Strefa Kontynentów w Poznaniu

W ten weekend będę w Poznaniu na Targach Tour Salon na zaproszenie Magazynu Kontynenty. Zabieramy tam trochę Kwarków (napiszcie proszę gdybyście mieli ochotę zobaczyć coś konkretnego- dopakujemy). W niedzielę pokażę ” 500 kilometrów bieli” -Laponię z zeszłego roku  (14.00 Salka E, pawilon 7 na antresoli) -to ta sama historia, którą już przedstawiłam w Tarnowie. Opowiem o naszej wędrówce po kolei, ze wskazówkami jak to sobie samemu powtórzyć. Myślę, że warto. Z wykonanych wtedy zdjęć uzbierały mi się dwa cykle, które przez rok wysyłałam na różne konkursy. Nie wygrały, ale żadne jury ich nie zlekceważyło. Uzbierałam po 4 wyróżnienia, drugą i trzecią nagrodę (lista moich osiągnięć jest tu)

Wyniki ogłoszonego wczoraj International Photographer of the Year są podobne. Wyróżnienie dla Simple World i drugie dla Wilderness.

W Poznaniu zobaczycie jak i gdzie powstały te zdjęcia. Wpadnijcie, będzie mi miło.

 

Share

Laponia 2017- plany

Planuję, liczę kilometry, szukam chatek. Wybieramy się z Jose aż na 5 tygodni, bardzo wcześnie już za 15 dni. 23-ciego lutego lecę do Kirkenes i tak naprawdę nie wiem co dalej. Pewnie wyjdę przed przypominające barak lotnisko i rozbiję sobie gdzieś namiot. Będzie wieczór. Prognoza pogody zapowiada -15 stopni i śnieg. Mam dzień na zorganizowanie zakupów, obejrzenie Kirkenes, zaaklimatyzowanie się. Jose przylatuje 24-tego w nocy.

Pewnie wyruszymy z Naatamo, o ile uda nam się wysłać tam pulki, i dojechać z bagażami autostopem. Jeśli wysyłka nie wypali, bo supermarket w którym Leśna widziała latem okienko pocztowe nie zgodzi się przyjąć wielkiej paki, albo coś innego nam nie zadziała, zostanie nam kupienie sanek w Intersporcie w Kirkenes- jak to w Norwegii sporo drożej. Tak czy siak to wszystko taniej niż wleczenie się z pulkami samolotem. Znów na szczęście niedrogim.

Jak zwykle nie mamy sprecyzowanych planów. Tylko garść marzeń- nie wiem czy realnych i nawet nie wiem czy rzeczywiście ciekawych. Jeśli coś się nam nie spodoba- skręcimy. To dobra, stara strategia, zawsze działa.

Plany to Park Narodowy Ovre Pasvik, wielki kawał Finlandii- leśny więc dla nas zupełnie nowy, Kanion Kevo, Rastigajsa, Ifjordfjellet i ścieżka na Nordkinn, albo chociaż do Mehamn skąd można przeskoczyć Tanafjorden Hurtigrutenem i znów zacząć wędrować przez półwysep Varanger.

Na części tej trasy są szlaki- narciarskie lub skuterowe (czyli prawdopodobnie widoczne zimą), o innych miejscach wiemy tylko, że da się przejść (bo w internecie jest ślad, że ktoś to zrobił, lub bo chłopak mieszkający w Utsjoki słyszał, że się być może da…). Są takie, o których nic nie wiemy i liczymy, że wystarczy kompas. Nie mamy szczegółowych map- są małe i upiornie drogie. Mamy namiot z ubiegłego roku- zmorę Jose (ale łatwy w stawianiu i lekki). Generalnie bierzemy to samo co poprzednim razem. Jedyna zmiana to nowy sprzęt narciarski Jose zakupiony w zeszłym tygodniu w Zakopanym (Hagany X Trace od Tatra Trade), i większe pulki. Liczymy na to, że będą mniej tonąć w na pewno bardzo kopnym śniegu.

Marzyło mi się wiertło do lodu, ale wszystkie, które znalazłam są ciężkie. Wypisuję to ze szczegółami licząc, że jak zwykle mi coś poradzicie. Trasę skonsultowałam już z Leśną. Napisałam też do kilku norweskich i fińskich blogerów, jeden odpisał ( Thank you Timo!).

Z nowych rzeczy- zrobiłam maski z Navy- jak Polarna licząc, że się przydadzą bardziej (aquashell mniej oddychał, to jednak membrana, więc zwykle służył mi za buff). Waham się co do narciarskich kijków- nie wiem czy brać zwykłe czy teleskopowe. Chyba wezmę spódniczkę, żeby nie pożyczać, może dodatkową koszulkę- z tego samego powodu.

Linomag (bo maść z witaminą A zamarzała). Dużo baterii do latarki, bo w lutym bardzo krótki dzień. Coś na przeziębienie. Jak myślicie… zapomniałam o czymś?

PS: Zdjęcia z zeszłego roku.

PS2: Dobra prognoza pogody  jest tu, mocno rozbudowana (wschód słońca, wilgotność, wiatr), ale z błędami tutaj

Share
Translate »