Trasa z Lac Gloriettes na Horquette d’Alans jest znana i dobrze oznakowana. W dobrych warunkach zajmuje ok 3 godzin, przeszłam ją już kilkukrotnie i nie wiedziałam, że znajdę ścieżkę prowadzącą z przełęczy z powrotem nad lac Gloriettes. Jest zaznaczona na niektórych mapach- jako trudna trasa zimowa. Latem widać delikatne ślady chodzenia i bardzo rzadko spłowiałe niebieskie znaki. Pierwszy raz widziałam te miejsca bez śniegu. Z Horquette d’ Alans sprowadza wykuta w skałach ścieżka. Nie mogliśmy się nadziwić jak udało nam się tamtędy zejść zimą. Po ogromnej stromiźnie wprost w dół. Teraz na całej trasie nie było nic trudnego. Poniżej skał łąki, daleki widok na Cirque Gavarnie, na Vignemale i na Taillon. Nocą księżyc pięknie oświetlił Breche de Rolland. Rano długo szliśmy przez kwiaty, trawersem po skałach aż do przełączki gdzie narciarska ścieżka chyba zeszła niżej, a my z ciekawości czy nie dałoby się przejść przez grań poszliśmy wysoko po kamiennych zwaliskach i owczych dróżkach. Pięknie. Za plecami Cyrk Gavarnie, na wprost Cyrk Troumouse a na koniec, kiedy znów dołączyliśmy do znakowanej ścieżki (żółte znaki biegnące z Gedre) jeszcze Cyrk Estaube ponad Lac Gloriettes- widok, który zobaczyłam pierwszy raz. Zawsze kiedy tu byłam na szczytach wisiała chmura i nawet nie wiedziałam, że widać stamtąd cyrk.
Po drodze spotkaliśmy parę idącą z parkingu w kółko. To piękna jednodniowa wycieczka. Nietrudna, po pirenejsku dzika, bliska cywilizacji i nawet zaopatrzona w wodę (są liczne źródła). Jedyne czego tam tym razem nie było to cień. Towarzyszące nam przez cały czerwiec popołudniowe chmury znikły i troszkę nam ich brakowało.
Opisałam ten króciutki kawałek, bo o takie przejścia ostatnio pytaliście w mailach. Dodaję w związku z tym tag jednodniowe wycieczki. Na zdrowie :)
Na mapce przybliżony przebieg takiego jednodniowego kółeczka.
To był nasz ostatni pirenejski dzień. Wjechaliśmy jeszcze raz na Col de Tourmalet, obejrzeliśmy zachód słońca i zjechaliśmy w stronę Tuluzy.