym się wzdłuż doliny Aspe. Chmury rwały się i pojawiały się fragmenty widoku.

AA001 (6)IMG_5900AA035 (7)Na wysokości przełomu doliny ścieżka rozwidla się. Jedna odnoga schodzi do Accous (z góry widać, że trasa jest stroma i ładna). Druga przekracza grzbiet i wraca do Lescun okrężną drogą.

AA032 (6)Przeszliśmy przez przepiękny pełen wielkich łanów różnych paproci i wpół rozwiniętych  śnieżyc las, zeszliśmy nad wezbrany strumień, powalczyliśmy z przejściem (nie było łatwo)  i zaczęliśmy podchodzić przeciwległym zboczem.

AA031 (6)Magiczną buczynę zastąpiły świerki, sosny i brzozy. Podszycie zubożało, zresztą nie zdążyliśmy się mu dobrze przyjrzeć. Bardzo szybko weszliśmy w płaty śniegu, wyżej w gruby i ciężki kożuch.

AA029 (6)Wielokrotnie gubiliśmy szlak. Padał śnieg, baliśmy się, że nie uda się odnaleźć drogi i będziemy musieli wracać. Czuliśmy się nieswojo bez naszych śpiworów, jedzenia, namiotu. Po ponad godzinie błądzenia pojawił się skądś (lub znikąd) stary ślad rakiet, który wyprowadził nas na grzbiet. Nie było ani śladu znaków.

Dalej była już wyraźna ścieżka schodząca do Refuge L’Aribet.

IMG_5920AA028 (6)IMG_5923Długo szliśmy przez  świeżo pobielone pola wokół Lescun. Cyrk Lescun nie pokazał się ani razu. Chmury zgęstniały i zaczęliśmy wątpić czy pogoda kiedykolwiek się jeszcze poprawi.

AA027 (6)Na szczęście mieliśmy gdzie spać. Gite Maison de la Montagne w Lescun jest bardzo wygodna (15 Euro za osobę). Wysuszyliśmy ciuchy, zrobiliśmy duże pranie. Kupiliśmy sobie trochę dobrych rzeczy w sklepie. Padało przez całą noc.

IMG_5943

Share

Pireneje marzec 2014, Montagnon de Besse- Laruns

AA031 (5)Rano przez chwilkę wyszło słońce, czy raczej pojawiła się jego szczątkowa resztka-piękny róż.

AA030 (5)Chwilę potem nadciągnęły chmury i niebo zrobiło się ciężkie i szare.

AA029 (5) Nasze plany zdobycia Montagnon d’Iseye zaczęły blaknąć. Było ciepło i śnieg nie stwardniał nam ani trochę przez noc.

AA028 (5) Ostatni fragment trasy – tuż przed jeziorem jest trawiasty i bardzo stromy. Na takich stokach słabo trzyma się śnieg. Na sąsiednich zboczach już pozjeżdżały całe płaty.

AA027 (5) Szkoda nam jednak było, więc spakowaliśmy tylko to co potrzebne (raki, czekany, rakiety) i podeszliśmy pod to strome zbocze. Odechciało nam się jednak szybko i zawróciliśmy. Mżyło, wiało, a pod wierzchołkiem Montagnon d’Iseye wisiał bardzo naderwany płat.

AA025 (5) Zamiast podchodzić na przełączkę zrobiliśmy spacer granią na Col de Besse. Przyjemna podobna troszkę do Czerwonych Wierchów trasa. W kilku miejscach niełatwa (z powodu zlodowaciałych nawisów przed Montagnon de Besse), ale z pięknymi dalekimi widokami.

AA024 (6) AA020 (5)Po południu pogoda się poprawiła i śnieg jeszcze bardziej zmiękł. Szkoda nam było schodzić, niestety w tej dolince nie było już żadnych interesujących tras. Zejście do Ayudis lub do Laruns.

AA019 (3) Wybraliśmy Laruns  (bo bliżej do samochodu), ale nie od razu udało nam się odszukać szlak. Odnaleźliśmy tylko jeden kołek i drogowskaz pod cabaną- usytuowany bez żadnej logiki – wskazywał prosto na północ (Laruns jest wprost na wschód).

AA018 (5) Spróbowaliśmy się przebić kawałek we wskazanym kierunku. Zrobiliśmy pokaźne kółko w miękkim zapadającym się śniegu i zawróciliśmy. Nie udało nam się odkryć którędy schodzi znakowany szlak.

AA017 (4) Niewiele też wynikało z mapy.

AA016 (4) Po namyśle zdecydowaliśmy się trzymać prawej strony rzeki, gdzie prędzej czy później powinniśmy trafić na polną drogę.

AA015 (7) Rzeczywiście coś znaleźliśmy. Płaski, solidnie zasypany stopień opadał zboczem przez bukowy las. Niżej, już w miejscu gdzie śnieg miejscami znikał wypatrzyliśmy odchodzącą od drogi ścieżkę z drogowskazem.

AA013 (5) Las zgęstniał, pozieleniał i zrobił się bardzo dziki.

AA012 (5) To długie, dość męczące zejście (ok 1200 m w dół). Drogę rozryły deszcze, było pełno ruchomych kamieni, gałęzi i połamanych drzew.

AA011 (3)Zeszliśmy koło kempingów w Laruns. Podeszliśmy do mostu na górze miejscowości. Jest tam parking, skwerek i publiczna toaleta. Złapałam stopa, wsadziłam w niego Jose (nie miałam ochoty  grzebać w odłączonym na wszelki wypadek akumulatorze) i w towarzystwie dwóch plecaków poczekałam na ławeczce pod strzyżonym platanem. Do naszego parkingu nie było więcej niż 5 km więc cała ta operacja nie trwała długo.

AA010 (1)

Wieczorem zdążyliśmy jeszcze przejechać do doliny Aspe. Chociaż nic na to nie wskazywało pogoda miała się definitywnie popsuć. Jose zdecydował, że w takiej sytuacji najsensowniejsze będzie Lescun. Nie zdążyliśmy tam dojechać na noc. Przenocowaliśmy na parkingu przy supermarkecie w Accous. Zamgliło się. Front dopadł nas po północy. Rano lało.

 

Share
Translate »