Zimowa Korsyka jest tak piękna, że trudno mi o niej pisać. Popatrzcie sami. To tak na gorąco, wróciłam wczoraj w nocy. Podoba Wam się?
16 komentarzy do “zimowa Korsyka”
Widzę kilka perełek, przygoda przepiękna, czekam cierpliwie aż się pozbierasz z tego ogromu wrażeń i ruszysz z relacją! Smaku narobiłaś ;-)
Bardzo podobał mi się Twój komentarz do poprzedniego wpisu w odpowiedzi na to, że ciągle podróżujesz! Kasiu, powinnaś podreślać koszta swoich wyjazdów, wiem, nie lubisz o tym pisać, ale to ważne.. Mnóstwo dziś niestety w Sieci poradników jak tanio zwiedzić XYZ.. Niestety, bo po pierwsze nie jest to tanio (stąd nieporozumienia), a po drugie bo bogactwo można odkryć podróżując tak jak Ty, a nie tak jak proponują poradniki.. Bogactwo siebie, czasu, świata, przyrody! Będe się upominał o koszta przy każdym wyjeździe ;-)
Radku te niskie koszta wymagają pewnych ograniczeń i być może nie każdemu się spodobają. Latam tam gdzie jest akurat tanio, z jak najmniejszym (najtańszym) bagażem. Teraz mieliśmy wykupiony tylko 1 na 3 osoby. Mój plecak daje się zmniejszyć do wymiarów bagażu do kabiny.
Jezdżę najtańszą komunikacją publiczną i bardzo często autostopem. Na promie sypiam na własnej karimacie- nie wykupuję ani kabiny ani nawet miejsca do siedzenia, w górach nocuję w dzikich miejscach i za darmo. W miastach jeśli już muszę, bo na przykład czekam na samolot, często sypiam na lotnisku (rozkladam gdzieś śpiwór). Sporadycznie na kempingu czy w jakimś hostelu, w sumie coraz rzadziej, bo mam też dużo znajomych, zresztą nie ukrywam tego przecież, w Oslo nocowałam w parku, w Bastii na trawniku… Nie jestem ani wybredna ani strachliwa, a wszystkie relacje drobiazgowo spisuję.
Jem tanio, w restauracjach prawie nigdy nie bywam, czasem pozwalam sobie na piwo. Na wiele rzeczy jestem uczulona, a to co mi nigdy nie szkodzi kosztuje grosze- platki owsiane, ser, rodzynki, suszone warzywa… Nie wydaję na to wcale więcej niż w domu. Pijam wodę ze źródła lub z kranu i herbatę, ktorą zawsze mogę ugotować na własnym palniku. Zdarzało mi się gotować w różnych miejscach przedwczoraj na promie.
Już dawno przestałam udawać, że mam pieniądze i przestałam się starać żeby je mieć. Mam wolność i tę do robienia tego co chcę i tę od czegoś -czyli od potrzeby posiadania wizerunku, pozycji itp. A co z tego wynika sami widzicie. I żeby znów się ktoś nie odezwał z krytyką, nie spędzam całego czasu na podróżach, ale staram się też zrobić coś pożytecznego dla innych, na tyle na ile dam radę i umiem. Na pewno mogłabym więcej i mam zamiar nad tym popracować.
Kasiu, wiem jak podróżujesz, bardzo mnie to cieszy i inspiruje do skromnego życia i robienia lepszego użytku ze swoich zasobów, tak jak napisałaś to w dwóch ostatnich zdaniach i podkreśliłaś w ostatnim!
Tylko, że taki opis nie powinien znajdywać się w komentarzu, a we wpisie podsumowującycm albo wprowadzającym, bo faktycznie może dojść do nieporozumienia. Spotykam się z różnymi opiniami co uważamy za drogie, a co za tanie, w tym z opiniami dotyczącymi podróży/wakacji. Powstało tu mnóstwo mitów, specjaliści od marketingu zbudowali wiele fałszywych wizerunków, które nie pozwalają na prawdziwe i głębokie odkrywanie, podróżowanie, jest takie angielskie słowo, francuskiego pochodzenia Flaneur, które ma się do turystyki jak większość turystycznych blogów do Twoich podróży.
