Kilka lat temu na przełomie marca i kwietnia, kiedy większość znajomych szusowała w Alpach korzystając z tańszych pod koniec sezonu wyciągów, zachciało nam się Majorki.
Nie dlatego, że odechciało nam się nart. Wyłącznym powodem tak wczesnego wyjazdu były warunki. Na Majorce latem woda zanika, kaniony są suche, a my bardziej lubimy właśnie te mokre :)
Złudzenie, że Majorka jest ciepła, prysło od razu po przyjeździe. Padał śnieg z deszczem, wiało od morza, temperatura rzadko wzrastała powyżej 10 stopni. Po pierwszym łatwym kanionie, w który wskoczyliśmy dla rozgrzewki ( Valdemosa) wpadł nam jeszcze do głowy idiotyczny pomysł popływania w morzu… ( przy okazji, przecież i tak byliśmy już w piankach :)) najtwardszy (Przemek) wytrzymał 10 minut. Jakoś nie wracaliśmy do tego tematu :)
Woda była lodowata. Pomimo grubuch pianek marzliśmy jak nigdy w życiu ( napisałam o tym kiedyś do NPM-u)
Kaniony były oślizłe i ciemne. Przebieranie się na początku i końcu po prostu przeraźliwe :) Na domiar złego te, od których zaczęliśmy były średnio ciekawe i łatwe.
Trochę pływania, cóż pływałam już w ciekawszych miejscach :)
Nieskomplikowane zjazdy, zimno i przeciąg.
Tobogany przy dużej wodzie też troszkę inne niż latem :)
A na zjazdach strumienie troszeczkę zwalały nas z nóg.
Na szczęście trafiły nam się dwa bardzo ciekawe kaniony Mortrix i ciąg GorgBlau- Sa Fosca-Pareis.
W opisie Motrixa w nowo wydanym ( po polsku) przewodniku Kanioning Johna Bulla jest błąd. Wcale nie trzeba wspinać się po pozostawionych w kanionie linach z powrotem pod górę kanionu. Przy spokojnym morzu można wydostać się z kanionu łodzią, do której trzeba przepłynąć kawałek wpław. Kiedy może nie jest spokojne ( nie było), a nie ma się ochoty płącić za wynajecie łodzi (ok 100 Euro), żeby wyjść z Motrixa trzeba się trochę powspinać.
Nic trudnego, we wszystkich miejscach, które tego wymagają trasa jest ubezpieczona linami.
Problemem są tylko przeraźliwie ostre skały. Pościeraliśmy sobie opuszki palców tak, że straciliśmy linie papilarne :) Być może w czasach kiedy był pisany przewodnik ta via ferrata jeszcze nie istniała.
Najpiękniejszym i najciekawszym kanionem Majorki jest Gorg Blau, przechodzący w podziemny, trzygodzinny odcinek zupełnie pozbawiony światła- Sa Fosca. ( Ciemność)
Tego dnia zmarzliśmy tak bardzo, że niewiele zdjęć wyszło nam ostro. To być może … jak przypuszczamy ujawniło jakiś rąbek prawdziwej natury Wojtka, Czy on Wam kogoś nie przypomina? :)
Ostatni odcinek jest już bardzo ciemny, niemal schowany pod ziemią. Chwilę dalej rzeka znika w jaskini i dzienne światło zupełnie zanika. Te kilka godzin niełatwego kanionu, w nikłym świetle czołówek było jednym z moich najciekawszych kanioningowych doświadczeń.
W Safosce nie robiliśmy zdjęć. Było już zbyt późno, Znależliśmy się tam przypadkiem. Mieliśmy zamiar wyjść i wrócić następnego dnia, ale w francuskim przewodniku, który mieliśmy błędnie opisano wyjścia. Przy bardzo dużej wodzie ten kanion zupełnie nie odpowiadał opisowi. Chętnie wróciłabym tam jeszcze raz z dobrą lampą błyskową i aparatem. Kiedy wyszliśmy ściemniło się i ostatni, łatwy już, prowadzący aż do morza odcinek przeszłiśmy nocą, marznąc straszliwie.
Jak tu nie tęsknić za słoneczną Sierra de Guara ? :)
Podróż do wnętrza ziemi to nie moja „bajka”! Chyba, że są to po wojenne, lub współczesne tajne bunkry. Na Majorce stanowczo wolałbym leżeć plackiem na plaży, pływać i podziwiać faunę ( szczególnie samice mojego gatunku :P) i florę. :)
W takim razie nie polecam Majorki w marcu, chociaż góry tez są tam fajne, i właściwie zimą całkiem letnia aura jak dla nas :)