Pireneje. Opisy tras, relacje z górskich wędrówek, zdjęcia Pirenejów o każdej porze roku: zimowe, letnie, wiosenne i jesienne. To co mnie w tych górach urzeka.
to tak a propos dopasowywania się do aktualnego humoru gór. Rozbiliśmy namiot wieczorem w niewygodnym miejscu gdzie dopadła nas burza. Nie wiedzieliśmy czy pogoda się definitywnie załamie, czy może czeka nas ładny dzień. Prognoza była ewidentnie zła. Rano obudziliśmy się we mgle. Szaro buro i deszcz, a kiedy wyszło słońce okazało się, że mgła jest płytka, że wystarczy kilkadziesiąt, kilkaset metrów żeby z niej wyjść. Piękne prawda? Zwłaszcza że poniżej nas przez kilka następnych dni padało. A my hmm… byliśmy ponad to :)
To zdjęcie z września tego roku, zostało mi jeszcze sporo relacji do opisanie, i nie wiem od czego zacząć?
W opisach trudności technicznych alpejskich i pirenejskich tras panuje lekkie zamieszanie. Jednocześnie jest w użyciu kilka skal. Miejsca wymagające wspinaczki są oznakowane na wielu mapach skali I, II, III… (alpinistyczna I do VI, teraz już więcej). Ta sama skala występuje często w postaci liter: F (łatwo), PD (trochę trudno) AD(dość trudno), D (trudno)… potem bardzo trudno, ale tak czy siak to już nie są miejsca dostępne dla wędrowców. Sama skala (poza typową wspinaczką) dotyczy bardziej zdobywania szczytów niż długodystansowych tras (czyli zwykle odnosi się do chodzenia na lekko, nie z plecakiem). Słowo facile- czyli F wygląda niegroźnie, „łatwość” jest jednak względna. Ja daję radę chodzić z plecakiem po F+ (facile- to miejsca gdzie jest dużo chwytów i stopni, a ściana jest niezbyt stroma i niezbyt eksponowana, z tatrzańskich tras np. Lodowy przez Konia). W dobrych warunkach mogę chodzić po II czyli PD (w Tatrach- Mnich przez płytę), ale III to już dla mnie poważny problem.
III czyli AD to miejsca gdzie chwyty są małe i czasem trzeba ich szukać, ale wciąż jeszcze ciało opiera się głównie na nogach, w tym mieszczą się również bardzo strome zbocza zimą i gładkie, ale do pokonania zapieraczką kominy -oczywiście wszystko to nieubezpieczone. W opisie wygląda nie najgorzej, w praktyce stoi się na jakichś prawie dobrych stopieńkach trzymając się jedną ręką (prawie) dobrego chwytu, a drugą poszukując czegoś solidnego. Pierwsze czego uda się złapać wypada, drugie.. hmmm trochę się rusza, trzecie musi się jakoś nadać i tak do góry (lub w dół) krok po kroku… a pod nogami kilkanaście…kilkadziesiąt, kilkaset metrów powietrza i jakieś raczej nieprzyjemne w dotyku dno. To mi się zdarza na krótkich kawałkach. Moi koledzy chadzają jednak nawet solo po jeszcze trudniejszych drogach- więc ciężko powiedzieć, że się nie da… da się, tylko że to już mnie chyba przerasta. W tak trudne miejsca lepiej chodzić bez plecaka.
Wydawałoby się, że te dwie skale wyczerpią problem, a jednak istnieją jeszcze inne- mniej wspinaczkowe. Potrzebne, bo i w Pirenejach i w Alpach wiele przejść wymaga poruszania się w trudnym terenie, który jednak nie zawsze jest skałą. T1… aż do T6- ocenia też inne górskie trudności- oddalenie od cywilizacji, możliwość biwaku lub postoju, trudności orientacyjne… To skala skonstruowana do opisu wysokogórskich tras, dla których w języku polskim właściwie brakuje nazwy. Najłatwiejszym stopniem jest T1- czyli w miarę widoczna ścieżka, najtrudniejszym- T6 odpowiadający mniej więcej wspinaczkowemu PD.
Takiej skali używa też Edek w opisach swoich pirenejskich tras. Skala pochodzi z fascynującego przewodnika Guide Ollivier (niestety po francusku, ale można oglądać obrazki:))
T1 – to proste, wygodne ścieżki. Może nie poukładane z kamieni jak niektóre nasze, ale nadające się do ostrożnego przejechania rowerem.
T2 też ścieżki. Mniej lub bardziej kamieniste czy strome. Czasem przechodzące po jakimś fragmencie skał, czasem wywieszone nad jakimś przepastnym widokiem. W tym zakresie mieści się większość GR-ów, ich trudniejsze (na mapie wykropkowane) fragmenty bywają przykre, ale niezbyt niebezpieczne. GR11, GR20, GR54 ocierają się miejscami o T3- takie miejsca mogą sprawić kłopot przy oblodzeniu, czy bardzo złej pogodzie.
