Tsuomasjarvi było ostatnią chatką na znakowanym szlaku. Zaraz za nią narciarski ślad wdrapuje się na wzgórza, dołącza do szlaku skuterowego i znów od niego odbija na koniec jeziora Pulmank- gdzie ma swój oficjalny koniec. My zostaliśmy na skuterowym pakując się przy tym niechcący w stromy zjazd do jeziora. Jose zaliczył tam kilka wywrotek, ja szczęśliwie zjechałam. Czekając aż się pozbiera marzłam, więc nawet myślałam czy nie wrócić i nie zjechać z tej pięknej górki jeszcze raz, ale w końcu się nie wyrobiłam. Odpinanie puki troszkę trwało i podeszłam tylko kilkadziesiąt metrów zanim nadjechał. Na jeziorze wiało, padał śnieg. Parę kilometrów dalej rozbiliśmy namiot na dróżce do jakiś letniskowych domków, którą wcześniej przejechał skuter ubijając śnieg. Las wokół był gęsty i stromy, a nocleg na jeziorze jakoś nas wcale nie kusił. Holender spotkany w Tsarajarvi opowiadał, że lód w tym roku rozwarstwiony i cienki- w chatkach były piki do kruszenia przerębli i nasi rozmówcy wykorzystywali je codziennie pobierając prawdziwą wodę. Nie tyle baliśmy się, że coś się pod nami zarwie- utrzymywało przecież pędzące skutery, tylko, że będzie stękać i pracować nocą, nie dając nam spokojnie spać. Poza tym w lesie było cieplej, zaciszniej.
Następnego dnia znów trzeba było się wydostać z jeziora, podejście znów strome, zalodzone i ciężkie pomimo fok. Dalej piękne widoki i znakowany tyczkami skrót do chatki nad Nuorgam. Doszliśmy wcześnie, ale nie schodziliśmy już do wsi. Od walki ze stromiznami, od szarpania z uciekającą z trawersów pulką bardzo bolały mnie plecy, a chatka chociaż cienkościenna (to kota- drewniana budowla przypominająca wielki namiot) wydawała mi się bardzo wygodna. Jose szybko rozpalił piecyk, było cieplutko, liczyłam, że się tam wyśpię na zapas. Nie udało się. Nie wiem czemu nie mogłam spać, pomimo dodatkowych przeciwbólowych tabletek. Może winne było zimno (temperatura nocą spadła poniżej zera), może twarde ławeczki. Leżenie było chyba najtrudniejsze, może poza wstawaniem w namiocie. Dopóki szłam było ok, ale nie dało się przecież iść przez cały czas …
Zasnęłam dopiero nad ranem, a tuż przed świtem obudził mnie łomot. Ktoś tłukł pięścią w nasze drzwi.