Podjechaliśmy rano do Lescun, wciąż licząc na poprawę pogody. To 500 metrów wyżej więc nic dziwnego, że lało jeszcze mocniej niż na dnie doliny. Zdążyliśmy tylko załapać właściciela gite (powiedział, że nie ma problemu, otworzy), ubraliśmy się w nieprzemakalne ciuchy i poszliśmy w górę, w stronę Belvedere- to kierunek, którego nigdy wcześniej nie wybrałam. We mgle niewiele widzieliśmy. Kilka kwiatków na położonych przez śnieg łanach zeschłej orlicy. Czarne plamy -ślady wypalania łąk.
Belvedere to punkt widokowy na ostrym, z północnej strony zalesionym grzbiecie. W dobrą pogodę pewnie widać z niego cały piękny Cyrk Lescun, tym razem niestety nic…
Poszliśmy znakowaną ścieżką schodzącą do Accous. Byłam ciekawa jak wygląda ta trasa- przy braku samochodu sensowne piesze połączenie z rejonem Col d’Iseye.
Przez jakiś czas szliśmy lasem, potem odkrytym grzbietem ciągnącym się wzdłuż doliny Aspe. Chmury rwały się i pojawiały się fragmenty widoku.
Na wysokości przełomu doliny ścieżka rozwidla się. Jedna odnoga schodzi do Accous (z góry widać, że trasa jest stroma i ładna). Druga przekracza grzbiet i wraca do Lescun okrężną drogą.
Przeszliśmy przez przepiękny pełen wielkich łanów różnych paproci i wpół rozwiniętych śnieżyc las, zeszliśmy nad wezbrany strumień, powalczyliśmy z przejściem (nie było łatwo) i zaczęliśmy podchodzić przeciwległym zboczem.
Magiczną buczynę zastąpiły świerki, sosny i brzozy. Podszycie zubożało, zresztą nie zdążyliśmy się mu dobrze przyjrzeć. Bardzo szybko weszliśmy w płaty śniegu, wyżej w gruby i ciężki kożuch.
Wielokrotnie gubiliśmy szlak. Padał śnieg, baliśmy się, że nie uda się odnaleźć drogi i będziemy musieli wracać. Czuliśmy się nieswojo bez naszych śpiworów, jedzenia, namiotu. Po ponad godzinie błądzenia pojawił się skądś (lub znikąd) stary ślad rakiet, który wyprowadził nas na grzbiet. Nie było ani śladu znaków.
Dalej była już wyraźna ścieżka schodząca do Refuge L’Aribet.
Długo szliśmy przez świeżo pobielone pola wokół Lescun. Cyrk Lescun nie pokazał się ani razu. Chmury zgęstniały i zaczęliśmy wątpić czy pogoda kiedykolwiek się jeszcze poprawi.
Na szczęście mieliśmy gdzie spać. Gite Maison de la Montagne w Lescun jest bardzo wygodna (15 Euro za osobę). Wysuszyliśmy ciuchy, zrobiliśmy duże pranie. Kupiliśmy sobie trochę dobrych rzeczy w sklepie. Padało przez całą noc.
Co ten kot tam robi, powinien być o 15:00 na przystanku autobusowym Oksywie Dolne :D https://pbs.twimg.com/media/Blam7oACEAE5Pw_.jpg:large oto przystanek Oksywie Dolne i ten kot :D Jest tam codziennie :D