lecę do Tuluzy, na chwilkę w Wysokie Pireneje. Z dwóch bardzo ważnych powodów. Pierwszy prywatny, Dorota z Jackiem (bohaterowie kilku opowiadań w Wędrówkach Pirenejskich) mówią, że to ostatni wyjazd pod namiot, że potem to już tylko w luksusie w schroniskach… Jako powód podają wiek (ustawodawcy uznali 60-tkę za starość więc chyba trzeba iść na emeryturę!). Sami widzicie, że sytuacja poważna i ktoś musi im poprzestawiać w głowach. Drugi powód jest zawodowy. Tak dawno nie byłam w górach latem, że zaczynam się bać, że komuś źle doradzę, polecę za dużo ciepłych rzeczy, albo czymś innym niepotrzebnie postraszę. Moje ostatnie lipce były zimne, dwie Islandie, dwie Norwegie, wcześniej Wysokie Alpy na granicy czerwca, zapomniałam jak wygląda prawdziwe lato.
Przy okazji chciałabym sprawdzić kilka kwarków. Nigdy nie przetestowaliśmy w górach lnianej koszulki Sawanny, a ciekawe jak się sprawdza pod plecakiem. Nie spróbowałam też czy Genialna Gienia spełni moje oczekiwania jako wkładka do letniego śpiwora, będąc jednocześnie praktyczną wieczorową sukienką (albo poranną, bo w dzień pewnie w niej za gorąco- zapowiadają upał). Mam jeszcze gadżet do wypróbowania, parę osób o niego pytało, pokażę jeśli się sprawdzi. Lato to piękny czas, można powalczyć o niską wagę plecaka i zabrać minimum (ale wielofunkcyjnych) rzeczy. W tej kwestii jest jeszcze dużo do zrobienia, więc myślę i testuję na sobie.
PS: na zdjęciach Pireneje, najbardziej letnie jakie znalazłam :)