Pireneje marzec 2014- Col d’Iseye

Rano zaskoczył nas szron. Wydawało nam się, że tu na dole musi być ciepło przez cały rok. Etsaut leży tylko na 450 m nad poziomem morza, ale to jednak góry, ocienione dno wąskiej doliny. Z powodu gapiostwa nie zdążyliśmy na poranny autobus i czekało nas około 10 km szosą. Doliną Aspe biegnie wprawdzie szlak Św Jakuba, ale ponieważ na tym odcinku jest wyjątkowo wąsko, ścieżka nie odchodzi daleko od drogi. Bardzo chciałam zobaczyć północną stronę gór, gdzie dotychczas jeszcze nie byłam. Zaczęliśmy schodzić w stronę Accous, jednak na szczęście nie musieliśmy daleko iść. Bardzo szybko zatrzymał się jakiś samochód.

AA016

Wysiedliśmy koło supermarketu, zaraz za końcem kanionu. Aspe, podobnie jak wiele innych znanych mi walnych dolin na zachodzie Pirenejów jest bardzo wąska na długim, górnym odcinku, a nisko otwiera się od razu szeroko. Szkoda, że poprowadzono nią popularną szosę. Dolina musiała być kiedyś bardzo piękna.

AA014 (3)

Accous to malutkie kamienne miasteczko troszkę na boku. Szlak na Col d’Iseye pojawia się wśród zabudowań, a potem wielokrotnie ginie. Ścieżka wije się początkowo przez łagodne łąki, a zaskakująco dalekie góry widać pod słońce. Teraz białe i jaskrawo oświetlone wręcz zlewały się z tłem- ginęły w świetle. Gubiliśmy się kilkukrotnie, ale to mały problem, bo w to samo miejsce można dojść też asfaltem. Wystarczy iść jakkolwiek się da, w górę rzeki.

AA013 (1)Koniec drogi na mapie zaznaczono jako parking, chociaż mogłyby tam zaparkować najwyżej dwa samochody. To zwykła trawka.  Dalej szlak zaczyna się ostro wspinać przez stromy bukowy las. Col d’Iseye jest niepozorna, to tylko 1829 m, ale idąc z Accous trzeba podejść aż 1400 m.

AA012 (2)

Teraz, wiosną musieliśmy troszkę kluczyć i czasem powalczyć z błotem i śniegiem. Niektóre fragmenty ścieżki oberwały się, inne pewnie oberwą się wkrótce.  Było pełno dziur i zwalonych, podmytych drzew.

AA011 (1)

Na halach pierwszego piętra doliny znaleźliśmy piękny domek. Cabana Lapassa (1260 m) była otwarta, więc zrobiliśmy sobie tam przerwę na jedzenie.

fot Jose Antonio de la FunetePrzed nami piętrzył się kolejny stopień. Starszy pan, którego spotkaliśmy w Accous, (mieszkaniec dolinki) uprzedzał, że na skalistym fragmencie może być lawiniasto i stromo. Rzeczywiście uznaliśmy, że to miejsce lepiej ominąć z daleka. Było już po południu, śnieg miał konsystencję śmietany, słońce dotarło nawet na północny stok, a zbocze było nachylone ponad 45 stopni.

AA010 (1)Południowe stoki były już gołe, zastanawialiśmy się nawet czy nie dałoby się jakoś nimi wyżej wejść. Wyglądały zachęcająco, nad granią latali kolorowi spadochroniarze (Accous to znane lotnicze miejsce, na wysoko położoną halę- le Bergout można wjechać samochodem), jednak nie widzieliśmy szans żeby potem przetrawersować na przełęcz.

AA008 (2)Okolica chatki była lekko podeptana. Wyżej ślady znikły. Na Col d’Iseye nie wszedł w tym sezonie chyba jeszcze nikt (przynajmniej ostatnio).

