Nie robiłam tych zdjęć specjalnie. Zebrały mi się same przez lata. Najprawdopodobniej wiele pięknych kościółków i kapliczek przegapiłam. Skupiałam się tylko na górach i omijałam to, co stworzone ludzką ręką. Nie wiem czy słusznie. Chyba mi teraz trochę żal. Poprawię się :)
Ten niezwykły drewniany krzyż stał w małej wsi powyżej Huaraz w Cordiliera Blanca w Peru. Miał kilka metrów wysokości, drewno zszarzało już ze starości, ale ażurowa, pracowicie wykonana konstrukcja wciąż dobrze się trzymała.
Ten, bardzo zwykły drewniany, postwiono nad nieprawdopodobnie niebieskim Jeziorem Świętej Anny w Queyras.
A ten, niewielki ale zaskakujący formą, stoi na Paso Cinque Croce (Przełęczy Pięciu Krzyży) we włoskim Lagorai.
W tym 14 wiecznym kościele w Maljasset w dolinie Ubaye (w Alpach Francuskich) , wciąż odprawiane są msze, a obok jest całkiem współczesny cmentarzyk.
A ta położona w Masywie Queyras kapliczka jest jedyną pozostałością drewnianej wsi leżącej kiedyś na 2000 m. Z domów i zagród zostały już tylko sterty murszejących belek i połamane deski, ale o kapliczkę ktoś najwyraźniej wciąż dba.
Betonowy krzyż na Monte Includine na Korsyce nie oparł się wiejącym tam wiatrom. Być może ktoś, kto go kiedyś postawił już o nim zapomniał… i teraz każdy przypadkowy przechodzień przez chwilę staje się nieumyślnym burzycielem krzyża. Bardzo dziwne wrażenie :) Opuszczone miejsca zwykle nasuwają niespodziewane przemyślenia.
To ruiny romańskiego kościoła w Merens les Vals (Francuskie Pireneje). W Pirenejach, zwłaszca po hiszpańskiej stronie przetrwały dziesiątki ( albo i setki) romańskich kapliczek i kościołów. Są otwarte ale puste w środku. Niezwykłe świadectwo, bardzo odległych już czasów.
Wesołych Świąt!