W tym roku czerwiec jest niemal bezśnieżny. Śnieg w Pirenejach leży powyżej 2400 metrów, i jest go niewiele- według Meteofrance ok 25 cm. Za dwa tygodnie być może już wszystko się stopi. Zostaną samotne płaty w zacienionych żlebach.
To zdjęcie z początku czerwca 09. W czerwcu w górach często jest śnieg. Czasem świeży jak tu, czasem rozmokły i miękki, nocą zmrożony na twardy lód. Nawet w rakach nie zawsze jest z nim łatwo. Do tego pogoda nie rozpieszcza.
Zdarza się, że przez kilka kolejnych dni pada , a popołudniami znienacka pojawiają się burze.
Ziemia jest wciąż bardzo zimna i nawet w piękną pogodę nocami czuje się jeszcze zimowy chłód.
Świetne na takie warunki jest najbardziej cywilizowane miejsce w Pirenejach- Andora. Łatwy dojazd, niemal wszędzie jest sieć telefoniczna, nie trzeba targać namiotu. W bezpłatnych schronach (24 oficjalnie zaznaczone na mapach plus mnóstwo otwartych i dobrze utrzymanych pasterskich kamiennych domków- caban) można jeszcze czasem trafić na zostawione tam latem kłody drewna. Nie wiem skąd się biorą, pewnie przynosi je helikopter. Trudno je porąbać, nie wszędzie są normalne siekiery, ale większość schronów leży na tyle nisko, że można zejść troszkę i przynieść sobie chrust. Wszystkie schroniska mają wygodne kamienne kominki, a w wielu z nich są garnki do gotowania na ogniu. Gotowanie wody w garze zanurzonym w płomieniach zajmuje tylko chwilkę. Jest znacznie szybsze niż gaz. Przez wiele lat nawet nie sprawdzałam jak się to robi. Nie chciało mi się rąbać drewna, albo to które gdzieś wygrzebałam, było zbyt mokre żeby udało się je rozpalić bez rozpałki albo choćby kawałka papieru. Teraz wiem, że do tego potrzebne są otwarte na oścież drzwi i … cierpliwość, i że jeśli śpi się w wysoko położonym schronie wiosną, na dworze pada, a nocą często jest jeszcze mróz, watro rozpalić choćby na chwilę. Od razu robi się cieplej i bardziej sucho.
W czerwcu w schronach raczej nie ma tłoku. Najprawdopodobniej nie będzie tam jeszcze nikogo. Można trafić na ludzi w weekendy. W tygodniu zdarzało mi się nie widzieć człowieka nawet przez dzień lub dwa. Od połowy miesiąca będą otwarte dwa andorskie schroniska z obsługą- Comapendrosa i Juclar. Andora ma sieć tanich (1,5 Euro) miejskich autobusów, jednak poza sezonem nie dojeżdżają do niektórych miejsc ( np. do Arkalis- autobus zawraca w El Serrat) . Małe sklepiki też mogą być zamknięte i najlepiej jest robić zakupy w Andorra la Vella. Jest to też jedyne miejsce gdzie można przez cały rok kupić gaz.
Andora ma mnóstwo górskich szlaków. Są niemal tak gęste jak w Tatrach. Tylko niektóre są znakowane ( np. GRP- znaki żółto czerwone), ale na szczęście nie ma żadnych zakazów i bez problemu można łazić gdzie się tylko chce. Niemal na każdy szczyt i przełęcz w Andorze można wejść. Szlaki są oznakowane albo są na nich kopczyki. Jedną z bardziej znanych dróg jest obejście Andory granią. Nie przeszłam całego kółka, pominęłam łatwo ( no oko) wyglądający zachód i nie zdążyłam obejść północno zachodniego rogu, zostawiam go sobie na następny raz. Bardzo lubię północną granicę Andory i francuskie bezludzie po drugiej stronie grani.
Przjście całej drogi ściśle granią nie jest możliwe bez technik alpinistycznych i kawałki trzeba niestety obejść. Fragment od grani nad Cabana- Sorda do Colado Jan był kiedyś oznakowany biało- czerwono. Znaki zamalowano na szaro ,ale niedokładnie i większość z nich nadal dobrze widać.
