Pod koniec marca odszedł od nas Radek. Nie napisałam o tym, bo mnie przerosło. Nie poradziłam sobie. Sama dowiedziałam się dopiero po Gruzji. Dziwnym splotem okoliczności, może przesłaniem, którego jeszcze nie zrozumiałam.
Radka zabiła choroba. Straszna, bo niewidoczna. Choroba dwubiegunowa zostawia człowiekowi sprawne ciało i umysł, ale zabiera poczucie radości. Zabiera spokój. Radek walczył przez lata. Potrafił stworzyć sobie rodzaj protezy. Własną, nieobecną radość zastąpił radością innych. Ich spokojem. Pomagał . Poświęcał mnóstwo czasu obcym i zawsze można było na niego liczyć. Gdyby nie on, nie wiem, gdzie bym dzisiaj była.
Jakieś wahniecie, nagłe pogorszenie przerosło go i zrezygnował z życia. Bardzo mi go brakuje, ale wiem, czuję, że teraz jest już spokojny, że nie cierpi.
Radku, podejrzewam że nadal nas widzisz. To dla Ciebie. Zaczęłam tę serię dwa lata temu, kiedy przestałeś się do nas odzywać. Porzuciłam, bo prowadziła do śmierci. Nie pomyślałam, że to ostrzeżenie, wskazówka. Byłam głupia.
Wybacz mi proszę.
Radku, Radku…
Przez Ciebie trafiłem do Kwarka, skąd u Kasi wyszperałeś dla mnie bluzę, a od Ciebie dostałem kilka pozycji, też Kwarkowych… Ale to Twoje dobre serce było dla mnie ważniejsze, ale choć teraz tamte rzeczy będą mi Ciebie przypominać.
Najbliższą wędrówkę po szlakach zadedykuję Radkowi.
Żegnaj przyjacielu!
Radku
Nie będę grzebał w ,,wysłanych”. Nie pamiętam czy po styczniowych Biesach dostałeś tradycyjny pakiet zdjęć-panoram. Na pewno nie wysłałem z majowych… Świat wiosną mi przyspiesza, Ty swój zatrzymałeś na zawsze.
Zakładam Twe czerwone kurteczki gdy nie potrzebuję się ukryć. Ty ukryłeś się przed nami… śmiertelnie skutecznie. Skryłeś swe wnętrze, bo wiedziałem jak się nazywasz, gdzie mieszkasz, jak wyglądasz, gdzie podróżowałeś z Żoną i gdzie bywałeś z dziećmi.
Nie dałeś się namówić na spotkanie – wędrowanie, wykręcałeś się, że brak czasu, że nie bywasz w Puławach bo to zbyt wiele kosztuje…
Żegnaj Przyjacielu