Idzie jesień, a z nią pogoda powszechnie uznawana za brzydką. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale czym więcej czasu poświęcam na analizowanie zdjęć tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to ta niby brzydka pogoda jest ładna, a „ładna” – czyli chyba bardziej dla nas wygodna na fotografiach okazuje się banalna i mniej interesująca.
Pozostaje mi chyba tylko zacytować Norwegów czy Szkotów ( zapomniałam czyje to powiedzenie?) – „nie ma brzydkiej pogody jest tylko nieodpowiedni ubiór”.
Łapię się na tym, że nawet żałuję, że na jakimś górskim wyjeździe nie trafiło mi się więcej chmurnych lub deszczowych dni :). A Wy? Też tak czasem myślicie?
Zdjęcia pochodzą z mojego ostatniego pobytu w Norwegii, chcąc ominąć tłok w okolicy Gjendesheim zeszłam na boczny, niepopularny szlak i tam złapała mnie solidna kilkugodzinna ulewa. Bardzo malownicza :)
Zdecydowanie trzeba się zgodzić z tym, że zdjęcia robione w „brzydkiej” pogodzie często dają genialne efekty – tak jak na powyższych zdjęciach :)
genialne, to raczej przesada, ale cieszę się, że zaryzykowałam i wyciągnęłam aparat. Musiałam stanąć w środku burzy, ściągnąć płaszcz, plecak… Potem znów spakować, schować i tak kilka razy. Przydałaby się wodoszczelna torba. Byłoby mniej wygibasów :)
Chmury tak ale deszcz już chyba niekoniecznie. Pewnie dlatego, że ostatnie wyjazdy są bardzo krótkie i długo wyczekiwane. Może gdybym miał okazję spędzać więcej dni w ciągu roku w górach wtedy kilka deszczowych dni nie byłoby problemem.
Okres od połowy września do połowy października to chyba moja ulubiona pora roku góry się wyludniają, temperatury w sam raz do wędrówek, świat jakby zwalnia. Brzydka jesienna pogoda kojarzy mi się bardziej z listopadem i grudniem bez śniegu i dodatnią temperaturą.
najfajniej chyba jak pogoda się zmienia, bo ciągły deszcz to rzeczywiście dołujące wydarzenie zwłaszcza pod namiotem.
Mi się trafiało jesienią bardzo różnie, w Pirenejach potrafi już we wrześniu spaść śnieg (ale się stopi), na Korsyce jeszcze cały październik jest piękny. Czasem chmurny, ale nie deszczowy. W tym roku chyba przetestuję listopad i właśnie myślę gdzie byłoby najfajniej. Na Korsyce jak pamiętacie okrutnie wiało (ale wschody słońca były magiczne). Pirenejskiego listopada prawie nie znam, natomiast pirenejski grudzień był bardzo ciekawy i słońce, i deszcz, i śnieg. Mgły, tęcze, bardzo charakterystyczne niskie światło i wyjątkowo przezroczyste powietrze. Do tego piękne kolory. Ja też lubię jesień z całym dobrodziejstwem huraganów, sztormów i mgieł :)
w Tatrach na pewno będzie teraz pięknie…
Oglądam i żałuję.
Zdjęcia są super!
Dzięki:)
Zdjęcia piękne. Chciałem wtrącić taką dygresję odnośnie do komarów. Najwięcej tych małych bestii widziałem na płaskowyżu Hardangervidda, coś niesamowitego. Każdy krok powodował wybudzenie setki owadów, które potem ciągnęły się za mną jak czarna chmura. Ostatniego dnia pobytu w tamtych okolicach już nie wytrzymałem i łaziłem cały czas w spodniach i kurtce z membraną, a muszę dodać, że słoneczko pięknie grzało (nauczka na przyszłość, żeby pamiętać o jakichś odstraszających je chemikaliach).
Tutaj czyjeś zdjęcie z tamtej okolicy: http://www.okseblod.com/orjan6.jpg
Byłam kiedyś w Hardangervidda we wrześniu i nie było źle. Było już zimno, może komary są tylko latem?
W lipcu w Jostedalsbreen i Jotunheimen sporo tego latało i niestety nie reagowało wcale na Autan plus. Co dziwne prawie mi się po nich nie pojawiały bąble.