które legginsy wybrać?

Powoli robi się zimno, zbliżają się też wyjazdy na narty. Wiele osób zastania się jak skompletować najlepszą i najbardziej odpowiednią  zimową garderobę. O tym jak wybierać koszulki napisałam wcześniej  we wpisie: ” Którą koszulkę wybrać? „, zostały nam jeszcze legginsy.

W ofercie Kwarka jest już 5 par outdoorowych legginsów- kalesonów i seria Generation 2- Aquashell przeznaczona do sporów wodnych. To specjalistyczna odzież zaprojektowana do bardzo specyficznych warunków. Napiszę o niej innym razem, oddzielnie (Trochę informacji znajduje się we wpisie Ubrania do Nurkowania).

Kalesony, które mogą przydać się każdemu narciarzowi, biegaczowi czy turyście, to legginsy z serii Powerstretch Pro i kalesony z wełny. Wszystkie są lekkie i trwałe. Nie krępują ruchów, nawet mokre wydają się ciepłe, łatwo się piorą i szybko schną.

Które są dla kogo?

Nasze klasyczne legginsy z Powertstretch Pro (087101) są  najbardziej uniwersalne. Można je nosić jako bieliznę lub jako samodzielne ubranie np. do biegania, jazdy na rowerze, łyżwach czy nawet na co dzień do dłuższego swetra czy tuniki w przypadku pań. Zewnętrzna, nylonowa powierzchnia nie zmienia się przez lata. Legginsy z Powerstretch Pro nie tracą ani kształtu, ani koloru. Ładnie układają się na nogach i chociaż materiał jest mięsisty wygląda się w nich zgrabnie i szczupło. Powinny być tak dobrane, żeby dobrze przylegać. Wyjęte z opakowania wielu osobom wydają się krótsze i węższe niż spodnie, ale tak właśnie powinno być. Właściwy kształt ujawni się po założeniu. To bardzo elastyczny materiał. Nie ma sensu kupować zbyt dużych. W takim przypadku nadmiar dzianiny może układać się w luźne fałdy i przeszkadzać pod ubraniem. Powretretch powinien przylegać również z innego powodu- dzianina odprowadza wilgoć tylko wtedy, kiedy dotyka skóry. Przylegające legginsy pomagają też bardziej skutecznie zatrzymać ciepło.  Materiał, którego używamy jest najbardziej elastyczny spośród wszystkich powerstretch’y, nie ma więc żadnych obaw, że dobrze dopasowane kalesony będą w czymkolwiek przeszkadzać. Naprawdę w ogóle się ich nie czuje…. czuje się tylko ogromna różnicę jeśli się o nich niechcący zapomni :)

Nigdy nie wybrałabym się w góry (nawet latem) czy na narty bez powertretchowych legginsów. Zimą biorę dwie pary. Legginsy przydają się też myśliwym i wędkarzom, osobom pracującym na świeżym powietrzu ( np architektom, leśnikom, rolnikom, ogrodnikom… ), osobom o ograniczonej możliwości poruszania się np. starszym, czy tym którzy bardzo marzną, lub często są narażone na przebywanie w zimnych i wilgotnych miejscach.

Z drobiazgów których nie widać:

Wewnątrz tuż przy gumce jest malutka kieszonka z siatki. Chowam tam np. kluczyki, pieniądze czy karty. To  bezpieczne, niewidoczne z zewnątrz miejsce.

Gumka jest staroświecko wszytka w tunel. Nie jest przeszyta i jest do niej dostęp. W razie potrzeby można ja skrócić lub wyregulować.

Legginsy maja wysoki tył,  nie zsuwają się, nawet w pozycji siedzącej i zawsze dobrze chronią korzonki i nerki. Są uniseks, ale dzięki elastyczności i dostępowi do gumki pasują niemal na każdą figurę.

Paniom o zdecydowanie kobiecych kształtach, polecamy legginsy damskie. Mają troszeczkę inną formę. Są węższe w talii i szersze w biodrach niż standardowe. Wolniej niż zwykłe wydłużają się wraz ze wzrostem. W małych rozmiarach różnice są niemal niewidoczne, ale w dużych mogą mieć istotne znaczenie.

Jest też inna, wyraźna różnica. Legginsy damskie są szyte niewidocznymi z zewnątrz overlckowymi szwami. Nici nie widać, szew, podobnie jak w uniseks jest tylko po wewnętrznej stronie uda, więc całość wygląda dobrze np. do sukienki czy tuniki. Powerstretch Pro to piękny, elegancki materiał, z powodzeniem może być noszony na zewnątrz. Nie pilinguje się i nie zmienia.Panie które lubią pokazywać nogi na pewno docenią jego zalety zimą. Legginsy z Powerstretch Pro są nieporównanie cieplejsze niż jakiekolwiek, nawet najgrubsze rajstopy, a nogi wyglądają w nich naprawdę świetnie. Niejednokrotnie lepiej niż bez.

