blaknące wspomnienia

Przepraszam, jeśli to się Wam wyda nudne. Już kiedyś wspomniałam Wam o moich próbach tworzenia fotograficznych opowieści bez słów. Jedna z nich, pierwsza, którą „napisałam” znalazła się w Inspiracjach Szerokiego Kadru (to świetny portal o fotografii). Nie zauważyłam tego od razu, bo w Kwarku był ostatnio straszny młyn. Kiedyś Wam tej historii nie pokazałam, wkleiłam tylko link. Teraz publikuję razem z tekstem, którym ją przy okazji opatrzono. Rzadko mam okazję usłyszeć jakakolwiek opinię na temat moich zdjęć, więc tym bardziej się cieszę.

Projekt „Blaknące wspomnienia” to piękny, nastrojowy zestaw zdjęć podkreślających osobisty aspekt fotografii górskiej, związanej z długimi wędrówkami – zwłaszcza samotnymi. Autorka łączy tu fotografię kreacyjną (choć czy tak naprawdę nie każda fotografia jest kreacyjna?) z pejzażami, tworząc własny język wypowiedzi, który wykracza poza ramy powierzchownych zachwytów nad malowniczymi krajobrazami. Gratulujemy!

To wyróżnienie sprawiło mi chyba najwięcej radości w tym roku. Z dwóch powodów- często przeglądam Szeroki Kadr, zwłaszcza Inspiracje i drugi chyba ważniejszy-dowiedziałam się, że moje poszukiwania bardziej osobistego sposobu przedstawiania krajobrazu są zrozumiałe. To troszkę tak, jakbym uczyła się nowego (bardzo egzotycznego) języka i udało mi się przeprowadzić konwersację z „tubylcami” :)

Share

inne spojrzenie na mgły

Mgła w bardzo obrazowy sposób udowadnia, że punkt widzenia istotnie zależy od punktu siedzenia, a podziwianie rzeczywistości z dystansu ma wielki sens… Zdjęcia poniżej przedstawiają te same mgły, które pokazałam Wam wczoraj, tym razem widziane z zewnątrz. Najlepiej wyglądają z góry i uparta droga w górę jest jednym z najsensowniejszych sposobów wydostania się z mgieł. Chmury lubią zalegać w dolinach. Czepiać się zakamarków i tam utykać. Ich poziom, zwłaszcza w górach, które są barierami klimatycznymi rzadko wynosi więcej niż 2300-2500 metrów. Grubość obłoczków sięga zwykle kilkuset metrów i często wystarcza godzina czy dwie, żeby wydostać się ponad nie. Alpy Nadmorskie są stosunkowo wąskie. Rozpędzone nad dolinami chmurska nie muszą wzbijać się bardzo wysoko i w efekcie na grani niemal bez przerwy trwa fascynujące widowisko. Wrzesień jest pod tym względem rewelacyjny. Powietrze przezroczyste, wiatry silne. Typowa dla Piemontu mgła wyrabia niestworzone rzeczy. Zresztą, popatrzcie sami…

Wiedzieliśmy o tym. Podobna historia zdarzyła nam się już kilkukrotnie w Pirenejach. Zapakowaliśmy zapas jedzenia na dwa tygodnie i przez 12 dni (w końcu musieliśmy zejść, bo rozpadły się moje buty) trzymaliśmy się bardzo wysoko. Daleko od cywilizacji. Powyżej walczących ze sobą atlantyckich i śródziemnomorskich chmur… w niebie :).

 

Share
Translate »