Warto tam pójść, to piękna trasa. Można iść jeszcze kawałek na Mil Menut, dalej trzeba niestety obejść. Z Colado Meners łatwo jest wrócić na grań ale zejście z Pic Serera zachodnim żebrem jest kruche i miejscami bywa dość strome. Według opisu F+ ( czyli łatwe- mniej więcej nasza dwójka). Szłam to z plecakiem, sama, przy świeżym śniegu i wydawało mi się dość trudne. Być może ze względu na wiatr, śnieg i plecak. Jest mnóstwo kopczyków i chociaż czasem wydają się nielogiczne, koniecznie trzeba iść tak jak pokazują- grzędą grani. Tam nie ma innej drogi.
Piękna jest południowa granica Andory. Z daleka wydaje się cała łatwa, ale nawet tam trafiają się krótkie trudne miejsca. Może nie tyle trudne co nieprzyjemne, takie gdzie każdy stopień się rusza i każdy chwyt można łatwo wyciągnąć.
Podobała mi się też północna grań doliny Val di Madriu ( ze szczytem Pessons), niestety fragmenty ponad schronem Montamalus trzeba obejść po niemal pionowych trawkach.
Warto też przejść grań piętrzącą się powyżej narciarskiego miasteczka Pas de la Casa. Znakowany kopczykami szlak z Col Puymorens czasem przechodzi poniżej wierzchołków ale chyba głównie po to, żeby uniknąć widku drogi i wyciągów Envalira.
To tak w skrócie. Byłam w Andorze już cztery razy- we wrześniu, w czerwcu i dwa razy w październiku. Andora wystarcza na jakieś dwa- trzy tygodnie chodzenia. W wiele miejsc przyjemnie się wraca. Na początek polecałabym znakowane szlaki. GR11- biegnacy przez Val di Madriu, a potem po przecięciu doniny Valiry przez schronisko Pla d’ Estany i port Baiau, HRP – oznakowany żółto czerwono jako GRP od Borda de Sorteny do Pas de la Casa i dalej do Col de Puymorens. Warto zboczyć i zobaczyć stawy Fonargentes i Juclar. Warto wejść na Pic Estanyo.
Najciekawsza droga prowadzi granią od Col de Arensi. Można na nią trafić idąc z Coma Obaga ( to moje ulubione schronisko w Andorze). Nie jest łatwo- to wymagająca gimnasyki eksponowana ścieżka, troszkę jak nasza Orla Perć.
Piękny widok jest z łatwo dostępnego szczytu- Font Blanca. Najładniejsze jeziora jakie widziałam to Estanys Angonella.
Wadą Andory jest często widoczna gdzieś na horyzoncie cywlizacja. Czasem droga, czasem wyciągi, a czasem jakiś telewizyjny maszt. Same góry są jednak bezludne i dzikie. Schrony, chociaż bezpłatne zostały ostatnio zaopatrzone ( nie wszystkie) w kosze na śmieci i plastikowe worki ( na śmieci, ale w ulewę warto włożyć taki do plecaka). W większości z nich jest zostawiane drewno, siekiery i łopaty do odgarniania śniegu. Są metalowe łóżka (bez materacy) i stoły. Jedzenie koniecznie trzeba wysoko wieszać. Andora jest pełna różnych gryzoni. Andorskie schrony są dobrze opisane w internecie. W informacji turystycznej w Andorra la Vella ( jedna jest zaraz przy domu towarwym Escala- koło karuzeli, druga niżej, niedaleko przystanku autobusowego) można dostać darmową mapę ze schroniskami i kilkoma głównymi szlakami Andory. Do wychodzenia na szczyty przydałby się przewodnik. Widziałam kilka, ale tylko po katalońsku. Zostają obrazki:) Dużo szlaków jest na nowych mapach Editorial Alpina. Każde nowe wydanie ma ich troszkę więcej.
W porównaniu z paskudną, zatłoczoną stolicą, Andora to zaskakująco dziki i przyjazny górołazom kraj. W sam raz na zimny czerwiec czy październik, też wtedy kiedy chodzi się samemu, albo kiedy jedzie się w Pireneje pierwszy raz.
