To bardzo drażliwy temat. Może zastępczy, może odwracający uwagę od czegoś co nam się jeszcze nawet nie śniło. Politycy mają swoje sposoby żeby nas zająć. I to się udało. Gmeranie w prawie dotyczącym aborcji wzburzyło tłumy, mnie też chociaż unikam polityki, wierzę w Dobro, jestem za życiem. Co ciekawe nie trzeba nawet wnikać w meritum sprawy żeby dopatrzyć się w tym projekcie absurdów. Nieludzkich, niechrześcijańskich. Matematyka uczy, że do obalenia teorii wystarczy jeden negatywny przykład i w tej sprawie taki przykład mam.
Mojej przyjaciółce, matce dwóch pięknych córek urodzenie dzieci przyszło z wielkim trudem. Była w ciąży kilkanaście razy. Roniła na różnych etapach, też bardzo późno. Każde poronienie, każda utrata długo oczekiwanego dziecka była dla niej ogromną tragedią. Przechodziła przez wszystkie etapy żałoby, wychodziła z niej i próbowała, próbowała znów, jeszcze raz. To było dawno temu. W innych czasach. Teraz w myśl nowej ustawy każde to tragiczne wydarzenie kończyłoby się przesłuchiwaniem przez prokuraturę i śledztwem. Kobieta, która bardzo chciała mieć dzieci, wierząca, stosująca naturalne metody byłaby podejrzewana o seryjne morderstwa. Musiałaby się bronić, udowadniać niewinność. Rozgrzebywać bardzo świeże rany. Przekonywać, że chciała dziecka, że go nie zabiła, że zrobiła co mogła żeby żyło… Wielokrotnie. Tylko w takim przypadku sąd miałby prawo odstąpić od wykonywania kary (3 lat, czyli tyle ile wynosi w Polsce przeciętna kara za gwałt). To okrutne, nieludzkie, bezmyślne, ale również co chyba powinno zainteresować obradujący nad tą ustawą sejm- wyjątkowo niezgodne z prawem. Nie tylko polskim czy europejskim-ale z samą istotą nowożytnego prawa. Zgodnie z nią obowiązek udowodnienia komuś winy ciąży na społeczeństwie. Bez dowodów ten ktoś jest niewinny. Tu jest odwrotnie -dowolny, przypadkowo dotknięty śmiercią nienarodzonego dziecka człowiek będzie musiał bronić swojej niewinności, zbierać dowody… Przepraszam, przejęzyczyłam się, nie człowiek, bo nowa ustawa nie atakuje tu wcale człowieka- kobieta. Prawie każda zdolna do rozrodu kobieta, bo poronieniem kończy się około 30% ciąż.
Zrobiłam te zdjęcia wczoraj, jak zwykle w podczerwieni, każde zajęło mi 30 sekund. Zawsze prosiłam o zgodę, wyjaśniałam co i robię i jak. Kto wolał być nierozpoznawalny ten się rozmazał, kto chciał zachować twarz trwał na swojej pozycji jak skała. Dwie Panie powiedziały mi jak podpisać. „babcia z wnuczką, z Nowogardu”. Jeden pan uciekł, wyglądał na wyjątkowo źle nastawionego, zapytany dlaczego powiedział, że jest w pracy. Miał szary prochowiec i teczkę.
PS: wiem, że na pewno się komuś narażam, ale zupełnie nie taki mam cel. Słowa są złudne, są jak fotografie, pokazują tylko jedno ujecie, jeden punkt widzenia, tylko chwilę. Dobro, Pokój – te rzeczy są wspólne i bezwzględne. Jest na nie przepis, stary i wielokrotnie sprawdzony. Kochaj bliźniego jak siebie samego. Musi wystarczyć skoro dostaliśmy tylko ten.