Kiedyś latem napisałam, że zamierzam kontynuować wieczorne fotografowanie dąbskiej plaży. W środku zimy to trudne, zmierzch zapadał przygnębiająco wcześnie i był tak krótki, z trudno mi było zdążyć. Zrobiłam tylko kilkanaście zdjęć. Teraz jest już o ponad godzinę lepiej. To niedzielne popołudnie, pomiędzy 17- a 18-tą. Topnieją lody… chyba idzie wiosna!
W niedzielę nasza plaża rzadko bywa pusta, teraz towarzyszyły mi dwie dziewczynki. To magiczne miejsce, chwilę po zachodzie słońca tafla lodu odbija resztkę światła i chmury (jeśli są) zabarwiają się na różowo. Parę minut później zapala się sodowa latarnia – ozłacając piasek.
Pewnie powinnam poszukać jakiś nowych tematów. Już niedługo pojadę w góry, tam każde zdjęcie to miejsce, które widziałam przez chwilkę, tylko raz. Od lat robiłam tylko górskie zdjęcia i teraz to nieustanne fotografowanie skromnej plaży jest dla mnie zaskakującym doświadczeniem. Naprawdę wcale nie jest nudne (a w każdym razie taką mam nadzieję…?). Nie chciałabym Was tym męczyć. Być może oglądacie zdjęcia gór, bo zastanawiacie się gdzie pojechać. Fotografie plaży to druga strona medalu- piękno można znaleźć wszędzie, tylko odnajdywanie go na co dzień wymaga woli i więcej uwagi.