Witam. Czy jest możliwość chodzenia po szlakach na przełomie kwietnia i maja tz. czy szlaki są otwarte ? czy jest dużo śniegu? pozdrawiam
Dzień dobry. W Pirenejach (w zasadzie nigdzie poza Słowackimi Tatrami) nikt nie zamyka szlaków. Nikt ich też nie utrzymuje. Zimą może nie być oznakowania, szlaki zwykle nie sa przetarte- nie widać ich. Chodzić się oczywiście da, tylko trzeba się przygotować na zimę i uważać. Andora jest dobrym miejscem na trudne warunki bo częściej niż gdzie indziej jest telefoniczna sieć i jest bardzo dużo schronów. W tym roku jest rekorodowo dużo śniegu. Miejscami do 6 metrów. Może być ciężko i niebezpiecznie ze względu na lawiny. Tyle śniegu nie zdąży stopnieć. Na przełomie kwietnia i maja będzie jeszcze regularna zima (ale może być już ciepło w dzień) Na to liczę, bo też jadę w tym terminie :)) Proszę poczytać moje zimowe Pirenejskie opisy (w spisie treści są linki). Prosze też zajrzeć do Edka. Był w zeszłym roku w Wielkanoc we Wschodnich Pirenejach- blisko Andory. Ja tam byłam najwcześniej na poczatku czerwca.
W tamtym roku w Andorze w Wielkanoc było dużo śniegu, sezon narciarki w pełni ;). Ale już np. 50km na południe w Sierra de Cadi było cieplutko i śnieg wysoko.
witam.
orientujesz się może czy jest możliwość dojechania na przełęcz ENVALIRA jakąś komunikacją miejską, czy busikiem (o ile coś takiego w ogóle w andorze jest) ?
Dzień dobry
W Andorze jest bardzo dobra komunikacja- taka jak miejska. Autobusy L (i stosowny numer) jeżdżą po całym 'kraju” co 20, 40 minut. Kosztuje to chyba 1,5 Euro. Nie pamiętam autobusu na Port Envalira. Jest na pewno na Pas de la Casa, od paru lat jeździ przez tunel, ale staje przy drodze do Grau Roig. Teraz pewnie nikt nie będzie jechał do wyciągów, więc trzeba by chyba kawałek podejść. Pożyczyłam swoją mapę więc odpowiadam z pamięci. Andora ma bardzo dobrą informację turystyczną, być może można do nich napisać maila z pytaniem.
1.5 Euro to może i kosztuje po „mieście”, na Pas de Casa kilka euro lecz nie pamiętam dokładnie. Na Port Envalira nie ma busu, ten na Pas de Casa jak napisała Kasia pomyka przez tunel. Jechałem z Pas de Casa do stolicy, nie pamiętam by się gdzieś zatrzymywał przed tunelem (ale może akurat nikt nie wysiadał). Trzeba popatrzeć na stronach Andory, tam na pewno jest rozpiska przystanków.
Bardzo możliwe, że kosztuje więcej, już dawno nie jechałam, ale te bilety generalnie są tanie. Autobus staje jak ktoś zmacha, wiem bo machałam w Ransol- też na tej trasie. Przystanki są mało widoczne i nie ma zatoczek, trudno się w tym połapać, ale wysiadać to tam można prawie wszędzie, trzeba tylko poprosić kierowcę. Oni są wyjątkowo uprzejmi… w każdym razie ja mam takie doświadczenia :) Też łatwo złapać stopa.
Tak, nie ma z tym problemu, kierowca zatrzyma się gdzie chcesz ;)
Witaj.
Mam możliwość być w Andorra la Vella. To wyjazd służbowy, ale uda mi się wygospodarować jeden (niestety niepełny) dzień. Od rana do 17:00. Chodzę po Tatrach. Czytałam Twój blog o tamtejszych górach i głupio byłoby nie skorzystać z okazji i nie pójść w Pireneje. Czy mogłabyś polecić mi trasę, którą mogłabym zrealizować w tym (niestety krótkim) czasie?
Jeśli chodzi o trudność, to coś jak nasza Świnica, Granaty. Będę bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam, Ewa
dzień dobry
taka trudniejsza i do wyrobienia w jeden dzień trasa to np. Pic d’Estanyo. Musiałabyś podjechać pod Borda de Sorteny (aż na parking jeśli się da, jeśli nie, musisz podejść z El Serrat to dodatkowa godzina) i dalej szlakiem nad jeziorko Colts de l’Estanyo. Zobaczysz stamtąd wyraźną ścieżkę biegnącą na grań (od Col de Arenes do Pic d’Estanyo) chyba nieznakowaną, część tej grani troszkę przypomina Orlą Perć. gdyby Ci się nie spodobała jest też inne wejście od stawu na szczyt pic d’Estanyo- łatwiejsze. Dalej wchodzisz na Pic de la Cabaneta i granią przechodzisz na Collada dels Meners. Stamtąd w dół do Borda de Sorteny a gdybyś miała czas jeszcze na Pic de la Serrera.
To bardzo piękne miejsce i wymagająca ścieżka.
Poza tym jest bardzo dużo takich jednodniowych i ciekawych tras: np z El Serrat do Rialb, potem na Portella de Rialb i Pic de Font Blanca (F+) i z powrotem do El Serrat przez Besali- ta trasa jest łatwiejsza i krótsza.
możesz też wyjść z Pont de Balladosa (lub z Soldeu), podejść nad Juclar, przejść przez Collada Juclar do Francji, przetrawersować nad Estanys de Fontargent i wrócić do Pont Balladosa przez Port de Incles- ta trasa jest cała znakowana. Łatwiejsza, ale bardzo ładna- piękne stawy.
I jeszcze (zaraz to częściowo opiszę:)) z Arinsal do Pla de Estany, potem GR11 na Collada de Estanys Forcats, w dół nad staw Baiau i do góry ( to też GR11) pod Coma Pendrosa. Wejście na szczyt to też F+, idąc dalej doliną dochodzisz znów do Arinsal.
mogłabym tak długo…
popatrz na jakaś mapę i napisz czy wystarczy czy jeszcze pisać?
Będę miała 6 dni w Andorze pod koniec października. Czytam uważnie z mapą ( Andorra Editorial Alpina) twój opis, posługuję się też przewodnikiem Reynoldsa jednak niewiele mi to rozjaśnia. Może byś podpowiedziała kółko na 5-6 dni tak by co 2-3 dzień przespać się w miejscu, gdzie można dostać posiłek i się wykąpać :-) ale mało cywilizowanym? Planuję spać jak się uda w schroniskach, schronach. Trasy takie na 6-8 h? Będę wdzięczna, z Kaukazem sobie poradziłam dużo łatwiej tutaj jakoś nic nie potrafię zaplanować.
Kaukaz brzmi super, zazdroszczę…
Pod koniec października może już być zimno, spaść śnieg, stopi się, ale nie od razu. Schroniska z obsługą są tam tylko 3 (Juclar, Sotreny i Comapendrosa) – ale nie wiem czy nie zamkną ich już- to trzeba by posprawdzać na ich stronach. 6 dni: 1- Z Soldeu do Juclar ( blisko trochę), 2- z Juclar do Rulhe przze Estany Juclar i powrót przez Estany de Font Argente do Cabana Sorda (to schron),3- z Sorda do Borda de Sorteny przez Meners- można tam iść granią albo poniżej, 4- z Borda do Rialb (to trochę trudno znaleźć, ale w razie czego można drogą, szlak idzie trawersem po zboczu bardzo ładnie), dalej pod Port Baiau (nie wchodząc), za Pic de Besali do Arkalis- tam jest hotel (i muzealna cabana, w której kiedyś spałam nie ma niestety drzwi:)) 6-przez Port de Arcalis do Estany Angonella i powrót z Lhorts. Może być? :)
Dziękuję serdecznie, zawsze jakieś zaczepienie. Już siadam do map :-). Na kaukazie z kolei ja zostawiłam serce. Teraz loty do Kutajsi, z lotniska bus prosto do Mesti i już :-). Zobaczę czy uda mi się zaprzyjaźnić z Pirenejami, bo wciąż ciągnie mnie w okolice Szchary .
Pireneje są mocno uzależniające, a Andora – łaskawa, bardzo dobra na pierwszy raz. Mam nadzieję, że będzie pogoda, w razie czego po drodze są schrony i po prostu pójdzie trochę wolniej.
Pięknie się składa ta trasa.Dziękuje, bo sama na pierwszy raz nie miałabym odwagi tak zaplanować. Czy podpowiesz z którego miejsca na trasie najłatwiej się przebiec do jakiegoś sklepu ( mąż maratończyk powinien dać radę :-)). Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz dziękuję. p.s. Przewodnik, aż się prosi o napisanie :-).
To jeden z andorskich klasyków. Ze sklepami gorzej. Lepiej zabierzcie wszystko ze sobą. W Soldeu jest sklep (ale nie mam pewności czy jeszcze czynny w październiku-listopad to najbardziej martwy sezon w Pirenejach, schroniskowi mają wtedy urlopy), tak czy siak to sam początek, potem przez cały czas idziecie wysoko więc nawet maratończyk by się wściekł gdyby kazać mu skoczyć po bułki do szosy (jest sklep w Ransol z 1000 m niżej). Za Borda de Sorteny jest droga i nie aż tak daleko do El Serrat, z tym, że tamtejszy sklep też podejrzewam nieczynny. Nawet hotel w Arcalis może być zamknięty- musicie sobie wejść na stronę. Po stronie francuskiej sklepy są odległe o 2 dni drogi, jeśli Refuge la Rhule jest czynne to tam można zjeść (ale wieczorem, podają kolację o 19-20-tej w dzień tylko jajecznicę zwaną omletem). Pireneje to zupełnie inne góry niż nasze. Będziecie w najpopularniejszych miejscach, ale i tam do cywilizacji raczej daleko. Rozpisałam Wam to na 6 dni, ale można przejść szybciej, nawet w 3, gdyby była taka potrzeba (np. głód :))
PS: byłam przekonana, że o tym pisałam, więc przeczesałam pół bloga. Niestety ten fragment Pirenejów jest tylko w książce, byłam tam jeszcze przed blogiem.
Dzięki, też przewertowałam bloga, na ile mi się udało … ( przy okazji zachwyciły mnie opisy Islandii… już dawno tak nie wagarowałam:-)). Stąd pytania. W środę wyruszamy, podzielę się wrażeniami po powrocie. Dzięki i wszystkiego najlepszego!
Powodzenia!
Już po wycieczce. Przepiękna trasa z małymi modyfikacjami – nie zawsze zaplanowanymi :-), pogoda nam sprzyjała. Rzeczywiście Andora uzależnia – już planujemy powrót.Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za pomoc. p.s. Bluza z łapkami z powerstrech pro – boska :-). merynos też świetny :-).
bardzo się cieszę :) I dzięki za info!
Mam pytanie. Czy w Pirenejach można przekraczać granicę hiszpańsko – andorską szlakami?
taka lekko kontrolowana wolność, czasem w krzakach siedzi policjant przebrany za turystę, a nad głową lata helikopter, ale to nie dlatego, że nie wolno przekraczać, tylko żeby nie przenosić ton papierosów.
Tak, nie ma z tym najmniejszego problemu. Co prawda na granicy szosowej są normalne punkty granicznej i czasem nawet coś tam sprawdzają (zarówno na francuskiej jak i hiszpańskiej). Lecz w górach panuje wolność!
strasznie dawno nie przekraczałam tej granicy szosą :)
Hej, hej
minął prawie rok od naszej mini wędrówki w Andorze którą nam poleciłaś. Zaplanowany przez Ciebie szlak tak nam się spodobał, że pomimo dużo lepszych map znajdujących się już obecnie w naszym posiadaniu, z pewną niesmiałością zapytuję czy może masz w zanadrzu kolejny plan na 5- 6 dni z noclegami w schronach? Ostatnio (8 pażdziernika, parę komentarzy powyżej) zaproponowałaś nam trasę która była przepiękna i idealna do moich potrzeb. Jednak tylko ostatniego dnia coś pozmienialiśmy przestało być tak pięknie. Planujemy pojechać w połowie października. Będę wdzięczna za podpowiedzi <3 o ile jeszcze nie nadużyłam Twojej uprzejmości i nadal w Andorze można znaleźć kolejne, takie piękne przejście z 5-6 noclegami w cabanach.
Olka
hej. Cieszę się że się udało. odpisze na spokojnie z domu, teraz z lotniska w Tuluzie. w Pirenejach piękna wiosna z dnia na dzień topi się śnieg. pozdrawiam!
