Od miejsca gdzie nocowaliśmy było już bardzo blisko na grań.
Szliśmy dobrze znakowanym szlakiem prowadzącym z Haut Asco. Kilkadziesiąt metrów za naszą kolibą znaleźliśmy drugi staw, a nad nim większe i lepsze namiotowe pólka.
Ścieżka wspięła się na kamieniste zbocze
i wyszła na przełączkę Edoulis. Pojawił się widok na jeziorko Cinto, od którego (na mapie) biegnie trzecia prowadząca na szczyt ścieżka. Nie zauważyliśmy ani śladów chodzenia ani znaków. To strome kamieniste zbocze.
Dalej ścieżka trawersuje grzbiet Cinto kilkadziesiąt metrów pod granią. Szlak wspina się i obniża obchodząc bardziej strome skały.
To ciekawa, trzymająca w napięciu trasa. Nie jest trudna, ale wymaga skupienia i uwagi zwłaszcza z plecakiem i przy silnym wietrze.
Trzeba czasem używać rąk, ale to nie wspinaczka, raczej niełatwy wysokogórski teren. Nagrodą są piękne widoki.
Zachmurzyło się i co jakiś czas prószył śnieg. Nie siedzieliśmy długo na szczycie, bo mocno wiało.
Chcieliśmy zejść jak najszybciej do Calacucia, ale straciliśmy trochę czasu na szukanie. Na mapie IGN 1;25000 Cinto, zejście biegnie wprost ze szczytu na południe, a potem odbija na południowy wschód. W praktyce nie da się tak zejść, nie ma znaków, ale spróbowaliśmy… Połaziliśmy trochę w trudnych i kruchych skałach w górę i w dół i wróciliśmy na czerwono znakowany trawers. Być może nie wpadlibyśmy na ten pomysł, ale o dziwo, bo wcześniej nie spotykaliśmy w górach ludzi, zauważyliśmy podchodzącą z dołu parę. Szli do trawersu więc wyleźliśmy z mylnych skałek i też wróciliśmy na szlak.
„Skrzyżowanie” bardzo słabo widać, a znaki na zejściu są mało wyeksponowane i rzadkie. Sama trasa jest trudniejsza niż podejście od Asco. Teren jest kruchy, stromy i raczej mylny. Zejście męczące i długie.
Wygodniejsza ścieżka pojawia się już na samym dole, kilkaset metrów powyżej Refuge de la Erco. To dobry, latem pewnie oblężony schron. Teraz toalety były pozamykane, ale znaleźliśmy wodę. Budyneczek był otwarty i pusty, miał gaz. Ktoś wyłamał skrzynkę na pieniądze więc chwilowo był również bezpłatny.
Nie zostaliśmy tam, chociaż było już koło trzeciej- niecałe trzy godziny do zmroku. Postanowiliśmy dojść przez zamknięciem sklepu do Calacucia. Nie mieliśmy już prawie zupełnie co jeść.
PS: ta trasa ma trudność ok. T3 (jeśli się choć troszkę pogubić nawet więcej), jest więc trudniejsza niż alternatywne przejście GR20 przez Cyrk Solitude. Jest też znacznie dłuższa i bardziej męcząca, trzeba pokonać przewyższenia rzędu 1800 m, stąd być może tyle śladów obozowania pod przełęczą. Latem nocleg w górach nie jest konieczny. Trasę od kempingu do Refuge de la Erco można pokonać w jeden dzień nawet z ciężkim plecakiem. Przy krótkim dniu trzeba by się pośpieszyć. Nam przejście od szosy do schronu zajęło ok. 9-10 godzin z błądzeniem. Na zejściu nie ma wody.