Trochę powyżej granicy cienia, po lewej, na małej grzędzie jest domek. Zauroczył mnie. Jest wysoko, nie ma do niego dostępu, pewnie tylko jakaś stroma ścieżka. Na przeciwko jest schronisko Maupas. Domek widać z tarasu, ale nie zauważyłam go wieczorem. Cała ściana była skryta w cieniu i pojawił się dopiero o świcie, w jaskrawym blasku wschodzącego słońca. Jest jak marzenie, bezpieczny daleko od świata, dumnie postawiony bardzo wysoko w górach. Z widokiem na ośnieżone szczyty Francuskich Pirenejów. Nie wiem co w nim jest i do kogo należy. Wiem, że chciałabym mieć taki dla siebie, zaszyć się w niedostępnym, pięknym miejscu… i wreszcie mieć prawdziwy święty spokój!
A właśnie spokój jest chyba najtrudniejszy! Już było dobrze, siedziałam sobie, pisałam bloga… a tu znienacka dostałam dużą nagrodę! Popatrzcie sami:
…i nie wiem gdzie teraz powinnam pojechać, na galę do Los Angeles … czy w moje ukochane Pireneje?
Ojciec mawiał: najpierw praca potem przyjemności!
Jedź Dziewczyno do Miasta Aniołów ! Trzeba się promować, jak jest okazja! Konkurencja nie śpi! :P
Daniel… wcale nie jestem aż tak leniwa:) to po prostu bardziej złożony problem. Ja właściwie jestem przeciwna promowaniu się! Nigdy nie zależało mi na ubieraniu znanych ludzi, nie pokazywałam się na przyjęciach, gdybym chciała pokazywać siebie zostałabym aktorką! Jestem projektantką, wkładam mnóstwo serca w design i wolałabym żeby za mnie mówiło to co zrobiłam. To się oczywiście sprawdza w bardzo wąskim zakresie, ale przynajmniej próbuję żyć zgodnie z własnymi przekonaniami. Wyszło troszkę patetycznie, sorry :) Tak naprawdę to sama nie wiem co zrobić, na pewno to jest jakaś szansa :) Takie piękne te inne rzeczy, które też dostały nagrody :)
Gratulacje!! Los Angeles…., Pireneje będą zawsze, pojedziesz tydzień później….., a kto wie co tam w LA się zdarzy. Choćby po by dać szansę tej szansie :-)