Zachęcam do pisania o tym, tak zwyczajnie chętnie poczytam, nie ukrywam, że mnie to mocno inspiruje do „na pewno mógłym więcej i mam zamiar nad tym popracować”!
wydaje mi się, że to wina schematów. Ludzie w pewnym wieku „powinni” koniecznie robić to i to… raczej nie jeździć stopem na pace pickupa (już drugi raz mi się udało:)), sypiać pod chmurką itp. Kłopot w tym, że mój sposob podróżowania jest raczej niepotrzebny specom od marketingu wszelakich maści. Nie tylko niczego nie „sprzedaje”, ale wręcz odstręcza od kupowania. Nikt tego nie poprze i nie rozpropaguje. Zawsze będziemy w opozycji.
było piękne lato. Tylko noce długie i czasem mroźne. Spokojnie można tam uciec przed zimą, zupelnie inny swiat. Na marginesie widzialeś jaka straszna teraz pogoda w Pirenejach?
Wygląda na to, że podróżujemy w podobny sposób i z podobną intencją. Te schematy jakoś szczególnie uwidaczniają się w naszym kraju, tu ciągle ktoś ma problem z tym, że ktoś ma pieniędzy za dużo, a jeszcze większy jeśli podejrzewa, że nie ma ich wcale. Na polskiej prowincji nietrudno spotkać kogoś, kto odkrywszy, że śpisz pod chmurką zmierzy cię pogardliwym wzrokiem, bo przecież jak to tak można… Dlatego lubię Skandynawię, tamtejsza kultura ma większe zrozumienie dla przyjemności czerpanej z obcowaniem z przyrodą. Słynne prawo każdego człowieka nie jest tylko martwym zapisem, nikt nie pyta dlaczego rozbijasz namiot w parku, raczej uśmiechnie się i wskaże warte odwiedzenia miejsce. Śpisz w lesie, gapisz się godzinami w taflę jeziora, podróżujesz autostopem – świetnie, robisz tak dlatego, że masz taką fantazję. Przypominam sobie jaką ulgę i zaskoczenie czułam z 10 lat temu siedząc nad szwedzkim jeziorem i nie będąc przez nikogo mierzona dziwnym wzrokiem. U nas jakoś nie można trwać w bezruchu ani robić niczego dla czystej przyjemności. Też nocowałam na promie na własnej macie, ale prom był polski i ciągle ktoś mnie zaczepiał nie mogąc uwierzyć, że tak można, a nocą nieustannie dźgali mnie w plecy chcący zwrócić na siebie moją uwagę obcy faceci :-/
W takim razie polecam woskie promy. Mają dużo bezludnych miejsc. W drodze do Ajaccio na najwyższym pokładzie obok nas nocowało jeszcze kilka osób i kilka psów, W powrotną stronę nikt, ale chyba wystraszyliśmy wszytskich rozwieszajac kompletnie mokry (i ogromny) namiot. Największy ruch jest w restauracjach. Też tam kiedyś sypiałam (na kanapach), ale ta mniej interesujaca podłoga w nieuczęszczanych zakamarkach jest jednak zanacznie spokojniejsza.
Z polską prowincją mam mniej doświadczeń. Kiedyś odkryłam namiot zaraz za moim domem. Założyłam coś na piżamę i poleciałam zaproponować herbatę, ale zanim dobiegłam już go nie było. Mieszkamy przy szlaku rowerowym z Berlina na Litwę więc latem mija nas mnostwo ludzi.
Leśna Duszo zapraszam nad nasze jezioro. Nad Dąbskim codziennie spotykam ludzi obserwujących zachód słońca:)
Najważniejsze jest-żyj i daj żyć innym. Tak jak chcą, tak jak lubią, tak by czuli się szczęśliwi. Bo Polacy, przykre to ale prawdziwe są nietolerancyjni, zazdrośni i zawistni. I najczęściej widzą w oku sąsiada drzazgę, a belki w swoim nie. Dlatego wszyscy tu „wędrujący” z Panią Kasią i Pani Kasia nie powinni przejmować się tym co ludziska wypisują, tylko robić swoje. I opisywać to dla tych dla których są inspiracją. Pozdrawiam, życzę wiele przyjemności z kolejnych wędrówek. Gosia
Dzięki za wsparcie. Wędruję teraz po niesamowitych górach. Trollaskaga. Trudne są. Ludzi wcale. Szlaki niwidoczne w terenie i nieznakowane- czyli świetne ;). Opiszę Wam. Specjalnie fotografuję bardzo trudne miejsca. Mam nadzieję, że komuś się to przyda:). Pozdrawiam!
