Breheimen-Reinheimen cz10 Zakariasdam

Nocą padało, a poranek był wilgotny i mglisty. Czasem dopadał nas drobny deszczyk, czasem chmara wygłodzonych komarów. Czym niżej tym było ich więcej, za to nieliczni podchodzący doliną ludzie z reguły zawracali. Szłyśmy spokojnie przez łączki i kładki na bagnach wśród coraz bardziej okazałych drzew. Panująca w górach zima przeszła w wiosnę i lato. Pojawiło się mnóstwo kwiatów. Kiedy mijałyśmy na chatkę DNT- w przeciwieństwie do ogromnego schroniska Rendalsetter (ominęłyśmy) malutką i śliczną pogoda znienacka się poprawiła i zrobiło się bardzo ciepło. Usiadłyśmy na chwilkę przy zewnętrznym stoliku żeby zjeść i rozebrane nagle prawie do rosołu ruszyłysmy bardzo popularnym szlakiem nad Zakariasdam. Udało nam się zboczyć na kawałku na jakąś bezludna ścieżkę, a potem wykąpać (to w sumie zbyt duże słowo) w spienionej górskiej rzece- na brzegu miała kamienne wanny z troszkę cieplejszą wodą. Na tym nieuczęszczanym fragmencie trasy pierwszy raz w życiu widziałam kolekcjonującą muchy rosiczkę. Niżej rzeka opadła ogromnym wodospadem do zaporowego jeziora Zakariasvatnet. Trawers jego brzegu po stromym zwalisku kamiennych bloków zajął nam sporo czasu. Pogoda wykorzystała go żeby się zepsuć. Zdążyłyśmy się tylko rozłożyć przy piknikowym stole na parkingu kończącym szlak, kiedy dorwał nas ulewny deszcz. W ciągu kilku minut znikły prawie wszystkie samochody, a my uciekłyśmy na opustoszałą werandę informacji AST. Solidny dach bardzo nam się spodobał. W toalecie- tuż obok był prąd, a obok śmietnika stała porzucona butla z gazem pasująca do naszego palnika. Lekko zardzewiała, ale udało się ją nakręcić. Postanowiłyśmy ugotować co się tylko da. Deszcz padał i padał, my jadłyśmy i piłyśmy bez ograniczeń… baterie ładowały się w toalecie i niespodziewanie zrobił się wieczór. Nie chciało nam się już stamtąd ruszać. Okoliczne trawy ociekały, po górach snuły się mokre mgły. Pomyślałyśmy, że wstaniemy rano i nadrobimy stracony czas… albo, że nie nadrobimy i trudno. Jakoś wcale nie wydawał nam się zmarnowany…

 

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »