Norweskie lato

Dzisiaj rano wyłączono nam prąd. Czekałam w domu na wiadomość co będzie. Jechać do pracy z nadzieją, że ten prąd się pojawi, czy może zostać w domu i popracować? Pijąc drugą kawę z ciekawości zajrzałam na stronę konkursu, do którego zgłosiłam prace późnym latam. Zdziwiłam się, że ogłoszono wyniki i nikt mnie nie zawiadomił. To nic szczególnego więc z pewną (przyznam niewielką) nadzieją zajrzałam na listę wyróżnień (zwykle moje prace znajdują się właśnie tam). Były! Seria deszczowych pejzaży, które zrobiłam wędrując przez Reinheimen z Lidką.

Bardzo się ucieszyłam. Opublikowałam wiadomość na moim nowym facebooku, gdzie polubiły je moje 3 przyjaciółki (nie mam ich dużo :)). Pobiegłam do pracy, bo właśnie pojawił się prąd i dopiero teraz, wieczorem dostałam maila z konkursu.

Moje Blaknące Wspomnienia dostały medal za 3-cie miejsce! Kto by pomyślał! Do głównych nagród nawet bym nie zajrzała:)

 

Share

stracone kolory

Listopad to przede wszystkim długie zimne noce i straszliwie krótki górski dzień. Prawie wszystkie obozowe czynności robi się z konieczności po ciemku, a czasem też w ciemności szuka drogi czy miejsca pod namiot. W świetle gwiazd i latarki wszystko wygląda inaczej.

Chciałam Wam to pokazać i jak zwykle troszkę się boję. Największym zaskoczeniem na długo naświetlanych nocnych fotografiach są zawsze kolory. Są umowne, bo człowiek wcale ich nie odróżnia nocą. To co wydaje nam się, że widzimy jest dziełem wyobraźni. Oszustwem pamięci. Tym samym jest też późniejsza manipulacja w rawach. Surowe pliki zawsze wyglądają zaskakująco. Gwiazdy świecą na różne kolory, światła latarek są zimne, prawie białe, blask księżyca delikatnie złoty. Dalekie światła miast – o ile je widać pomarańczowe, być może od sodowych latarni. Żałuję, że nie sfotografowałam meteorytów.  Na granatowym, pełnym gwiazd bezksiężycowym niebie ponad Masywem Maladeta widziałam kilka ogromnych lecących poziomo przez kilka sekund, ciągnących za sobą świetlisty ogon jaki znamy z kreskówek.

Nie znam innego okresu w roku, kiedy noc jest bardziej fascynująca niż taką wczesną, łagodną zimą, kiedy góry nie są jeszcze białe, a spanie w namiocie nie jest szaleństwem.

Pireneje, listopadGaleria najlepszych (jak mi się wydaje) zdjęć z listopada jak zwykle na mojej stronie z fotografiami.

Share
Translate »