Świeży śnieg

Lubię śnieg. Ten w lecie, który na chwilę, dopóki nie dorwie go słońce, pokrywa szczyty warstewką bieli, jesienny, który trzyma się dłużej, miejscami nawet już aż do zimy, zimowy, chociaż z nim bywa najciężej… i w końcu ten stary i zbity, który wiosną, na złość, wciąż siedzi we wszystkich żlebach.

serduszko

Świeży śnieg, poza tym, że wiele miejsc robi się nieprzyjemnie śliskich, na większości łatwych dróg nie sprawia większego problemu. Gorzej, jeżeli trzeba się miejscami troszkę powspinać. Ręce co chwilę zanurzane w śniegu marzną, rękawiczki namakają, zresztą nie zawsze da się w nich dobrze trzymać skały. Najgorzej jest wieczorem, kiedy roztopiony w słońcu śnieg  zamarza i wiele stopni, i chwytów błyskawicznie pokrywa gładki jak szklanka lód.

lód, który wieczorem znienacka wyrósł na podejsciu do schronu Mont Roig w Pirenejach

Jesienią, kiedy słońce w dzień wciąż intensywnie świeci, ale noce są już bardzo zimne, (zwłaszcza na południu Europy i w Atlasie), warto się dobrze przyjrzeć mapie i poczytać opisy tras. Nie raz zdarzyło mi się z trudem przejść nawet znany, a latem całkiem łatwy odcinek, który w kilkanaście minut po schowaniu się w cieniu, jeszcze przed zachodem słońca, znienacka pokrył się lodem. Spływająca po skale woda zamarzła. Wygodne chwyty porosły sople, a w miejscu  stopni zrobiły się małe lodowiska.

Na taki świeży lód, nie ma sposobu i jeżeli wiadomo, że schronisko leży na wylizanej przez lodowiec, stromej morenie, która na dodatek wieczorem schowa się w cieniu, trzeba postarać się dojść tam jeszcze w dzień.

ten śnieg zmiekkł koło południa a wieczorem zamieniła się w miękką papkę

Podobny problem, może się trafić rano, kiedy zmrożona nocą trasa, wciąż jeszcze kryje się w cieniu. Letni i wczesnojesienny śnieg zwykle znika po kilku dniach, czasem warto w tym czasie na trudniejszych trasach wybierać południowe stoki, ewentualnie, jeśli śniegu jest sporo, zabrać ze sobą raki. Nie przydadzą się, kiedy nasza droga w większości biegnie w skale, ale czasami mogą pozwolić przejść jakiś stromy, zacieniony żleb, lub paskudne, ośnieżone i zmarznięte północne zbocze. Nie pomagają na wszystko. Na cienkim, miękkim śniegu zwłaszcza pokrywającym skałę, będą na nic i stworzą wyłącznie złudne wrażenie, że jesteśmy silni i uzbrojeni po zęby.

Tak na marginesie, aluminiowe, lekkie turystyczne raki bardzo szybko się tępią i na skale nie trzymają niemal wcale. Wielokrotnie widywałam ludzi w rakach w miejscach gdzie lepiej trzymałby każdy dobry but. Pomijając zmarznięte na kość trawki, raki aluminiowe nadają się tylko na zmarznięty śnieg. Już nawet lekko stępione z trudem wbijają się w prawdziwy lód. Sama je mam i lubię, nie rdzewieją i są lekkie, ale nie zawsze czuję się w nich pewnie i być może kupię sobie drugie, stalowe.

Raki do turystycznego chodzenia powinny się jak najłatwiej zdejmować i wkładać. Teren zwykle jest mieszany, na zmianę wchodzi się w pasma śniegu i skałę, czasem raki potrzebne są tylko do przejścia kliku metrów. Te starego typu wymagające zapinania wielu pasków, mogą w takich sytuacjach każdego doprowadzić do szału.

Atlas Wysoki, Maroko, ten  snieg zmieni się w lód już następnego dniaJedną z nieprzyjemnych  konsekwencji  świeżego śniegu, zwłaszcza jeżeli jest dość gruby i już kilka razy się lekko przetopił, są niewidoczne, ale przykre przy bliższym poznaniu, dziury pomiędzy kamieniami. Teren złożony z dużych, luźnych głazów, lekko przysypany z wierzchu, zwykle wygodniej jest obejść.

Lac Certascan, Pireneje, październikA poza tym… świeży śnieg to sama radość!

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »