Mam setki zdjęć sosen. Nawet nie dlatego, że specjalnie je robiłam, nie zastanawiałam się nad tym i dopiero po jakimś czasie odkryłam jak często towarzyszą mi sosny.
Są odporne i niewymagające. Potrafią rosnąć niemal wszędzie.
Przetrwają więcej, niż inne drzewa. W wielu miejscach dorastają aż do 2,5 tysiąca metrów.
W niektórych rejonach zostały przed wiekami mocno przerzedzone. Proste pnie sosen czarnych ( Pinus Nigra ) świetnie się nadawały na maszty żaglowców. Pirenejskie lasy po hiszpańskiej stronie zostały niemal całkowicie wytrzebione z powodu rosnących potrzeb Hiszpańskiej Armady.
Wcięte w pień lasy nigdy nie odrosły i południowe zbocza Pirenejów w ogromniej części pokrywają łąki, na których czasem utrzymują się samotne, powykrzywiane lub usychające drzewa.
Pojedyńcze egzemplarze kilkusetletnich sosen czarnych na Korsyce są pozostałością dawnych bujnych sosnowych lasów.
Teraz w Parku Narodowym Korsyki pozostawia się nawet te sosny, które same wyschły.
Po francuskiej stronie Pirenejów, bardziej wilgotnej i być może mniej narażonej na wycinanie ze względu na niedostępność wielu górskich zboczy, jest znacznie więcej drzew.
W lasach występuje jednocześnie kilka gatunków sosen. Niektóre, jak np sosnę czarną łatwo jest odróżnić po ciemnozielonym, żywym zabarwieniu długich i sztywnych igieł i jasnych, niemal białych „świeczkach”
Niektórych gatunków nie umiem rozpoznać.
Wszystkie wydają mi się piękne. Lubię wiecznie zielone igły, aromatyczny zapach i połprzezroczysty cień, który sosny dają nam latem. Lubię żywiczny zapach gałęzi i trzask palonych w ognisku szyszek.
Sosny są piękne.
Mnie urzekła od początku reliktowa sosna pienińska na Sokolicy (747 m.n.p.m.), ponoć najsłynniejsza w Polsce. Jak doczytałem: ok. 500 letnia. Mam ją nawet na swojej wizytówce :-), która w założeniu kojarzyć winna właściciela z pasją górską ;-)
Sosna na Sokolicy jest rzeczywiście bardzo piękna. Nie pisałam o polskich odmianach sosen, bo nie miałam dobrych zdjęć. Robię zdjęcia dopiero od kilku lat. Ogólnie uważam naszą sosnę pospolitą ( Pinus Sylwestris ) za jedną z najpiękniejszych odmian, jako jedna z niewielu ma piękny srebrzysty odcień igieł i czerwonawą korę, lubię też nasze zarośla kosówki, chociaż nie kwitną jak rododendrony :)
Niezwykle wygląda morze kosówki w drodze na Pilsko w Beskidzie Żywieckim; ścieżyna która wiedzie na szczyt jest jak tunel w zielonej scenerii :-)
przegrzebałam trochę swoich zdjęć w poszukiewaniu kosodrzewiny i mam tylko kilka tatrzańskich. Mieszkam bardzo daleko od Beskidów i paradoksalnie łatwiej mi dojechać w Alpy. A tam… niemal same rododendrony:(
A tak na marginesie, temat monokultury i bujnego rozrostu naszej kosówki jest ciekawy i wart podyskutowania.