Hej, to może tak:
1- Wyjście z Andorra la Vella (konkretnie z Les Escalades) doliną Madriu i na południe do schronu Pedrafita,
2-albo powrót w dolinę Madriu i marsz do la Illa (która od zeszłego roku jest już płatnym schroniskiem, przebudowano ją, jeśli wolicie cabanę z pół godziny wcześniej jest jedna malutka i druga kilkaset metrów na południe od szlaku, tuż przed podejściem do la Illa, pewnie je macie na mapie), lub trochę trudniejszy wariant w górę do cabana Claro i dalej po piargach na Pic Negre. Tam kończy się szlak, ale można kontynuować granią aż do przełęczy przed Tossal Plana des Illes. Dalej też można, ale jest trudniej. Z tej przełęczy (a wcześniej też z Portella de Setut) jest kopczykowana ścieżka do la Illa (i po drodze tych dwóch w/w caban). Szliśmy tamtędy kiedyś z Jose, jeszcze przed blogiem, stąd brak opisu. Jest tam trochę krucho i bywa ekspozycja, ale widoki piękne. Niedaleko w Hiszpanii jest schronisko Estanys de la Perra, gdzie można zejść w razie czego. Nie ma sali zimowej, ale powinno być jeszcze otwarte- to trzeba sprawdzić na ich stronie.
3-z La Illa (lub wcześniejszych w/w caban- de Setut lub Riu del coś tam…- nie przeczytam mapa mi się wytarła :)), do Montmalus przez Pas Alt de Ribus, jak tu:. To krótki odcinek, ale jezioro Montmalus jest piękne, a schron duży i przyzwoity
4- dalej do Hiszpanii przez port Vallcivera i Port Engorgs (po drodze w Riu de la Llosa jest ziemna cabana- stara, ale w razie czego sucha i ciepła) do schronu Joahim Foch i Girona (opis jest tu, w drugiej połowie wpisu, szłam w przeciwnym kierunku)
5- przez Portella des Meranges do GR7/107 na Portella Blanca d’Andorra i dalej wzdłuż Pic Negre de Envalira do Pas de la Casa (na końcu trzeba zejść szosą lub wzdłuż wyciągów). Nie mam doświadczenia, ale są tam hotele więc gdzieś się prześpicie. W tej okolicy nie ma ani jednej cabany. Odcinek jest długi, byłby krótszy gdyby pójść bezpośrednio z Riu de la Llosa.
6- z Pas de la Casa (o ile nie zechcecie już wrócić) można iść dalej na północ HRP, przez Pic del Maia i Port Dret do cabana Siscaro (lub bezpośrednio do Soldeu skąd jest autobus). Widać stamtąd wieże i maszty, ale jest zaskakująco pięknie. Siscaro to dobry schron.
można to też zrobić w odwrotnym kierunku, jeśli tak by było wygodniej. To dzikie miejsca, poza doliną Madriu i Pas de la Casa prawdopodobnie nie spotkacie żywej duszy.
Popatrz na mapy i ewentualnie jak to Ci się nie spodoba wymyślę coś innego.
Przydałyby się dobre górskie buty na sztywnych podeszwach- na tej trasie jest sporo miejsc bez ścieżki, trawiastych lub po piargach. Orientacyjnie nie jest trudno, chociaż czasem bez znaków.
Nawet nie masz pojęcia jaka jestem wdzięczna i ucieszona. :-))) Dziękuję. Drukuję i siadam do mapy. Oczywiście dam znać co i jak. Dzięki, dzięki dzięki.
nie ma za co :)
Weekend z mapami:-). Ze względu na fakt, że chcemy jak najwięcej czasu spędzić poza cywilizacją ( a mamy realnie na to 5 nocy) to zastanawiam się nad trasą w odwrotnym kierunku, jak zasugerowałaś.
1 Nocleg w el. Pas de la Casa, potem tak jak pisałaś w kierunku Pic Negre:
2.Czy orientujesz się może, czy na na Pic Negre d’ Envalira lepiej wchodzić przez Portella d’Engailt czy lepsza jest jest trasa od strony wschodniej przez Coll dels Isards? Nocleg w Folh i Girona.
