Kilka dni temu Mateusz napisał mi w komentarzu żebym nie zapominała o Polsce. Odpisałam, że nie chodzę po polskich górach, bo mało tu wolności i tłok. To prawda, ale nie chciałabym żebyście pomyśleli, że nie lubię Polski, albo że się tutaj źle czuję. Wcale nie. Polska po prostu nie jest górzysta. Nie jest też dzika, jest nas sporo, a prawie cale nasze terytorium nadaje się pod uprawę więc cywilizacja dotarła wszędzie. Nic na to nie poradzimy, tak już jest. W zamian mamy w Polsce mnóstwo miejsc do zwykłego beztroskiego łażenia. Tak na krótko. W lesie tuż za moim domem można chodzić przez kilka godzin nie spotykając ani jednej osoby. Są oczywiście ślady ludzi. Bardzo różne. Wybrałam się tam dzisiaj z aparatem. Chciałam sfotografować jesienne liście. Las jest teraz ogniście pomarańczowy. Rośnie na pisaku. Mamy tu mnóstwo klonów, osik i brzóz, sporo dębów czerwonych i podszyt z czeremchy amerykańskiej, więc jesienią jest naprawdę kolorowo.
Ale ponieważ myślałam o tym komentarzu, zdjęcia wyszły mi troszeczkę inne. To różne rzeczy, które znalazłam dzisiaj na drzewach. Poza tym były już głównie liście :)
PS: Mateusz podaję szczegóły, bo kiedyś pytałeś. Canon 5D, obiektyw Sigma EX 50mm makro. Przysłona 2,8- i tylko ta, bo to obiektyw od analoga i inaczej nie działa. Pomimo to bardzo go lubię. Jest stary. Mam go od Mariusza.