Za każdym razem kiedy zaczynam relację, pokazuję Wam coś, co najbardziej zwróciło moją uwagę. W Norwegii takich rzeczy było więcej niż jedna, ale białe noce czyli nie kończący się nigdy dzień były czymś co najbardziej zmieniało nasze podejście do gór. Czas przestał biec… więc my też :)
Nie sfotografowałam wszystkich nocy. Kilkukrotnie padało tak, że nie chciało mi się wyjść. Rozstawienie mojego statywu trwa chwilkę, a nocne światło, wystarczająco dobre żeby iść wymagało czasów naświetlania rzędu sekundy- czasem dłuższych, więc bez statywu ani rusz. Marzy mi się, żeby pojechać jeszcze dalej na północ- tam gdzie słońce nie zachodzi wcale, ale z drugiej strony z fotograficznego punktu widzenia najciekawszy był chyba właśnie ten jasny i świetlisty zmierzch trwający aż do samego świtu- czyli ponad 4 godziny.