Widzę kilka perełek, przygoda przepiękna, czekam cierpliwie aż się pozbierasz z tego ogromu wrażeń i ruszysz z relacją! Smaku narobiłaś ;-)
Bardzo podobał mi się Twój komentarz do poprzedniego wpisu w odpowiedzi na to, że ciągle podróżujesz! Kasiu, powinnaś podreślać koszta swoich wyjazdów, wiem, nie lubisz o tym pisać, ale to ważne.. Mnóstwo dziś niestety w Sieci poradników jak tanio zwiedzić XYZ.. Niestety, bo po pierwsze nie jest to tanio (stąd nieporozumienia), a po drugie bo bogactwo można odkryć podróżując tak jak Ty, a nie tak jak proponują poradniki.. Bogactwo siebie, czasu, świata, przyrody! Będe się upominał o koszta przy każdym wyjeździe ;-)
Radku te niskie koszta wymagają pewnych ograniczeń i być może nie każdemu się spodobają. Latam tam gdzie jest akurat tanio, z jak najmniejszym (najtańszym) bagażem. Teraz mieliśmy wykupiony tylko 1 na 3 osoby. Mój plecak daje się zmniejszyć do wymiarów bagażu do kabiny.
Jezdżę najtańszą komunikacją publiczną i bardzo często autostopem. Na promie sypiam na własnej karimacie- nie wykupuję ani kabiny ani nawet miejsca do siedzenia, w górach nocuję w dzikich miejscach i za darmo. W miastach jeśli już muszę, bo na przykład czekam na samolot, często sypiam na lotnisku (rozkladam gdzieś śpiwór). Sporadycznie na kempingu czy w jakimś hostelu, w sumie coraz rzadziej, bo mam też dużo znajomych, zresztą nie ukrywam tego przecież, w Oslo nocowałam w parku, w Bastii na trawniku… Nie jestem ani wybredna ani strachliwa, a wszystkie relacje drobiazgowo spisuję.
Jem tanio, w restauracjach prawie nigdy nie bywam, czasem pozwalam sobie na piwo. Na wiele rzeczy jestem uczulona, a to co mi nigdy nie szkodzi kosztuje grosze- platki owsiane, ser, rodzynki, suszone warzywa… Nie wydaję na to wcale więcej niż w domu. Pijam wodę ze źródła lub z kranu i herbatę, ktorą zawsze mogę ugotować na własnym palniku. Zdarzało mi się gotować w różnych miejscach przedwczoraj na promie.
Już dawno przestałam udawać, że mam pieniądze i przestałam się starać żeby je mieć. Mam wolność i tę do robienia tego co chcę i tę od czegoś -czyli od potrzeby posiadania wizerunku, pozycji itp. A co z tego wynika sami widzicie. I żeby znów się ktoś nie odezwał z krytyką, nie spędzam całego czasu na podróżach, ale staram się też zrobić coś pożytecznego dla innych, na tyle na ile dam radę i umiem. Na pewno mogłabym więcej i mam zamiar nad tym popracować.
Kasiu, wiem jak podróżujesz, bardzo mnie to cieszy i inspiruje do skromnego życia i robienia lepszego użytku ze swoich zasobów, tak jak napisałaś to w dwóch ostatnich zdaniach i podkreśliłaś w ostatnim!
Tylko, że taki opis nie powinien znajdywać się w komentarzu, a we wpisie podsumowującycm albo wprowadzającym, bo faktycznie może dojść do nieporozumienia. Spotykam się z różnymi opiniami co uważamy za drogie, a co za tanie, w tym z opiniami dotyczącymi podróży/wakacji. Powstało tu mnóstwo mitów, specjaliści od marketingu zbudowali wiele fałszywych wizerunków, które nie pozwalają na prawdziwe i głębokie odkrywanie, podróżowanie, jest takie angielskie słowo, francuskiego pochodzenia Flaneur, które ma się do turystyki jak większość turystycznych blogów do Twoich podróży.
Zachęcam do pisania o tym, tak zwyczajnie chętnie poczytam, nie ukrywam, że mnie to mocno inspiruje do „na pewno mógłym więcej i mam zamiar nad tym popracować”!
Dzięki za ten komentarz!
wydaje mi się, że to wina schematów. Ludzie w pewnym wieku „powinni” koniecznie robić to i to… raczej nie jeździć stopem na pace pickupa (już drugi raz mi się udało:)), sypiać pod chmurką itp. Kłopot w tym, że mój sposob podróżowania jest raczej niepotrzebny specom od marketingu wszelakich maści. Nie tylko niczego nie „sprzedaje”, ale wręcz odstręcza od kupowania. Nikt tego nie poprze i nie rozpropaguje. Zawsze będziemy w opozycji.
