Jesienna Korsyka GR20- pierwszy odcinek

Calvi<— Nocleg nad źródełkiem jest bardzo wygodny, chociaż nie wiem czy dozwolony. Płaska trawiasta łączka, tylko troszkę rozryta przez krowy jest jeszcze przed granicą Parku Narodowego Korsyki, ale przy wyjściu z Calenzany widziałam znak zakazujący biwakowania na całej trasie GR20, bez względu na to czy to park czy nie park….

psianka

To spokojne miejsce z pięknym widokiem. Ponad kępką paproci i jeżyn widzieliśmy wybrzeże z powoli rozjaśniającym się półwyspem Calvi. Podobnie jak poprzednich nocy gasły światła miasteczka, bladło i zaróżowiało się niebo, słońce zarysowywało linię wybrzeża zaczynając od szczytów pagórków, po to, żeby szybko oświetlić już wszystko. Dalszy ciąg trasy już znałam. Pierwszy etap GR20 to dość ciężkie ponad tysiąc metrowe podejście na przełęcz Bocca di Saltu. Widoki są podobne do tych z Mare a Monti z tym, że ścieżka poprowadzona jest wyżej. Nie ma wody, jest też niewiele cienia. Pod granią przechodzi się przez rzadki las, a cień pojawia się dopiero za przełęczą.

Kawałek za Bocca di SaltuDalszy kawałek nie jest łatwy, ale jest bardziej ciekawy. Droga przebija się przez skały i las wysoko zawieszonym trawersem. Są miejsca gdzie trzeba użyć rąk, ale nie ma nic niebezpiecznego. Na grani znów pojawia się wygodna ścieżka i piękne, dalekie widoki na zachód.

GR 20Widać już schronisko Ortu di Piobbu (na płaskiej skale poniżej szczytu Monte Corona), ale dojście tam zajmuje jeszcze sporo czasu. Pomimo tego, że już znałam tą trasę cieszyłam się oglądając piękne, typowo korsykańskie pejzaże, niestety pod światło więc trudne do sfotografowania.

GR 20

Na zachodzie pojawiły się ostre szczyty zwieńczone charakterystyczną sylwetką Paglia Orba, stok porastało wiele pięknych drzew.

GR 20Ścieżka do schroniska przechodzi przez głęboki jar, teraz skryty w gęstym cieniu. Doszliśmy do budynku, zjedliśmy coś przy zewnętrznym stole, pogadaliśmy z grupką zgromadzonych tam osób, ale wciąż było jeszcze wcześnie więc postanowiliśmy przenocować na Bocca Tartagine. Od wodopoju prowadzi tam żółto znakowany szlak, nie zauważyliśmy go więc poszliśmy zgodnie z mapą- w górę od szczytu rozpadliny jaru.

Bocca Taragine

Początkowo jest bardzo stromo, ale po odnalezieniu właściwej, oznakowanej ścieżki już łatwiej. Podejście na przełęcz zajmuje jakieś 40 minut. Czym wyżej tym rozleglejszy widok.

AA020 (12)W ciepłym świetle późnego popołudnia złote brzozy i pomarańczowe jarzębiny wyglądały bajkowo.

AA017 (13)Wyżej pozornie jałowe piargi gładko poukładane jak w parku, porastały zwarte zarośla karłowatej olchy- alnus virdis (zastępujące na Korsyce karpackie kosówki czy alpejskie rododendrony).

AA012 (11)Mieliśmy szczęście i dotarliśmy na grań o zachodzie. Na wszystkie strony ciągnęły się wspaniałe widoki.

AA014 (9)Zamiast stawiać namiot, zrobiliśmy całe mnóstwo zdjęć i dopiero mocno po zmroku zaczęliśmy szukać jakiegokolwiek płaskiego miejsca. O ziemi bez piargu można było tylko pomarzyć.

Bocca TaragineZdając sobie sprawę z tego, że to nierozsądne rozbiliśmy w końcu pałatkę wprost na grani, mając nadzieję, że nam nie odleci.

Bocca Taragine

Mocno wiało, a w takim miejscu nocny i poranny wiatr były niemal pewne- z obu stron widzieliśmy morze. Daleko na horyzoncie świeciły się lampki małej wsi-Tartagine, a jeśli się wyszło kawałek na zachód widać było jaskrawo oświetloną zatokę Calvi. Namiot łopotał jak żagiel, ale nie żałowaliśmy. Pięknie tam było :)

Bocca Taragine

Kiedy o tym myślę teraz, (niemal dwa miesiące później) wydaje mi się, że zapamiętałam głownie tamten szalony nocleg i bajkowe wieczorne i poranne widoki. Tak jakby to one zajęły mi cały dzień. Naprawdę trwały tylko chwilę, ale ich waga w pamięci jest większa niż całego pierwszego odcinka GR-u… może dlatego, że wieczorem zrobiłam najwięcej zdjęć.

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »