co spakować w góry wiosną ?

Chciałabym mieć pewność co wziąć. Tak naprawdę to sama nie wiem. Jadę jutro na 3 tygodnie w Pireneje. Warunki są bardzo zmienne, w dzień na pewno będzie już lato, w nocy na pewno zima. W dolinach pewnie pierwsze kwiaty, na graniach nawisy, na zboczach kopny śnieg.

W zasadzie należałoby mieć ze sobą i letni i zimowy zestaw, ale tego nie dam rady nieść. Wiosna to zawsze kompromis.

Co muszę wziąć?

Rakiety( 2 x 980 g), raki (wezmę aluminiowe 580 g) , czekan ( 450 g). Być może jeśli po pierwszych dniach pokaże się, że ze względu na lawiny na górze całkiem się nie da chodzić, zostawię te rzeczy gdzieś (może w schronisku?) i zejdę niżej. Znalazłam kilka szlaków biegnących wzdłuż gór. Tylko to kłopot, że trzeba będzie w to samo miejsce wrócić.

Przydałby się namiot, ale ze względu na wagę wezmę tylko worek biwakowy- to też nie nic. Sprawdziłam waży 680 g. Jest malutki i plecak się w nim nie zmieści. Mam nadzieję, że nie trafi mi się ulewny deszcz…zresztą postaram się łazić w rejonach gdzie są schrony no i mam pelerynkę, da się nią przykryć plecak w razie co (450 g- niestety).

Karimata- mam Z- line 390 g.

Śpiwór puchowy- ten sam co latem- Małachowski 800 Climber. Na metce pisze – 1200 g, moja waga pokazała 1300.

Plecak Milet Khumbu. 2,5 kg

kuchenkę już opisałam 750-500 g zależnie od ilości gazu

Ubranie:

zamiast starej kurtki puchowej (890g, wezmę chyba primaloftowy waciaczek– znaleziony w niepotrzebnych kwarkowych modelach, trochę go stuningowałam, bo był za duży. Waży 360 g

Koszulka z kapturem i łapkami Powerstretch Pro -248 g troszkę rozrzutnie wzięłam sobie nową. W starej czerwonej wyrwałam dziurę i nie zdążyłam jej zreperować.

Koszulka Cecire w wełny 200g. To nowy model. Chciałabym przetestować. Ciekawa jestem jak sprawdzi się cienki wełniany kapturek i łapki. 215 g -niestety w porównaniu z powerstretchem sporo waży i być może po pierwszych dniach ją zostawię, jeśli wystarczy mi waciaczek i powerstretch, tak czy siak dowiecie się o tym:)

koszulka z wełny Ultra Light -49 g. Biorę dwie – starą, która po całym górskim sezonie trochę się już zniszczyła (a wcześniej przeżyła przecież dwa lata w mieście :)) i nową- tą którą sfotografowałam do sklepu. Lubię koszulki z dekoltem, chociaż słabo zasłaniają szyję… może będzie upał? (chciałabym mieć dwie bo jedna jest do chodzenia, druga do spania)

spódniczka -170 g (wiem że to rozrzutność, ale to też kamizelka, a poza tym przyda mi się do spania, w biodra mi zawsze najbardziej marzną- na górze jest ciepła kurtka.

Legginsy Powerstretch Pro– 166 g

merynosowe kalesonki -90 g

3 x skarpety z  powerstretch pro (po 50 g para)- te się najbardziej sprawdzają wiosną, ryzyko przemoczenia butów bardzo duże, buty mam nowe, więc może nie muszę brać skarpet aquashelowych (jeszcze myślę…)

majtki 2 x powerdry  po 38 g każde- będę codziennie prała, zwykle biorę 3 pary, ale teraz szkoda mi tych 38 g…

spodnie nieprzemakalne 220 g

spodnie do chodzenia, jeszcze się waham Szarotki (460 g) czy Skalnice (365 g), ale chyba te drugie, bo mam nadzieję, że będzie pogoda, a na dole jest już bardzo ciepło.

z nieprzemakalnej kurtki chyba zrezygnuję, na wiatr mam waciaczka, na deszcz pelerynę, a kurtka waży 450 g… chyba żeby zrezygnować z peleryny, wtedy plecak przemoknie, ale w środku mógłby być worek na śmieci i rzeczy by się uratowały. Nie wiem i chyba też zdecyduję po pierwszych 3 dniach.

stoptuty- 250 g (strasznie są ciężkie!), nie da się ich uniknąć w śniegu

gruba folia NRC- 220 g- chyba ją zaraz przetnę na pół, albo zrobię to w górach jak będzie mi ciężko, albo się zastanowię i ją zostawię.

Czapka- baran z bipolaru, lubię go, jest ciepły i miękki, a waży mniej niż beret.

szalik- biorę jedwabną chusteczkę 10g, mam wysoką stójkę w bluzie. Mam nadzieję, że będzie ok.

rękawiczki– powerstretch pro i 200- tka 30 g i 40 g.

bardzo tanie i bardzo lekkie sandały, zawsze te same

latarka- mocniejsza niż ta, którą biorę latem- bo krótszy dzień.

okulary słoneczne, okulary do czytania map.

Ręczniczek z polimeru kwasu mlekowego- ucięłam sobie, mam beleczkę. Nie lubię tych sztucznych, a ten jest leciutki i malutki.  Mam nadzieje, że w dolinach będzie na tyle ciepło, że da się już umyć w strumyku, jak latem. Na wszelki wypadek wezmę troszkę mokrych chusteczek (jak zimą)

pasta do zębów- malutka tubka, krem od słońca, szampon w malutkiej buteleczce, nić i szczotka do zębów.

lekarstwa

Krem z filtrem, normalny krem, dezodorant- te rzeczy poprzekładam do małych pudełeczek (pewnie po filmach bo mam).

Przez pierwsze 3 dni będę miała możliwość sprawdzić  jakie są warunki i ewentualnie kilka rzeczy zostawić. Na te dni umówiłam się z kolegą, potem niestety będzie musiał wrócić, na kolejne dwa dni troszkę później umówiłam się z naszą Asią, mam nadzieję, że się w górach znajdziemy. Potem nie mam pomysłu.  Nie wiem co z pogodą, z lawinami, ze śniegiem… napiszę Wam po powrocie  jak było.

i jeszcze koniecznie muszę dopakować telefon i ładowarkę!… i oczywiście sporo map…

 

 

 

 

 

Share

jak najlżejszy plecak – kuchenka

Mam problem. Z powodu nieszczęśliwego zbieg okoliczności jadę za kilka dni w góry sama. Nie martwiłabym się bardzo, gdyby nie ogromna ilość sprzętu, który trzeba będzie ze sobą wziąć. W Pirenejach śnieg leży powyżej 1400-1500 metrów, na dużych wysokościach jest go mnóstwo- niektóre stacje podają nawet 4 metry.  Widoki z kamerek internetowych pokazują środek zimy. To oznacza, że małych schronów może jeszcze nie być widać, a wysokie przełęcze być może wcale nie pozwolą (mi) się przejść. Rozsądnie byłoby chyba pójść niżej, ale i tak nie da się chyba uniknąć noszenia rakiet nie wspominając już o rakach i czekanie. Do tego dochodzi (chyba?) nieunikniony namiot,  bo mogę się przecież nie dokopać do drzwi :), zresztą nie wszędzie jakiekolwiek schrony są, no i trzeba je najpierw znaleźć, a przy takim śniegu to też się niekoniecznie uda. To już dodatkowe 6 -7 kg (zależnie od namiotu), a przecież muszę mieć jeszcze kuchenkę, garnek i gaz,  idąc samemu nie da się tym ciężarem z nikim podzielić.

Nie zdecydowałam się jeszcze co wziąć, wiem tylko, że wszystko musi być rekordowo lekkie. Nie dam rady brnąć w rozmiękłym (w środku dnia) śniegu z kilkunastoma kilogramami na plecach. Nie dam rady też taplać się w błocie i przeskakiwać przez rozlane rzeczki (nie uniknę takich miejsc) zwłaszcza, że wtedy plecy dociążą mi jeszcze niepotrzebne w tej sytuacji rakiety.

Wygląda groźnie, więc  zastanawiam się czy nie wybrać się gdzieś niżej, może w zachodnie rejony Pirenejów do Navarry i Kraju Basków. … może we wschodnie, bo tam z kolei jakby niższy śnieg. Tak czy siak muszę się jakoś spakować zabierając jeszcze mniej rzeczy niż zwykle.

Najłatwiejsze jest gotowanie. Tego już się chyba nie da odchudzić- palnik MSR – 112 g może mógłby być lżejszy, nie jest nowy, ale nie zawiódł mnie już od kilku lat. Nie ma piezoelektryka, noszę zapalniczkę. Tak jest lżej. Poza tym plastikowa łyżeczka- nie jest wieczna ale waży tylko 10 g.  Kubek metalowy za 4 zł. Waży 80 g jako przykrywki używałam kiedyś zakrętki od słoika, teraz wieczka od mojej miseczki (miseczka z wieczkiem -36 g). Zmiana diety na płatki i kaszki (bezglutenowe) wymusiła na mnie noszenie jakiegoś naczynka. Takie szczelne plastikowe o pojemności 400 ml jest w górach wręcz idealne, można zalać wrzątkiem warzywa lub kaszkę, zamknąć, włożyć do śpiwora nich zmięknie,  a w wolnym kubeczku ugotować np herbatę. Jest szybciej, a na dodatek oszczędza się gaz. Naczynka są w każdym sklepie to kosztowało 2,5 zł. Butla- na zdjęciu mała, bo tylko taka była, zimą czy wiosną najchętniej noszę ze sobą większą- półlitrową, bo sklepy są pozamykane i nie bardzo jest gdzie kupić gaz ( szczególnie ten od Primusa, Colemana, MSR-a).

Z kuchennych rzeczy zabieram ze sobą już tylko nóż. Nie jakiś wypasiony scyzoryk. Zwykły nożyk kuchenny z plastikową rączką za 1,5 zł. Pochwa to kawałek tekturki oklejony srebrną taśmą (dzieło ręcznej roboty, dostałam w prezencie od syna :)) razem całe urządzenie waży tylko 20g, nie potrzebuję nic więcej.

to tyle w kwestii gotowania, o innych rzeczach nadal myślę…. myślicie, że dałoby radę coś z tego jeszcze wyrzucić?

Chyba żeby może zabrać małą butlę i mieć nadzieję, że gdziekolwiek uda się kupić gaz? wtedy zmieściłabym się poniżej 500 g… (prawie :))

PS: zdjęcie ze stycznia tego roku. Też byłam sama, ale rakiety przez cały czas były na nogach, to jednak jakby lżej :)

PS2. Alarm lawinowy wzrósł do 4, śnieg leży już od 1300 metrów i po hiszpańskiej stronie wcale nie jest go mniej niż we Francji. Nie wiem czy w ogóle da się wyjść w góry. Strasznie mamy dziwną wiosnę. Przygnębiające to…

 

Share
Translate »