AA006 (3)Początkowo szliśmy niemal po płaskim, po to żeby na koniec wyleźć na bardzo strome. Nie było łatwo. Miękki śnieg zsuwał się z mocno nachylonych trawek. Szliśmy w butach dźwigając na plecach rakiety- nieprzydatne na takiej stromiźnie i raki, które nie miałyby się w co wbić.

AA005 (1)

Z każdym krokiem zapadaliśmy się po kolana, a pod nami oddalała się (prawie w pionie) dolina zadymiona od wypalanych traw. Podchodziliśmy na wprost, bojąc się jakichkolwiek trawersów. Poszłam pierwsza, potem zmienialiśmy się. Drugiemu było znacznie lżej. Dziury pod rododendronami były już (hmm…) zaznaczone, stopnie wybite. Szło się w zasadzie jak po schodach. Systematycznie, miarowo, raczej unikając spoglądania w tył.

AA004 (1)Cabana Escurets też była otwarta. Wichura uszkodziła trochę dach, drzwi zasypało, ale udało nam się bez problemu wejść.

AA003 (2)W środku leżały kupki śniegu, więc rozłożyliśmy się do spania na  stryszku- o dziwo całkiem suchym.

łóżko wodne, fot Jose Antonio de la FuenteTo dobry, wygodny domek. Chyba prywatny. Otwarty schron zawsze budzi we mnie ciepłe uczucia i myśl o ludzkiej solidarności i zrozumieniu. Za to chyba tak bardzo lubię Francję.

AA002 (3)Było jeszcze wcześnie, jednak postanowiliśmy zostać na noc. Po drugiej stronie grani na mapie zaznaczono cabanę oznakowaną jako schron. Col d’Iseye była tuż tuż, cabana pewnie też niedaleko, nie wdzieliśmy tylko jak wygląda zejście i szczerze mówiąc mieliśmy już tego ciapowatego śniegu dość.

AA032 (3)

Zresztą trudno było z takiego miejsca odejść. Cudowny wysokogórski widok, jakiego raczej nie spodziewałabym się w tej nisko położonej okolicy, pięknie zapadający zmierzch. Ponad imponującą ścianą Pic Rongiet (tylko 2180 m npm!) widzieliśmy cały cyrk Lescun. Zadymione łąki w rozszerzającej się dolinie Aspe pokryły się gęstniejącym różem, a nocą wciąż widzieliśmy wstęgi ognia ponad dalekimi lampkami wsi (zdjęcia pokazałam we wpisie nocne fotografie).

AA036 (2)Widok na zachód byłby wystarczającą nagrodą za ciężkie i trudne podejście, ale trafiło nam się coś jeszcze. Bardzo wcześnie, bo już tuż po zmroku wzeszedł księżyc. Była pełnia. Wielka tarcza na bezchmurnym niebie oświetliła nam góry prawie jak w dzień… Popatrzcie sami- prawdziwa bajka :)

AA027 (1)

Share

Pireneje marzec 2014- Ayous-Etsaut

AA035Wstaliśmy wcześnie i kiedy wychodziliśmy Francuzi jeszcze spali. Śnieg był zmrożony, na powierzchni osiadła szadź, ale wysoko na grani wiatr zdmuchiwał całe śnieżne chmury.

AA001Zapowiadał się kolejny piękny dzień.

AA033 (1)Mieliśmy szczęście. Słońce wschodziło dokładnie za Pic du Midi i w szczelinie pojawiła się smuga światła. Snop rósł, Jose fotografował, ja też zrobiłam kilka zdjęć, ale ponieważ zależało nam na wyjściu na grań jak najwcześniej (bo wisiały nad nami nawisy) szliśmy do góry, oglądając się tylko co jakiś czas.

AA032

Odwróciłam się w chwili kiedy słońce pojawiło się dokładnie w szczerbie. Krzyknęłam, Jose zdążył zrobić kilka fotografii- ja niestety tylko tę jedną, za długo wszystko ustawiam. Minutę później było już zbyt dużo światła. Martwiłam się czy to zdjęcie wyszło i żałowałam, że nie przygotowałam się lepiej. Gdyby ktoś z Was trafił przypadkiem do Ayous na chwilę przed świtem- słońce pojawia się na podejściu w kierunku Col d’Ayous, latem trzeba najprawdopodobniej wyjść troszkę wyżej (dalej na północ). Przydałby się jakiś ciemny filtr.

