To był bardzo spontaniczny wyjazd, nieplanowany. Gdyby teraz tak bardzo nie swędziały mnie bąble po komarach chyba nie uwierzyłabym, że przed chwilą tam byłam. 8 dni w górach i długa podróż samochodem. Przez całą Szwecję. 7 fińskich domków i sauna. Noc pod wiatą i 2 noce w namiocie. +25 stopni i -5. Pioruny, rzeki do połowy tyłka, pokryty świeżą zielenią las i bagna, już bez śniegu, ale jeszcze zimowe. Rude od mchów i suchych traw. Słońce, które nie zajdzie aż do końca lipca. 1 pieczona na ognisku ryba. 2 piwa podarowane przez Sama, 3 różne zdania. Chlupot w kaloszach, morze herbaty, kilka na chybił trafił wybranych zdjęć…