Siedzenie z nogą w gipsie w piękną wiosenną pogodę to katastrofa. Na domiar złego pies nie rozumie czemu nie idziemy na spacer… Przecież mam kule! Jedynym plusem, jest to, że ten niechcący uzyskany czas mogłam przeznaczyć na porządkowanie zdjęć.
Wieczory wysoko w górach nie mogą się z niczym równać. Pisałam już o tym, więc może teraz wystarczą same fotografie. Lubię ten czas, lubię zmęczenie po całym dniu chodzenia i nocne niebo zupełnie inne niż to, które widuję na co dzień. Dziwnie bliskie bez psujących je miejskich świateł. Przyjazne i osłaniające. Jak namiot.
Lubię leżeć w śpiworze i patrzeć na gwiazdy, słuchając odgłosów nocnego życia… chociaż nie lubię alarmującego dżwięku pierwszych deszczowych kropel udarzających znienacka o śpiwór :)
Z wieczorami wiążą się setki miłych wspomnień, zupełnie innych niż te, z którymi kojarzą mi się poranki.
Ach, biedactwo.
Która noga w gipsie?
Prawa, niestety nie da się prowadzić :) , ale już za dwa tygodnie mi zdejmują. Nie jest aż tak źle. :)
Jeżeli gips do kolana, to nie jest jeszcze najgorzej.
Trzymaj sie ;)
Dzięki! do kolana, na szczęście :)