Luchon jest dobrym punktem wypadowym w Wysokie Pireneje. Można tam dojechać pociągiem z Paryża. Bilet na kuszetkę kupiony z kilkutygodniowym wyprzedzeniem kosztuje ok 40 Euro i jest sporo tańszy (po dodaniu wszystkich ukrytych w cenie biletu lotniczego kosztów i ceny dojazdu na lotnisko) niż najtańsze bilety lotnicze. Do tego bardzo wygodny. Pociąg wyjeżdża wieczorem z położonego w samym centrum dworca Paris Austerlitz, nie staje po drodze i jedynym problemem jest przesiadka w Tuluzie o 4 rano. Za to w góry można wyjść już o 8-9 rano. Zostaje więc cały wolny dzień.
W Luchon jest sporo sklepów, też sportowe (jest tam gaz), w księgarni spory wybór map. Niemal przy samym centralnym placu jest pralnia gdzie za kilka Euro można wyprać i wysuszyć nawet duże rzeczy. Sklepy są otwarte od 9-tej rano.
Pętelka (opisana w poprzednim wpisie) miała z założenia omijać miejsca, w których już byłam. To łatwa, chociaż wymagająca wysiłku trasa. Niektóre schrony jak np Cabana Literola mogą pomieścić najwyżej 3-4 osoby (materace są tam tylko dwa) W Anescrucez jest jedno łóżko, a w cabanie na Cruz del Guardia dwa. Większa grupa (ale to raczej normalne w Pirenejach) koniecznie powinna wziąć namioty, jedna osoba zwykle jakoś się wciśnie. Idąc z namiotem można podzielić odcinki inaczej- prawie dowolnie. Do przejścia wysokich przełęczy na początku sezonu potrzebne są raki. Tym razem na Literoli śnieg był miękki i jedyne miejsce gdzie w żaden sposób nie zeszłabym bez raków, (nie wiem jak to wygląda w lecie) to żleb w dolinie Literola. Schroniska Portillon i Espingo są czynne od początku maja. Estos zwykle jest otwarte przez cały rok (dla pewności watro potwierdzić). Podobnie jest w przypadku Biados. Osoby, które nie mają zniżki klubowej w schroniskach, a są parami, być może zapłacą tyle samo (a uwzględniając wspaniałe śniadanie nawet mniej) w hotelu np w Hospital de Benasque. Samotnej osobie schronisko wyjdzie o połowę taniej.
Na tej trasie nie ma trudnych miejsc, tylko kilka razy trzeba się czegoś przytrzymać rękami. Jedynym problemem może być zła widoczność i zalegający jeszcze po zimie (lub świeżo spadły) śnieg. Jeszcze nigdy nie widziałam col de Literola bez śniegu.
Trasa jest bardzo urozmaicona. Od fragmentów legendarnych pirenejskich szlaków długodystansowych:
GR10 (z Luchon do Espingo), GR11 przez colado Gistain i z Tabernes do Parzan, HRP- (z Portillon na Literolę i jego stary wariant przez Port de Madera do Riuomajou,
przez mało uczęszczane szlaki znakowane przez prowincję Huesca (PHR) – żółte znaki na Puerto del Plan, Port De Madera, podejście na Col de Sahun i z Sahun nad Ibon Barbarisa i na łąkę poniżej cabana Pradines i biało- czerwony GR19.1 z Bielsy do Servetto,
szlaki znakowane kopczykami- Collado Raval, zejście do Tabernes z Colado Senal del Biados, Dolina Literola, droga na Cuello Estos,
do dróg zupełnie nieznakowanych, być może nawet nieistniejących, ale możliwych do przejścia, bo w zasadzie technicznie i orientacyjnie łatwych- zejście z Cuello Estos, wejście z Anescrucez na Collado Senal de Biados, zejście do GR11 z Puerto del Plan,
i w końcu leśne i polne drogi, którymi okrążyłam południowy brzeg Parku Narodowego Posets.
Trasa przechodzi przez szereg łatwych przełęczy z widokami na najwyższe masywy Pirenejów- Posets- Maladeta szczyty wznoszące się ponad Luchon i położony daleko na południu masyw Cotiella. Z Cruz del Guardia widać też Dolinę Pineta i Monte Perdido. Warunki zmieniają się od niemal alpejskich przejść na Col Pradines i Literola, do sielskich łączek w rejonie Sorbarabre. Niekoniecznie trzeba powtarzać moje błędy. Być może nie watro upierać się na Rioumajou (podobno kilkadziesiąt metrów poniżej port de Madera usypisko uspokaja się i można nim już wygodnie zejść, to znany szlak, przypuszczam, że moje kłopoty wynikły wyłącznie z powodu mgły, zmęczenia i problemów z nogą), można też darować sobie uroczą skądinąd ścieżkę na Puerto del Plan i skrócić zejście do Servetto. Niekoniecznie trzeba też wlec się aż do Biados, a potem długo wracać drogami. Można też spróbować wjechać stopem lub wyciągiem do Superbagneres oszczędzając kilka godzin podejścia. Uzyskany w ten sposób czas można by przeznaczyć na odpoczynek, troszkę mi go brakowało tym razem :)
Wiosna na tym szlaku jest piękna. Łąki pełne irysów, asphodeli i margerytek. Kolcolisty, w końcu rododendrony.