Bigorre

od kilku dni staram się opisać naszą czerwcową wędrówkę, ale coś mi nieustannie przeszkadza. Dzisiaj awaria internetu skasowała mi gotowy wpis. Popatrzcie na zdjęcia. Bigorre to rejon, który mało znałam. Wiele miejsc widziałam pierwszy raz, chociaż bywałam już bardzo blisko. Wyjdą z tego 3 niezłe trasy- takie o jakie często pytacie w mailach. Na niecały tydzień, 5 dni. Opiszę je z tagiem dla początkujących, nawet nie dlatego, że są łatwe- są zwykłe jak na Pireneje, czasem strome, czasem bez znaków. Mają jednak pewną szczególną cechę, jak dotąd dostępną tylko w Andorze. Schrony. Otwarte, suche, malutkie i bardzo skromne, ale w deszczowe dni- sami wiecie- pałace. Idąc przez Bigorre traficie na taki luksus co kilka godzin, pół dnia. W czerwcu wszystkie cabany były jeszcze puste. Na niektórych napisano – „zarezerwowane dla pasterzy”, ale w większości była tylko informacja: „drogi wędrowcze, śmieci zabierz ze sobą”.

Share

outdoorowa sukienka z Powerdry

Nazwałyśmy tę sukienkę Dessert. Początkowo nazwa miała mieć związek z koszulką Pustynną (jest uszyta z tego samego materiału), ale w miarę myślenia, a zwłaszcza w miarę noszenia projekt coraz bardziej przypominał wisienkę na torcie. Sukienka jest długa, niemal do pół uda z tyłu nieco dłuższa niż z przodu. Miękka, miła w dotyku i lekka. Zwinięta zajmuje tyle miejsca go grapefruit, waży ok 200g, po wyciągnięciu z plecaka nie jest zgnieciona. Ponieważ w założeniu miała chronić przed poparzeniem ma długi rękaw i luźny golf, który oprócz zasłaniania karku przed słońcem chroni  też przed obcieraniem go przez wiszące na szyi paski (od woreczków na dokumenty, okularów, aparatów fotograficznych…), szelki plecaków i pasy samochodowe. Golf zwisa z przodu, ale dekolt jest na tyle mały, że nie wystaje poza cień kapelusza. Krój jest luźny (taki daje więcej ochłody), lekko rozkloszowany. Sukienka zgrabnie ukrywa niepotrzebne krągłości, poupychane po kieszeniach portfele i dokumenty, pasuje do legginsów i wąskich spodni, może być też sukienką mini. Można się w niej komfortowo przebrać, lub umyć nie odsłaniając się.

Chociaż jest całkowicie sztuczna nie wydziela zapachu rozkładającego się potu- jak wiele plastików. Po kilkunastu dniach bez prania pachnie jak człowiek. Pierze się świetnie, nie nabiera plam. Po 6-ciu tygodniach noszenia pod plecakiem moja dorobiła się kilku małych zaciągnięć, najprawdopodobniej od krzaków i troszkę się powiększyła. To niestety wada tego materiału. Po wystawieniu na ostre słońce  rośnie mniej więcej o rozmiar. Najbardziej widać to po rękawach- robią się za długie, co mi akurat się spodobało- osłaniało dłonie i tym razem nie opaliłam sobie wzoru od pasków kijków.

Nosiłam tę sukienkę na gołe ciało lub na wełenkę (bywało zimno), wkładałam pod highlofta albo Laponię, wpuszczałam w przeciwdeszczowe spodnie. Sprawiła mi dużo radości. Bardzo mi czegoś takiego brakowało.

Wstawiamy ją zaraz do sklepu. Może być szara – jak mój prototyp, lub biała. Na zdjęciu pokazałyśmy kolorowe szwy, na wypadek, gdyby ktoś sobie takich zażyczył. Jak widać kolor możliwy jest tylko na dole, na brzegu rękawów i przy golfie. Resztę uszyliśmy delikatniejszymi overlockowymi szwami niewidocznymi z zewnątrz.

Zdjęcia  z czerwcowych Pirenejów.

 

Share
Translate »