Alta via Camuna- sentiero duo cz3

Wstałyśmy przed świtem, bo czekał nas dość długi dzień. A przynajmniej tak to wyglądało na mapie.

W rzeczywistości podejście na Paso di Pietra Rossa jest szybkie i nieskomplikowane. Ścieżka jest nie najlepiej oznakowana i czasem nie bardzo wiadomo gdzie iść, ale tak naprawdę nie ma wielkiego wyboru. Po trawkach,  potem ponad szerokim korytem potoku, ginącego wyżej w  płaskich rozległych balkonach, ścieżka dochodzi w końcu do skalnego osypiska, którym trzeba się jakoś wdrapać na grań.

Widok z niespodziewanie wąskiej grani zaskakuje.

Druga strona opada ogromnym urwiskiem, aż do zielonej doliny z widoczną z góry drogą i miejscowością. Po południowej stronie, na horyzoncie znów pojawiają się lodowce Adamello.

Szlak wspina się na stok Pica di Pietra Rossa kilka metrów poniżej grani, po słonecznej stronie. Na północnej w skrytym w cieniu urwisku leżał, najprawdopodobniej wieczny śnieg, droga była troszkę błotnista, ale niezbyt skomplikowana. W kilku miejscach trzeba było używać rąk. Na mapie ten fragment aż do zejścia w dolinę jest oznakowany kropkami- ale w rzeczywistości nie jest trudny, po prostu to nie jest wydeptana ścieżka.

Sama przełęcz to duży skalny placyk z krzyżem. Potem w ogóle nie ma  oznakowania, ale jest kilka rachitycznych kopczyków prowadzących po piargach i skalnych osypiskach w dół.  Nie od razu, troszkę na prawo. Zejście odchodzi od ostrych skał zbocza Pietra Rossa i schodzi drugim z kolei żlebem na okrągłe wypiętrzenie w stoku- Pulpito.

Na samym Pulpito- rzeczywiście trochę przypominającym parapet widać już trochę oznakowanie ścieżki. Idzie po  skalnym balkonie i schodzi dość gwałtownie po ostrym i stromym, dość niestabilnym osypisku.

Potem wielokrotnie gubi się i pojawia na koniec schodząc do schroniska Bivak S Occhi. Jest zaznaczone na mapie jak bezobsługowy schron, ale chyba przez cały sezon są w nim jacyś ludzie. Kosztuje 5 Euro ( była skrzynka) jest duże, czyste i nowoczesne. Ma nawet wykafelkowany prysznic. Byłyśmy tam wczesnym popołudniem. Zrobiłyśmy sobie jedzenie i poszłyśmy dalej. To był nasz ostatni dzień i nie miałyśmy już tyle czasu, żeby tam zostać.

Zejście do Vezza d’Oglio zajmuje niecałe 3 godziny. To łagodna i ładna ścieżka, która szybko staje się gruntową drogą, a przed samą miejscowością przechodzi w asfalt. Z Vezza do Oglio łatwo wrócić do Bergamo. Kursuje tamtędy jadący z Ponte di Legno autobus. Cała ścieżka, przy dobrym zgraniu czasów przylotów świetnie się nada na leciutko przedłużony weekend. A bilety do Bergamo jak dotąd przez cały czas są całkiem tanie :)

PS: mnogość nazw jednej ścieżki na mapie przeraża ( Sentiero duo= alta Via Camune= alta via Valle de Camonica, a dodatkowo to wszystko pokrywa się jeszcze z Sentiero Italia!) ale w terenie cały szlak znakuje ta sama „dwójka” wpisana w czerwono- biało- czerwony znak.

Share

Alta via Valle Camonica, sentiero duo cz2

Pięknie tam prawda? Zaraz za Baito Encavallo Sentiero Duo wchodzi na wysokie piętro pełnej małych jeziorek dolinki. We wrześniu brzegi  stawków gęsto porastała wełnianka, z daleka wyglądało to jak zarośla białych kwiatków.

O świcie to dzikie miejsce wyglądało przepięknie w niemal poziomych promieniach słońca. Nie spotkałyśmy żadnych ludzi. Za widocznym na zdjęciu stawem ścieżka rozwidla się. Sentiero Duo idzie na wprost,  przechodzi przez przełęcz Bocco Corno del Tre Signori (3095), a potem schodzi po kruchym zboczu na Passo del Gavia. Inna też czasem oznakowana ścieżka przechodzi przez grań na Passo del Graole (2861)  i schodzi do doliny Valle delle Messi.

Poszłyśmy niższym, schodzącym na dół szlakiem, bo w schronisku Bozzi ostrzegano nas, że na zejściu z Tre Signori coś się urwało. Obie drogi wydawały się równie piękne, więc było nam wszystko jedno (chociaż ja trochę jednak żałuję, może tam wrócę :))

 

Początkowo, szlak był niezbyt dobrze widoczny, potem za granią chwilami przechodził w umocnioną podczas wojny drogę, po to, żeby niżej znów  zniknąć w trawach.

Kłopot pojawił się już na dole. Szlak zszedł na wspinającą się po stoku szosę prowadzącą na Passo del Gavia. Niestety w  Alpach,  nie ma całkiem bezludnych miejsc. Pomimo tego, że na naszej mapie była ścieżka prowadząca do kolejnego na Sentiero Duo schronu- biwaku Linge, w rzeczywistości nie udało nam się jej znaleźć. Najprawdopodobniej od dawna nie była używana. Wszystkie przekraczające szosę ścieżynki kończyły się znienacka przy pięknej trawce lub wodopoju. Po kilku próbach sforsowania  krzaków wróciłyśmy na asfaltówkę i w końcu złapałyśmy stopa. Parę kilometrów wyżej od szosy odchodził dobry znakowany szlak- wariant schodzącego z Tre Signori Sentero 2.

Szosa nie była zbyt ciekawa, byłyśmy tam w niedzielę i był na niej straszny ruch, za to już chwilkę po zejściu z asfaltu zrobiło się spokojnie i pięknie. „Dwójka” schodzi z szosy wąską gruntówką prowadzącą do pasterskiego domu, potem przechodzi po prawym brzegu jeziora i wspina się po skałkach wychodząc na wyższy próg.

Na podejściu jest kilka łańcuchów, ale nie ma żadnych trudnych miejsc. Po drodze minęłyśmy tylko dwóch starszych panów rozstawiających na skraju urwiska płotki dla krów i jedną schodzącą z góry parę.

Krowy pasły się i nad jeziorem i na wyższym piętrze doliny. Duże stado kręciło się tuż obok schronu. Sypnęłyśmy im trochę soli (w kuchni było kilka kilogramów) i potem za nic nie chciały już odejść. Dobrze, że biwak jest ogrodzony :)

 

Share
Translate »