Nowy numer Magazynu Górskiego jest w całości poświęcony Szwajcarii. Znam tylko kilka z opisanych tu miejsc. Przed laty przeszłam połówkę szlaku Tour de Monte Rosa. W czerwcu, kiedy schroniska były jeszcze zamknięte okazał się zupełnie bezludny i pomimo bliskości cywilizacji (wyciągi, koparki) zaskakująco dziki. Poza tym Szwajcarię znam bardzo słabo. Wiele razy zastanawiałam się czy tam nie pojechać. Przy planowaniu któregoś z wyjazdów (nie doszedł do skutku, pojechałam wtedy do Włoch, trochę szkoda…ale wiedza zostaje) przeczytałam informację szwajcarskiego klubu na temat rozbijania namiotów w górach. Klubowa instrukcja zalecała nierozbijanie na widoku, zwijanie o świcie, a na terenie prywatnym uprzejme zapytanie o zgodę. Przyznam szczerze, że nawet się tym trochę zdziwiłam. Wprawdzie to nie Hiszpania, gdzie niewiele na temat rozbijania wiadomo, ale każdy rozbija i wszystkim z tym fajnie, ani nie Francja, gdzie wolno prawie wszędzie (tylko na noc) … niemniej wygląda na to, że w Szwajcarii też jakby trochę wolno, a przynajmniej, że z tymże rozbijaniem problem mamy nie tylko my- goście ze wschodu, ale też sami chodzący po górach Szwajcarzy. Cóż, pozostaje mi chyba tylko jak najszybciej rozbić i sprawdzić :) Chciałabym, bo Szwajcaria ma całe mnóstwo imponujących, a zupełnie nieznanych mi gór. Z tym większą przyjemnością zobaczyłam pięknie zrobione wydanie Magazynu Górskiego, poświęcone właśnie Szwajcarii.
Przyjemność tym większa, że znalazł się w nim również artykuł mojego męża na temat kanioningu w Ticino, pełen pięknych kanioningowych zdjęć… jak one ładnie wyglądają w druku!
Bogdan jest zwolennikiem pokonywania kanionów tak, żeby jak najrzadziej wyciągać liny. To zrozumiałe, bo zjechać na linie potrafi każdy, a skok z wysoka, czy przerażająco wyglądający tobogan wymagają pokonania sporej psychicznej bariery i niezachwianej wiary w siebie. Ta skłonność Bogdana jest powszechnie znana. Dwa tygodnie temu, idąc którymś z kanionów na Sardynii jak mi się zdawało trafiłam na tobogan. Nie byłam pewna więc spytałam idącego za mną Docenta.
Docent nawet nie patrząc zapytał -a Bogdan zjechał?
-Nie
-No to to nie jest tobogan!
i to by było na tyle :)