Legginsy damskie, tak jak uniseks maja wewnętrzną kieszonkę i dostęp do gumki, nie zsuwają się w pozycji siedzącej i są niemal niezniszczalne. Świetnie się piorą i szybko schną. Nawet mokre wydaja się ciepłe. Chronią przed wiatrem w dużo większym stopniu niż rajstopy, a nawet dresowe spodnie. Włożone pod spodnie, nawet bardzo cienkie, cudownie grzeją. Nie da się ich niczym zastąpić.

Legginsy z Powerstretch Pro występują w kilku długościach. W niektórych sytuacjach (np.  obcisłe buty narciarskie:), przydadzą się legginsy 3/4. Znam też osoby, które wolą tą długość, a  łydkę w razie potrzeby osłaniają długą (powerstretchową) skarpetą. Ja sama lubię nosić legginsy 3/4 latem.

Legginsy krótkie (nad kolano) przydają się np. do siedzenia latem w mokrym kajaku, albo jako ciepłe majtki osłaniające najbardziej marznące części ciała.

W ofercie mamy jeszcze legginsy z Powerstretch z Cordurą.  Są cieńsze niż zwykły powerstretch, ale jeszcze mocniejsze. Bardzo trudno jest je podrzeć. Przydają się np. latem na rower. Polartec zarzucił produkcję tego materiału (zainteresowanych odsyłam do tekstu Powerstretch Powerstretchowi Nierówny). Nie mamy już o w ofercie cienkich legginsów czarnych, ale tym, którzy lubią czerwone wino i granat te legginsy mogą się bardzo spodobać.

Najnowszym produktem  w serii legginsów z Powerstretch Pro są spodnie do biegania Irbis. Są zupełnie inaczej skrojone. Udało nam się usunąć niemal wszystkie szwy, również te, które znajdują się na wewnętrznej stronie ud. Zostały tylko- dekoracyjne, dzięki zastosowaniu kolorowych nici szwy na froncie. Brak szwów na udach powoduje, że nic się o siebie nie obciera, nie wydaje więc dźwięków, nie zużywa niepotrzebnie energii na tarcie , a w przypadku zastosowania jako ubranie do jazdy konnej czy na rowerze również i nie uwiera. Dekoracyjny szew optycznie wyszczupla i wydłuża nogi. Na tyle umieściliśmy zamykaną na zamek kieszonkę. Można do niej włożyć nie tylko portfel, telefon czy klucze, ale też małą butelkę wody. Irbisy są od niedawna dostępne w naszym internetowym sklepie, z pewnością pojawią się też w sklepach stacjonarnych. Nie wyglądają jak kalesony więc bez obawy można w nich też chodzić, nawet w górach, ale założone pod spód będą równie dobre jak klasyczne legginsy z Powerstretch.

Zupełnie innym produktem są kalesony wełniane. To ten sam materiał, z którego szyjemy koszulki. Równie cienki i prześwitujący. Wełniane kalesony nie nadają się do noszenia na zewnątrz, za to założone pod spodnie dają cudowne uczucie ciepła. Są miękkie, miłe, cieniutkie i niewyczuwalne. Pomimo tego, że dzianina jest cienka nie zmieniły się ciągu dwóch miesięcy testowania. Początkowo nie miałam okazji do sprawdzenia ich w górach. Testowałam nosząc codziennie pod różne spodnie. Też  jak najbardziej toporne grube dżinsy i sztruksy. Nie oszczędzałam ich, ruszałam się jak najwięcej, skopałam w nich pół ogrodu (a nie jest mały), prałam je w pralce razem z innymi rzeczami. Jestem z nich bardzo zadowolona. Ważą ok 90 gram, można je schować w kieszeni czy torebce i założyć kiedy będą potrzebne. Nie jest w nich ani gorąco, ani zimno. Są komfortowe. Przy najbliższej okazji, mam nadzieję, że już w tym miesiącu, zabiorę je w góry i opiszę jak było. Nie zastąpią legginsów powerstretchowych, ale w wielu sytuacjach mogą się bardzo przydać.

PS: kalesonki świetnie się sprawdziły podczas 10 dni w Pirenejach w grudniu. Zainteresowanych odsyłam do opisu dalej.

PS@: dodajemy do oferty grubsze wełniane kalesony.

 

 

Share

koszulka lniana- testy w górach

Jadąc teraz w góry zabrałam obie letnie koszulki Kwarka Lnianą (damską)  i Merino Wool z krótkim rękawem. Nosiłam je na zmianę. Spałam w wełnianej z długim rękawem. Po trzech dniach nieustannego noszenia lniana nadal nie śmierdziała i wydawała się całkiem czysta. Ponieważ i tak trochę przemokłam, a pogoda zaczęła się znów poprawiać uprałam ją. Wyschła w ciągu niecałej godziny, chociaż wciąż jeszcze było wilgotno i parno. Dość mocno ją wykręciłam i po wysuszeniu okazała się trochę dłuższa niż wcześniej, ale wydaje mi się, że po założeniu wszystko wróciło do normy. Była też mocno wygnieciona, ale sama się rozprostowała. Być może dekolt się przy tej operacji delikatnie powiększył. Nosiłam ją zarówno pod spodem, pod powerstretcha jak i na zewnątrz. Pogoda była zmienna, więc wielokrotnie w ciągu dnia wkładałam i zdejmowałam bluzę (z kapturem i łapkami, stale jest moją ulubioną górską koszulką) . W bardzo zimne dni, było mi trochę cieplej w koszulce wełnianej. W upały lniana wydawała się lekko chłodniejsza. Była też bardzo przydatna w podróży, głownie ze względu na interesujący- niebieliźniany wygląd.

