Wczoraj ukazał się w sprzedaży nowy numer Kontynentów. Bardzo ciekawy. Jest w nim też mój tekst „Rastigaisa”. Pisanie dla Kontynentów jest dla mnie ciągłym wyzwaniem. Moje teksty na blogu są bardzo spontaniczne. Piszę je jak pamiętnik, żeby nie zapomnieć, żebyście z nich skorzystali. W tym, co ukazuje się drukiem staram się pokazać więcej. Nie wiem na ile skutecznie. Chciałabym wiedzieć.
Co prawda nie miałem do czynienia z tekstami z tego czasopisma tylko z Gór ale jakoś zawsze twój blog wygrywał. Może właśnie dla tego, że przez spontaniczność więcej w nim emocji i nie jest tak lapidarny jak artykuły prasowe. Za to zdjęcia w prasie palce lizać bo ekran nie umywa się do wydruku. Nie żeby te z bloga były słabe ale jest tak olbrzymia przepaść między siecią a tym co na papierze, że zdjęcia z bloga bardzo dużo tracą w stosunku do tych drugich.
Z resztą po raz pierwszy spotkałem się z tym gdy żona zrobiła fotoksiążkę ze swoimi zdjęciami. Mimo, że wszystkie znałem to w książce zyskały nową jakość.
dzięki za konstruktywna krytykę :) Postaram się wpleść więcej uczuć w teksty dla Gór. To, jak pisać relacje w górskim czasopiśmie nie jest do końca oczywiste- bo można i jak w przewodniku, same fakty. Staraliśmy się z Piotrem Gruszkowskim znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie, i pokazać jak tam jest i dać tyle informacji żeby było można powtórzyć. Dla mnie ta rubryka- „Góry gdzie pieniądze są zbędne” to naprawdę wielkie wyzwanie. Staram się pokazać najlepsze miejsca, a jak wiesz wybór mam przeogromny :)
Moje teksty w Kontynentach są znacznie bardziej literackie (niż w tej prawie przewodnikowej rubryce w Górach).To opowiadania. Podoba mi się, że w przeciwieństwie do bloga mają skończoną formę i jakieś przesłanie. To takie historie, które same do mnie przychodzą jak wędruję. Nie wymuszam ich, nie tworzę, tylko łapię żeby nie pouciekały.
Co do zdjęć masz absolutną rację. I Góry i Kontynenty wydają je pięknie i oglądanie ich na papierze bardzo mnie cieszy.
W najnowszym numerze Gór też jest mój tekst.
Znak to, że czas najwyższy zapoznać się z „Kontynentami”.
Nie traktuj tego pierwszego wpisu jak krytyki. To co napisałem jest podyktowane jedynie moim gustem i tym co bardziej lubię w twoim pisaniu. Żadna to fachowa krytyka i absolutnie nie czuję się kompetentny aby cie pouczać. Pisz jak czujesz. Twoje pisanie to Ty i puki piszesz po polsku anie niby po polsku to nikomu nic do tego.
ja lubię jak ktoś krytykuje, fajnie mieć odzew. A te akurat Kontynenty są bardzo górskie. Moja Laponia, Tuszetia (dziewczyna spędziła stado z pasterzami), autorka książki o Jeleńskim szukając materiałów dała się uratować helikopterem na Korsyce, jest o Camino del Rey w Andaluzji, o Wadi Rum w Jordanii… wszystkiego nie doczytałam, bo to 164 strony!