Powrót do miejsca, gdzie poprzedniego dnia skręcał oznakowany na żółto szlak zajął nam kilka godzin.
Nocą wszystko przysypał śnieg, a pokryte szadzią i lodem kamienie zrobiły się bardzo śliskie.
Chociaż szliśmy tą samą drogą, z trudem rozpoznawaliśmy znajome już miejsca. Pobielone, wyglądały zupełnie inaczej. Trudny do odnalezienia był też początek „żółtego” szlaku. Znaleźliśmy pierwszy znak, ale potem kluczyliśmy trochę. Ścieżka weszła w niepozorny i bardzo zalodzony stok, a nie w bardziej oczywisty żleb. W żlebie było pełno ścieżek owiec i krów i trudno było się domyślić gdzie znika szlak.
Za małą przełączką zeszliśmy do brzegu dużego i jeszcze niezamarzniętego jeziora. Żółta ścieżka poszła wygodnym trawersem po prawej stronie. Najprawdopodobniej oznakowano trasę do Baquera- Beret. Nie szliśmy tam, wiec zaczęliśmy się mozolnie przebijać przez zaśnieżone złomowisko bloków na lewym brzegu jeziora. Ścieżka podeszła nad kolejny staw. Po drodze były tylko dwa kopczyki. Kierowaliśmy się głównie kompasem i mapą. Stawy i zbocza wyglądały niemal jednakowo i dość trudno nam się było połapać gdzie iść.
Idąc na północ, po lewej stronie niewielkiego stawu, jak wskazywała mapa wdrapaliśmy się wprost po zboczu na stromą i niezbyt wybitną przełączkę.W pierwszej chwili wydawało mi się, że nie da się z niej zejść, ale to było tylko złudzenie. To była ścieżka. Na zygzaku sprowadzającym bezpiecznie w dół postawiono wiele kopczyków to fragment HRP.
Dalsza droga była już łatwa. Pamiętałam to miejsce, duży staw, a nad nim wyraźnie widoczny, nawet na zaśnieżonym zboczu, zygzak wydeptanej dróżki. Trawers po śniegu, w porównaniu ze ślizganiem się po ruchomych kamieniach wydawał się bardzo prosty. Zejście do Port de Bonaqua jest oczywiste. W większości miejsc było dość dobrze widoczne- trochę kopczyków, jakieś czerwone kropki, co jakiś czas widać ścieżkę, niestety niejedną, jest bardzo dużo zwierzęcych dróg. Na fragmencie trafił nam się czyjś kilkudniowy ślad. To ułatwiło zejście. Na koniec, już na zboczu nad szosą, ścieżka rozwidla się. Można zejść do drogi, albo trawersować krowimi dróżkami powyżej asfaltu, aż do Port de Bonaqua.
Ciąg dalszy relacji jest tu