No pięknie! Ale jakoś taka słaba ta zima ;)
było piękne lato. Tylko noce długie i czasem mroźne. Spokojnie można tam uciec przed zimą, zupelnie inny swiat. Na marginesie widzialeś jaka straszna teraz pogoda w Pirenejach?
Wygląda na to, że podróżujemy w podobny sposób i z podobną intencją. Te schematy jakoś szczególnie uwidaczniają się w naszym kraju, tu ciągle ktoś ma problem z tym, że ktoś ma pieniędzy za dużo, a jeszcze większy jeśli podejrzewa, że nie ma ich wcale. Na polskiej prowincji nietrudno spotkać kogoś, kto odkrywszy, że śpisz pod chmurką zmierzy cię pogardliwym wzrokiem, bo przecież jak to tak można… Dlatego lubię Skandynawię, tamtejsza kultura ma większe zrozumienie dla przyjemności czerpanej z obcowaniem z przyrodą. Słynne prawo każdego człowieka nie jest tylko martwym zapisem, nikt nie pyta dlaczego rozbijasz namiot w parku, raczej uśmiechnie się i wskaże warte odwiedzenia miejsce. Śpisz w lesie, gapisz się godzinami w taflę jeziora, podróżujesz autostopem – świetnie, robisz tak dlatego, że masz taką fantazję. Przypominam sobie jaką ulgę i zaskoczenie czułam z 10 lat temu siedząc nad szwedzkim jeziorem i nie będąc przez nikogo mierzona dziwnym wzrokiem. U nas jakoś nie można trwać w bezruchu ani robić niczego dla czystej przyjemności. Też nocowałam na promie na własnej macie, ale prom był polski i ciągle ktoś mnie zaczepiał nie mogąc uwierzyć, że tak można, a nocą nieustannie dźgali mnie w plecy chcący zwrócić na siebie moją uwagę obcy faceci :-/
W takim razie polecam woskie promy. Mają dużo bezludnych miejsc. W drodze do Ajaccio na najwyższym pokładzie obok nas nocowało jeszcze kilka osób i kilka psów, W powrotną stronę nikt, ale chyba wystraszyliśmy wszytskich rozwieszajac kompletnie mokry (i ogromny) namiot. Największy ruch jest w restauracjach. Też tam kiedyś sypiałam (na kanapach), ale ta mniej interesujaca podłoga w nieuczęszczanych zakamarkach jest jednak zanacznie spokojniejsza.
Z polską prowincją mam mniej doświadczeń. Kiedyś odkryłam namiot zaraz za moim domem. Założyłam coś na piżamę i poleciałam zaproponować herbatę, ale zanim dobiegłam już go nie było. Mieszkamy przy szlaku rowerowym z Berlina na Litwę więc latem mija nas mnostwo ludzi.
Leśna Duszo zapraszam nad nasze jezioro. Nad Dąbskim codziennie spotykam ludzi obserwujących zachód słońca:)
Dziękuję, z pewnością skorzystam kiedyś z zaproszenia, tak mi tęskno do jezior :-)
Koniecznie!
Szalenie zazdroszczę, byłam dwa razy na Korsyce i mam nadzieję tam wrócić :)
Ja też wrócę :) Korsyka jest naprawdę piękna
a ja myślę, że jesteś fajną babką!
chyba nie, to znaczy nie zastanawiałam się nad tym. Fajni ludzie nie sprawiają innym kłopotów, a ja sprawiam jeśli uznam, że muszę. Dzięki:)
Najważniejsze jest-żyj i daj żyć innym. Tak jak chcą, tak jak lubią, tak by czuli się szczęśliwi. Bo Polacy, przykre to ale prawdziwe są nietolerancyjni, zazdrośni i zawistni. I najczęściej widzą w oku sąsiada drzazgę, a belki w swoim nie. Dlatego wszyscy tu „wędrujący” z Panią Kasią i Pani Kasia nie powinni przejmować się tym co ludziska wypisują, tylko robić swoje. I opisywać to dla tych dla których są inspiracją. Pozdrawiam, życzę wiele przyjemności z kolejnych wędrówek. Gosia
Dzięki za wsparcie. Wędruję teraz po niesamowitych górach. Trollaskaga. Trudne są. Ludzi wcale. Szlaki niwidoczne w terenie i nieznakowane- czyli świetne ;). Opiszę Wam. Specjalnie fotografuję bardzo trudne miejsca. Mam nadzieję, że komuś się to przyda:). Pozdrawiam!