Jak powstają projekty ubrań (prawda że design- brzmi lepiej :)) ?
Pytaliście o to, a przy okazji Szarików pominęlam pierwszy najmniej techniczny moment. Tak naprawdę powstawanie moich wzorów jest mniej widowiskowe niż można by się spodziewać. Nie ma czystego biurka pełnego zatemperowanych kredek… ani dopracowanych w każdym detalu szkiców. Pomysł powstaje gdzieś pomiędzy łykiem kawy, a przerzucaniem jakiś papierów, w trakcie rozmowy, na spacerze z psem, niektóre (te bardzo outdoorowe) w górach.
Na świstku papieru, opakowaniu po czekoladzie, serwetce, bilecie, rachunku… rysuję sobie szkic. Schematyczny i prosty, tak tylko, żeby pamiętać. Noszę w torebce gdzie jest wszystko co tam kiedykolwiek wpadło, albo w kieszeni spodni wtedy znajduje się w praniu… a potem jeśli nie zgubię, przyklejam to do szafy w pracy.
Czasem zapominam, czasem odkładam. Kiedy mi się przypomni, bo na przykład ktoś z Was zapyta, szukam właściwego materiału i przyklejam na szafie jeszcze skrawki próbek. W wolnej chwili siadam do formy albo rysuję rzecz dokładnie i zlecam Basi (konstruktorce)- zwykle tak, bo moją formę i tak trzeba będzie poprawiać…. Prędzej czy później, bo Basia jest najczęściej zajęta, powstaje prototyp- męczę go. Przymierzam, poprawiam, piorę. Daję do testowania albo testuję. Znów męcze i piorę… czasem decyduję się robić, a czasem zaczynam od nowa… Coś zwykle daje się wykorzystać i od tego czegoś albo od braku czegoś innego zaczyna się następny pomysł. Najczęściej rozwijam myśl latami. Jedno rozwiązanie narasta na drugim i chociaż czasem wydaje się, że zrobiłam (malutką) rewolucję myśl, która ją zapoczatkowała zwykle nie wzięla się znikąd. Urosła na wielu próbach, niedociagnieciach i błędach.
Dużo dobrych pomysłów lub ulepszeń przychodzi mi do głowy w górach, podczas sprawdzania niedokończonych prototypów, lub nowych testowanych rzeczy, a czasem nawet przy noszeniu bardzo starych modeli. Gubię klucz- doszywam leginsom kieszonkę, gubię czapkę- powstaje bluza z kapturem (na przykład powstaniu bluz z kapturem i łapkami winna jest czapka z gwiazdą z widpro która pewnego lodowatego październikowego dnia wybrała wolność w zasypanym świeżym śniegiem Cyrku Colomars w Parku Aiguestortes i Estany Saint Maurici w Pirenejach). Często inspiracją są moi przyjaciele i znajomi. Mają jakiś problem, a ja go rozwiązuję i jeśli rozwiązanie okaże się uniwersalne – powstaje kwarkowy model.
Inspirujące bywają też materiały. Same „chcą” wyglądać tak czy inaczej. Pozwalam im. Wykorzystuję ich najlepsze cechy, nie walczę z nimi. Pozostawiam niewykończone brzegi tam gdzie nie trzeba ich wykańczać ( np w Windpro czy Thermal Pro), eksponuję dwukolorowość Windbloca czy Power Dry, połysk na Aquashelu, rozciągliwość Powerstretch Pro… Przezroczystość i niegrzeczną strukturę lnu… Delikatnośc wełny, czy papierową szorstkość bawełny z Cordurą. Nie lubię rzeczy, które udają coś czym nie są i w zasadzie nigdy ich nie używam.
Niezbyt ciekawe prawda? Nie tak pewnie kojarzy się praca projektanta ubrań czy mody, ale zapytaliście więc odpowiadam :)
PS: trochę inaczej robi się całe kolekcje dla dużych produkujących masowo firm, ale takie zdarzaja mi się już tylko na czyjeś zlecenie. Postanowiłam nie robić ich nawet w modzie. Wydaje mi się, że mają coraz mniejszy sens- a nawet, że jedynym sensem projektowania ubrań i jedynym powodem żeby wciąż powstawały nowe są bardzo konkretne potrzeby bardzo konkretnych ludzi. Jeśli modę można w ogóle uznać za sztukę, nie tworzy jej przecież sam projektant- nie zaistniałaby gdyby nikt jej nie nosił.