Hej, wróciliśmy, ledwo żyję, mieliśmy w Norymberdze straszny młyn. Od paru lat jak mogłam, unikałam targów, ale cieszę się, że teraz pojechałam. Usłyszałam dużo miłych słów, chociaż zdarzały się i takie historie:
Para klientów oglądała highlofty. Kobieta mierzyła wszystkie po kolei, a facet troszkę się chyba nudził. Przeszliśmy na angielski, bo mój niemiecki ostatnio jakby trochę hmm… zanikł, gadaliśmy sobie o niczym przez chwilę, aż nagle klient zapytał z zainteresowaniem, tak jakby sobie o tym właśnie w tej chwili przypomniał – a gdzie to jest wyprodukowane?
-W Polsce -odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-…A…- tu facet się troszkę zawahał- ale skąd właściwie jest firma?
-No właśnie z Polski- odpowiedziałam. Kwark to polska firma.
-Ale jak to możliwe?! Kwark w żaden sposób nie może być polski! Jest taki… bardzo dobrze znany!
żałuję, że nie możecie zobaczyć jaką ten człowiek miał minę. Ja też byłam mocno zaskoczona. W sumie to dość zabawna historia… chociaż wywołuje raczej mieszane uczucia.
…ale to się przecież czasem zdarza- jęknęłam, bo troszkę mnie to przerosło… -no bo i papież i Lech Wałęsa :)