Trafiły mi się trzy bardzo słoneczne dni. Pomimo tego, że smarowałam się kremem z filtrem (Nivea Baby 50) na karku bardzo mocno się opaliłam. Natomiast skóra pod lnianą koszulką pozostała nieopalona i biała. Zależało mi, żeby to sprawdzić, bo koszulka wydaje się tak cienka, że niemal przezroczysta i byłam bardzo ciekawa jak też poradzi sobie ze słońcem.

Jak widać poradziła sobie znacznie lepiej niż bardzo zresztą dobry krem. Być może powinniśmy się zastanowić nad zrobieniem lnianych koszulek z golfem, a w każdym razie takich które bardziej ochronią plecy (w takim przypadku lepsza niż damska będzie zwykła uniseksowa, ma mniejszy dekolt). Przydałyby się też koszulki z długim rękawem.   Następnym razem zrobię sobie też lnianą chusteczkę na szyję.  Trochę się niestety opiekłam.

Reasumując Lniana sprawdza się w górach. Nie jest tak ciepła i tak miła w dotyku jak ta wykonana z merino wool, ale pod względem komfortu noszenia znacznie przewyższa wszystkie znane mi koszulki syntetyczne. Nie śmierdzi, szybko schnie, jest miła i chłodna w dotyku, wchłania wilgoć i ładnie wygląda nawet noszona przez dłuższy czas. Jest bardzo lekka. Interesująco i świeżo wygląda w podróży. Wytrzymała bez uszkodzeń 10 dni ostrego chodzenia, też po lesie i w dość gęstych krzakach (omijałam jeżyny i róże), wiec chyba nie jest aż tak delikatna jak na to wygląda. Jest naturalna i wydaje mi się, że jest to powód dla którego watro ją mieć… i nosić w plecaku… a w razie ewentualnego podarcia staroświecko zacerować :)

PS: od dzisiaj ( 10 maja 2012 mamy w ofercie też koszulkę 100% lnianą)

PS: ( 14 grudnia 11) Po sezonie zapytałam o opinię wszystkie znane mi osoby, które nosiły koszulki Lniane. Są zadowolone, podobnie jak ja. Moim koszulkom, pomimo dalszego nieustannego noszenia, nadal nic nie jest. Moja córka wydarła w jednej dziurkę, (najprawdopodobniej klamrą plecaka), inne przetrwały całe lato bez zmian. Jednym osobom wydaje się , że im się troszeczkę skurczyły, innym wręcz odwrotnie – że ich koszulki są większe. Len i wełna to naturalne materiały, którym zdarza się żyć własnym życiem. Niewielkie zmiany rozmiaru najprawdopodobniej wynikają z różnych sposobów prania i wykręcania. Jedna osoba, nieznana mi osobiście klientka, wyraziła swoje niezadowolenie z powodu odbarwienia się jej koszulki. To niestety słaby punkt naturalnych materiałów (zwłaszcza jedwabiu i lnu). Nie są tak odporne na agresywne chemikalia jak włókna sztuczne. Dezodorant, perfumy czy agresywny proszek do prania mogą spowodować blaknięcie, podobnie jak pochlapanie kuchennymi czy łazienkowymi środkami do mycia czy wybielaczami. Rzepy, czy strzępiące się taśmy słabej jakości kurtek i plecaków mogą materiał miejscowo poszarpać (nie nazwałabym tego jednak pilingowaniem, to wyraźne miejscowe zniszczenie w miejscu kontaktu z czymś szorstkim, podobnie zachowają się w takiej sytuacji również mikrowłókna sztuczne).  Wełną (a Lniana koszulka ma jej aż 50%) mogą zainteresować się mole, a przechowywana w wilgotnym miejscu koszulka może spleśnieć. Piszę to, bo  rynek outdoorowy zdominowały włókna sztuczne i  wiedza o konserwacji naturalnych materiałów zanika.  Po sezonie swoje niezadowolenie wyraziła tylko jedna osoba, to bardzo mało w skali firmy, jednak to dowód, że koszulki z włókien naturalnych nie są dla każdego. Istnieją osoby, które mogą być nimi rozczarowane. Jeśli czyimś głównym priorytetem jest wieloletnia trwałość, powinien raczej poszukać bielizny z poliestru, a jeszcze lepiej z poliamidu. To najtrwalsze na rynku materiały.

Share
Translate »