3. Przez Portella d Engorgs przez Cabana dels Espartes do Refugi de Montmalus.
4. Zobaczymy czy nocleg w La Illa idąc z Montmalus czy też od razu przejść do Refugi Riu del Orris. Czy warto iść przez Port de Valcivera, pic de la Portella( Tossa Plana de Lies) i zejść przez port del setut? ( lub jak piszesz kopczykami z przełęczy przed Tossa Plana de Lies) .
Odcinek grani od Port Valciverra do Pic Negre del Claror wydaje się być bardzo długi. Pamiętasz może ile godzin zajmuje? Wody to tam pewnie nie ma?Domyślam się, że grań to nieco piękniejsza wersja szlaku wzdłuż Riu Madriu lub GRP? Zobaczymy co wybierzemy – dużo zależy od pogody.
Czy pisząc o schronie Pedrata miałaś może na myśli Refugi de Perafita? Niestety nie mogę na żadnej mapie odnaleźć Pedraty.
Pozdrawiam serdecznie.
OK (myślałam o innym Pic Negre- tym nad Ref Clarol ( Claro), ale tak też jest ok ,
2- Negre de Envalira – ta góra jest płaska od wschodu i podcięta od zachodniej strony. Granią prowadzą wyraźne ścieżki. Łatwiej od wschodniej strony. O ile dobrze pamiętam nigdzie nie ma tam nic bardzo trudnego, jednym wejściem weszłam drugim zeszłam. Czyli chyba wszystko jedno.
4- Z Valcivera na pic de la Portella (Tossa Plana de Lies) jest trudno. Widziałam tam ludzi, ale sama tam nie byłam. Musielibyście pogoolać czy ktoś to opisał. Myślisz o przejściu prze Coll de la Muga? To strome góry, piargi, pionowe trawki i ekspozycja. Od Setut na zachód jest łatwiej, tak czy siak tam wszędzie jest bardzo stromo i bardzo krucho. Do tego bez znaków. Najbezpieczniej jest przejść niżej po hiszpańskiej stronie zygzakiem ścieżek jak na mapie Editorial Alpina, lub na oko bez żadnych szlaków, albo gdyby nie było widoczności zejść aż do GR11,10- niestety to gruntowa droga. Po drodze są na niej schrony, o ile pamiętam wszystkie otwarte. Udało nam się kiedyś przetrawersować od stawów Setut do podejścia na Pic de Collila (Estanyons) nie pamiętam już dlaczego nie poszliśmy przez Collada Fonda.
Na grani nie ma wody, ale stawy Setut nie wysychają jesienią , Od Valcivera do Clarol- granią jest za daleko na jeden dzień, nie jestem pewna czy się w ogóle da, tam się błądzi, obchodzi, szuka łatwiejszych miejsc, to trochę nieprzewidywalna trasa. Trudna, bez oznakowania i eksponowana, nie wiem czy znajdziecie obejścia trudnych miejsc. To jest ekstremalnie dziki teren. Natomiast doliną Madriu spokojnie dojdziecie w jeden dzień.
Wszędzie jest pięknie, w dolinie też więc nie ma sensu bardzo ryzykować.
Napisałam Pedrafita (nie Pedrata), ale faktycznie na mapie jest Perafita.
Powodzenia!
Dziękuję za poświęcony czas . Trochę się mi rozjaśnia. Mam nadzieję, że pogoda będzie nam sprzyjać i uda się zrealizować plany. Podzielę się wrażeniami po powrocie.
Pozdrawiam
koniecznie. Bawcie się dobrze!
Kasia, termin wyjazdu się zbliża więc wczytuję się w mapy i Twoje porady. Znalazłam opis Twojego noclegu w Refugi Folch i Girona jednak nie mam jasności czy udałoby mi się tam dojść z Pas de la Casa (prawdopodobnie dojadę tam z Barcelony dopiero ok godz.14) czy to zdecydowanie za późno i lepiej celować w Refugi de Montmalus? Chociaż chyba łatwiej tam (do Mntmalus) dojść z Grau Roig ( o ile jeździ tam transport publiczny). Ewentualnie myślę jeszcze o rozpoczęciu od schronu Refugi dels Angols lub Refugi d Ensagents. Docelowo chciałabym dojść do Ref Folch i Girona a potem powoli wracać do Escaldes. Będę wdzięczna za podpowiedzi.