T3 wymaga sporadycznego używania rąk, trasa może prowadzić po sypkich piargach, pełnych dziur rumowiskach, miejscami bywa eksponowana. Czasem nie widać ścieżki, ale wciąż nie jest bardzo niebezpiecznie- tak są opisane np. najtrudniejsze odcinki HRP, takie wydają mi się najtrudniejsze fragmenty Alta Via del Adamello… (to z moich pokazanych już na blogu tras).
Na T4 ręce są w częstym użyciu, szlak trudny do odszukania, zdarzają się eksponowane trawki, czasem skała. Daleko od cywilizowanych miejsc i wycofanie się w przypadku choćby załamania pogody nie jest już proste. Z plecakiem da radę, chociaż lepiej żeby nie był ciężki. Miejsca na biwak bywają co jakiś czas, mogą nie być bardzo wygodne.
T5- Trudności orientacyjne. Eksponowane trawersy skalistych zboczy i dla mnie najtrudniejsze długie trawersy po nieprzyzwoicie stromych trawkach. Niestabilne piarżyska, po których niekoniecznie idzie się w dół, a pod którymi często straszą urwiska. W tą kategorię wchodzą też pola firnowe i kawałki lodowca- które ja uważam za łatwiejsze (jeśli oczywiście mam stosowny sprzęt). Wydaje mi się, że w swojej górnej granicy T5 mniej więcej odpowiada F+ z tym, że ja osobiście wolę trudności w dobrej skale od podejrzanych trawek i niestabilnych piargów, w tej kwestii nadal się uczę.
T6…hmm w tym roku we wrześniu spróbowaliśmy z kumplem (właśnie z zamiarem sprawdzenia skali) i po dwóch godzinach musieliśmy wrócić. Zgubiliśmy się. Ogólnie wspinaczka do II (akurat nie było, może dalej :)) niebezpieczne trawersy kruchych skalnych zboczy (ohyda) obrzydliwie eksponowane trawki, przy tym brak jakiegokolwiek oznakowania i choćby śladu czyjegoś przejścia lub ścieżki…ekspozycja, odcięcie od cywilizacji… i jeszcze ewentualnie lodowiec z możliwością upadku (tym razem nie trafiliśmy). Stromo tak, że nie było gdzie usiąść. Bywałam już w takich miejscach, też zimą, jeśli to tylko kawałek da radę wytrzymać. Kilka godzin mocno daje w kość. W trawkach i śniegu potrzebne są bardzo twarde podeszwy. Ja się na tym trzymam (dość dobrze) w zimowych butach -podeszwa C, w letnich mam poważny problem. To ogromna różnica, nie uwierzyłabym, gdybym nie sprawdziła. Plecak przeszkadza i co jakiś czas trzeba go zdjęć i opuścić, przeciągnąć, generalnie pokombinować. Zejścia z plecakiem przerażają, chociaż zwykle dają się jakoś pokonać. Jeśli coś zakwalifikowano jako T6 nie będzie łatwo. Najczęściej to dzikie miejsca, o których wiadomo tylko, że komuś, kiedyś… udało się tamtędy przejść. Bez bardzo szczegółowego opisu prawie eksploracja.
Wiele opisów z krajów gdzie rzadko bywam czy wiele internetowych stron, używa jeszcze innych skal. Niektórych nie rozumiem. Inne wydają mi się nielogiczne (np. trudności Brenty wdł. Tkaczyka- gimnastyczne nie wysokogórskie) czy oparte na stopniu osiąganego na trasie zmęczenia, a nie rzeczywistych trudności technicznych (np. trzystopniowa skala w „Pirenejach” Keva Reynoldsa, czy wiele internetowych opisów alpejskich tras, też zwykle trzystopniowych). Dla mnie problem czy trasa jest forsowna czy nie, jest raczej drugorzędny. Zmęczą się ci, którzy nie mają kondycji. Techniczne problemy mogą dotknąć każdego. Niestety każda ocena jest subiektywna. Trudności wysokogórskich tras bardzo zależą od warunków i pogody. Wystarczy drobne zalodzenie, resztki śniegu czy bardzo silny wiatr, żeby radykalnie wzrosły. Często chodzę poza sezonem i niejednokrotnie poznaję zupełnie inne oblicze drogi niż latem. Do tego przy szlakach nieoznakowanych nigdy nie mam pewności czy szłam dokładnie tą samą trasą co opisana, a kilka metrów w tą czy w tamtą może zrobić wielką różnicę :)
Jeżeli chcielibyście żebym podawała w swoich opisach trudności tras, napiszcie proszę. Najbardziej odpowiednia jest chyba sześciostopniowa skala T1- T6? Jak sądzicie?
Dla porządku to czy trasa jest męcząca, czy nie wcale mnie w ocenie trudności nie interesuje – to nie jest trudność techniczna tylko kondycyjna. Jeśli podejście rzędu 1500 metrów (dość typowe dla europejskich gór) Was przeraża, do trudności technicznych musicie doliczyć ewentualne efekty wynikłe ze zmęczenia. Też mogą być bardzo istotne, zwłaszcza w trudnym, wymagającym skupienia terenie, w przypadku załamania pogody, wymagającej kluczenia mgły, czy jakiegokolwiek istotnego, a trudnego do przewidzenia problemu.