AA031 (1)Podejście szybko robi się strome i musieliśmy założyć raki, ale wyżej teren się wypłaszcza.

AA030 (1)AA029Na grani wyszliśmy na bardzo silny wiatr. Kilka minut po tym jak wdrapaliśmy się na przełęcz nadleciały chmury i znikł nam cały widok.

AA027Spróbowaliśmy jeszcze odszukać trawers prowadzący na  Col d’Aas de Bielle, ale widzieliśmy tylko pozrywane nawisy na podejrzanym urwisku.

AA026 (2)Wróciliśmy na GR 10 i postanowiliśmy zejść.

AA028 (1)AA025Nie było prosto, ale nie było też większych problemów, zlekceważyliśmy schodzący trawersem szlak- teraz niewidoczny pod śniegiem. Ukryte we mgle zbocze wydawało nam się zbyt strome na zimę. Zeszliśmy niemal prosto w dół. Stromizna nie raz ukrywa stok, ale po podejściu bliżej okazuje się, że to nie pion i da się spokojnie zejść.

fot Jose Antonio de la Fuente

 Niżej przeszliśmy przez dwa lawiniska i spróbowaliśmy znów podejść na Col d’Aas de Bielle. Tym razem odpędził nas huraganowy wiatr. Robiło się późno, na obwieszoną nawisami grań weszło słońce i baliśmy się, że po drugiej- nasłonecznionej stronie może nie dać się już bezpiecznie zejść.

AA023 (1)Długo szliśmy doliną w coraz miększym i bardziej kopnym śniegu. Trasa GR10, prowadząca zboczem była cała poprzecinana lawiniskami, ale dno doliny wyglądało bezpiecznie.

AA022 (1)Wczesnym popołudniem zjedliśmy w otwartej (i dobrej do spania) cabanie. Przyglądaliśmy się wszystkim zboczom, ale żadna z zaznaczonych na mapie zimowych tras nie wyglądała zachęcająco przy tak miękkim i chętnie spadającym śniegu. W tej sytuacji postanowiliśmy zejść aż do Etsaut. Trochę mi było szkoda bardzo bliskiego Pic Gazies. Pewnie i tak nie udałoby się nam na niego wejść, ale fajnie byłoby chociaż obejrzeć te góry z bliska.

AA021 (1)Z godzinę poniżej cabany śnieg zmienił się w mokrą ciapę  a potem znikł.

AA019 (1)

Na wysokości wyrytego w ścianie trawersu- jednej z atrakcji GR10 – Chemin d’Mature- (ścieżki masztów), panowała już zupełna wiosna.

Chemin d'Mature fot Jose Antonio de la FuenteW słońcu musiało być ponad 20 stopni- ogromna różnica w stosunku do lodowatego huraganu na szczytach.

AA018 (1)Z przyjemnością łapaliśmy resztki wieczornego słońca. Kiedy zaszło natychmiast zrobiło się bardzo zimno.

AA017W dolinie snuły się dymy z wypalanych łąk. Przed szóstą doszliśmy do gite w Etsaut. Piętnastowieczne podwórze było otwarte na oścież. Jadalnia i kuchnia też, ale nikogo nie zastaliśmy. Długo snuliśmy się po okolicy próbując się czegoś dowiedzieć. W oborze stało kilka osłów, ktoś musiał tu przecież być…

W końcu otworzyła nam sąsiadka. Zapłaciliśmy, dostaliśmy klucz. Lubię tą gite, nie jest droga 13 Euro), a jest tam i ciepła woda, i wygodna jadalnia z kuchnią- i wszystko to otwarte przez cały rok.

Share
Translate »