Nie jestem pewna, dzień już jest krótki i masz tylko kilka godzin. Z Grau Roig do Montmalus jest blisko i nie ma tam nic niebezpiecznego- krzaki na zwalonych głazach, jedna przełęcz. Jest poza sezonem, pewnie trezba by iść od szosy. Z Pas de la Casa do Foch i Girona też nie jest bardzo daleko, ale odejście szlaku po zejściu z Portella Blanca nie jest oznakowane więc możesz się tam trochę pokręcić. Gdyby iść z Porta po drodze jest cabana, chyba otwarta. Gdybyś szła z Hospitalet press Andorre (jest autobus z Pas de la Casa) masz szansę dojść do Siscaro, a po drodze na każdym wariancie jest cabana (ostatnio były otwarte). Myślę, że można robić kół oka po Andorze w obie strony więc kolejność ma małe znaczenie. Czyli wymyśl sobie kilka wariantów i jak się okaże jest autobus i nic się nie spóźnia decyduj na bieżąco. Do les Agols z Andorry powinnaś dojść przed zmrokiem z tym że to nie jest bardzo blisko, jest duże podejście, ścieżka kluczy po lasach). Podobnie jest z Ensagentes, dużo w górę. Naprawdę trudno mi doradzić, bo nie wiem jak szybko chodzisz.
Hej, hej Kasia jak co roku :-) zwracam się z prośbą o informację, gdyż nic nie udało mi się wygooglować, a na mapach mi dostępnych nie widzę możliwości przedostania się z Ref coms de Jan przez collada de Jan na drugą stronę. CZy stok jest wymagający? Czy gdzieś w pobliżu jest możliwość dostania się do ( chyba jest to HRP idący przez Cabana de Mirabalh) do Port de Banyell i dalej do Ref de Rialb). Nie wiem jak kształtuje się stok, a na żadnej mapie nie ma zaznaczonej ścieżki.
Nie chcę wchodzić tam od strony Ref de Jucla przez Ref de Rulhe ( może ktoś ma informację czy w paździeniku będzie otwarty schron przy tym schronisku (dwa lata temu zarówno schronisko jak i schron przy nim były zamknięte na głucho w październiku). Wolałabym spać w Coms de Jan i stamtąd przejść przez Collada de Jan.
Hej. Da się przejść. Po stronie Andory nic trudnego- duże skalne bloki, na zejściu bardzo stroma trawa. Poszukaj najłatwiejszego, nie ma znaków o ile pamiętam nie od razu w dół. Ja to kiedyś opisałam, tylko chyba przed blogiem. W takim razie w Wędrówkach Pirenejskich. To jest zaznaczona na mapie IGN z serii 100. Francuskiej. Nie wiem czy znajdziesz. Trasa idzie owczymi ścieżkami, nie ma znaków (kiedyś nie było). Tak naprawdę da się przejść wzdłuż całej granicy Andory po stronie francuskiej od La Rhule do Rialb, ale trzeba główkować i czasem jest stromo. Stromy jest np trawers Mil Menut. Nie ma znaków, ale ten kawałek jest na francuskiej mapie Andorra IGN 1:50000. Można też zejść do Ref Quioules (da się tam spać) i podejść do cabane Sabine (tu jest fajniej) stamtąd masz łatwo na Port de Bagneles. To są piękne doliny. Co do Ruhle- nie wiem, popatrz na ich stronie albo jeszcze lepiej napisz, moim zdaniem zostawiają salę zimową.
Dziękuję, planuję znów zrobić jakąś trasę na 5 nocy w cabanach. Tym razem padło na północny zachód Andory i szukam jakiegoś sensownego połączenia z noclegami w schronach, coś już mi się tam klaruje tylko muszę poskładać w całość. Serdeczności.
Cabana Mirabell i Cabana Bela były zamknięte, kiedy tam byłam i być może zawsze są. Powodzenia
Dziękuję za informację. W tym roku nie udało mi się zaplanować tak noclegów by nie schodzić do miasta i być tylko w nowych miejscach. Spontaniczne bedzie. Zobaczymy
będzie dobrze :) powodzenia!