norweskie mchy

Kiedy jechałam pierwszy raz do Norwegii i wspomniałam, że sfotografuję roślinność córka, która tam niedawno była wyśmiała mnie. Mchy i porosty… Nic tam więcej nie znajdziesz!

To tylko częściowa prawda. Rzeczywiście na dużych wysokościach królują widłaki, porosty i mchy. Ale jakie! Popatrzcie sami.

To tylko część moich zdjęć. Fotografowałam na zmianę na cyfrowym korpusie i na filmach używając tych samych obiektywów. To, że przeznaczona do analoga Sigma macro z odwzorowaniem 1:1 zadziałała z EOSem 5D było dla mnie niespodzianką. Aparat pracował prawidłowo, ale tylko na otwartej przysłonie (2,8). Stąd tak malutka głębia ostrości. Na analogowe zdjęcia będziemy musieli poczekać tydzień. Mariusz startuje teraz w regatach na Bałtyku i już wczoraj był w amoku… Szczecin to miasto żeglarzy i raczej nic się z tym nie da zrobić :)

PS: mam jeszcze (też cyfrowe) kwiatki. Mnóstwo ich było, Norwegia jest niewiarygodnie zielona latem. Postaram się uporządkować zdjęcia na jutro.

Share

4 komentarze do “norweskie mchy”

  1. Witam Pani Kasiu. Te czerwone ktorych nazwy Pani nie zna wystepuja rowniez w naszych lasach tez je kiedys uwiecznialem. Czy moglaby Pani przed kolejnymi wyjazdami przygotowac relacje z poprzednich a zaprzyjazniona osoba wrzucalaby je na bloga co kilka dni? :) Straszna nuda kiedy Pani nie ma na miejscu nie dosyc ze musze cale dnie spedzac w pracy to w przerwach kiedy chcialbym powzdychac do gor na Pani blogu cisza :). Czy w zaistnialej sytuacji za kilka lat mozemy liczyc na „Wedrowki skandynawskie”? :)

    1. Dzień dobry. Bardzo się cieszę, że czerwone porosty(?) występują też u nas. Będę teraz uważniej patrzyć pod nogi! Co do „zapasowych” tekstów- nie bardzo mam kogo obarczyć publikowaniem ich co jakiś czas, zwykle też nie przygotowuję nic na zapas. Piszę na bieżąco, ale pomyślę. Nie wiedziałam, że blog tak uzależnia :).
      Co do książki- bardzo bym chciała, ale boję się, że trudno będzie znaleźć wydawców. Chyba wolałabym teraz wydać album z małą ilością tekstu, a fotograficzne książki są drogie.
      Nie wiem czy umiałabym znów napisać tak osobistą książkę. Obawiam się, że czasy sprzyjają czemuś bardziej rozrywkowemu i łatwiejszemu w odbiorze :).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »