Pireneje wrzesień cz1-Col d’Azet

Zacznę od końca. Zawsze łatwiej mi opisywać trasy gdzie byłam sama, albo z Jose, któremu nie tylko nie przeszkadza, że o nim piszę, ale często sam mi przysyła zdjęcia. Wiele fotografii robi specjalnie dla nas.

Tym razem (dla nas)  zatrzymał się w malutkiej wiosce zaraz za Ainsą- żeby pokazać mi strażniczą wieżę. Niestety nie zapamiętałam nazwy miejscowości. W tej okolicy zachowało się kilka  sygnałowych wież. Są oznakowane, zresztą widać je już z daleka (to mogła być Escalona?). Pochodzą z czasów kiedy życie na pirenejskim pogórzu było niebezpieczne i  na wieżach stale czuwały straże, w razie potrzeby powiadamiając kolejne wsie o nadciąganiu wroga. Rozpalali ogień. Zupełnie jak u Tolkiena (tak na marginesie, to częsty u niego przykład fascynacji Hiszpanią, stale odkrywam gdzieś tolkienowskie nazwy).

Z wieży było widać Embalse de Mediano ciągnące się aż do Ainsy,

a z drugiej strony Pireneje.

Sama wieża był otwarta, wstęp bezpłatny (chociaż w sezonie się chyba płaci), a na klatce schodowej wystawa obrazów. W pięknym kamiennym miasteczku spotkaliśmy tylko trzech dziadków relaksujących się na ławeczce i dwa wolno biegające psy. Bardzo miłe miejsce.

Do wieczora udało nam się jeszcze minąć Bielsę, zdążyć do tunelu (jest zamykany na noc) i dowlec się przez zamgloną w nocy Francję na Col d’Azet. Niesamowicie wyglądały przebijające się przez mgłę światełka wysoko położonych wsi i ośrodków narciarskich na stokach Neouvielle.

Stanęlibyśmy wcześniej, ale w gęstej mgle pobocza wyglądały bardzo ryzykownie. Jechało się też dość ciężko, bo droga wąska i kręta, a zbocze strome. Za to rano przełęcz wystawała znad chmur i mieliśmy piękne widoki. Przez Col d’ Azet przechodzi jeden z odcinków GR10. To również popularna droga rowerowa.

A poza tym…Moje ukochane Pireneje! …koniec września, piękna letnia pogoda, o której wiedzieliśmy, że nie będzie trwała. Ambitne plany, mnóstwo opisów tras i trudne negocjacje. Ja zgodziłam się chodzić w kasku, Jose – spróbować tras wygrzebanych w przewodniku Olliviera i takich, które dostałam od kolegów (z Edkowego forum). Olliviera nie rozumieliśmy, a reszta była po polsku :). Zaczęliśmy od Loudenvielle.

 

 

 

Share

2 komentarze do “Pireneje wrzesień cz1-Col d’Azet”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »