już wiosna?

Przegapiłam tydzień, pogoda w Paryżu jak zwykle była znacznie łaskawsza niż tutaj i teraz ze zdziwieniem oglądam swój już całkiem rozmarznięty ogródek.

Idzie wiosna. W Pirenejach jest trochę mniej śniegu niż o tej samej porze w zeszłym roku. Sprawdzam co chwila, bo jakiś czas temu kupiłam sobie bilety do Barcelony, mając nadzieję, że znajdę czas i wszystko się uda. Tak naprawdę to nie wiem jak będzie. W pracy mam strasznie dużo trudnych i rozgrzebanych spraw… ale zostały jeszcze ponad dwa tygodnie więc powalczę i się postaram.

Marzec w górach nie zawsze bywa bardzo piękny. To zdjęcia z zeszłego roku. Padało przez kilka ostatnich dni.

Rzeki wezbrały, ze śniegu zostało gęste błoto, a góry otulała bura mgła.

Trudno byłoby w taką pogodę chodzić z plecakiem. Pewnie bardzo szybko wszystko zrobiłoby się mokre. Nocami wciąż chwytał mróz, a wciąż polerowany deszczem lód robił się  nieprzyzwoicie śliski.

Nie wiem, czy gdybyśmy mieli taką możliwość zdecydowalibyśmy się wyjść w góry z plecakami i przez  te wszystkie dni trzymać się z dala od cywilizacji. Pewnie spróbowalibyśmy, a w końcu przemoczeni i zamarznięci schowali się w którymś z otwartych schronisk. Nawet zimą w Zachodnich Pirenejach otwarte są hiszpańskie schroniska Lizara i Linza, a po francuskiej stronie gite Maison de la Montagne w Lescun.

Nie mieliśmy takiej możliwości. Złamałam nogę i zostało nam tylko zwiedzenie Zachodnich Dolin samochodem.

Z trudem udało mi się pokuśtykać kawałek i zrobić parę zdjęć. Nie wiedziałam wtedy, ze noga jest załamana, Hiszpanie stwierdzili skręcenie, więc nie raz stanęłam na niej troszeczkę bardziej niż powinnam, a któregoś dnia nawet przeszłam kawałek leśnym szlakiem.

W lasach wyłaziły już pierwsze kwiaty i było mi bardzo żal już wyjeżdżać z gór.

Opisałam to we wpisach Pireneje Zachodnie marzec. Na zdjęciach prawie zawsze dobra pogoda, cóż mieliśmy wtedy kilka bardzo pięknych dni …Nie wiem jaki będzie ten marzec i mam wielką nadzieję, że uda mi się pojechać i go zobaczyć. Tylko, że wszystko zależy od sytuacji w pracy. Trzymajcie kciuki, teraz, każde wsparcie bardzo mi się przyda :)

Share

znikam

Nie będzie mnie przez cały tydzień,  nie dziwcie się jeśli nie odpiszę na komentarz, albo jeśli wpisany komentarz  nie pojawi się szybko na blogu. Będę w Paryżu. Są duże i  dla mnie istotne targi materiałów Premiere Vision, a jednocześnie odbywają się inne, mniej prestiżowe ale też czasem interesujące targi Texworld. Nie ma tam wszystkich produkujących dla outdooru firm, z niektórymi można się spotkać tylko w Monachium (albo poza Europą), niemniej Premiere Vision pozostaje miejscem gdzie wiele się dzieje.  To tam decyduje się jakie kolory spodobają nam się za półtora roku, tam pojawiają się materiałowe „wynalazki”, widać tendencje.

Przejrzenie milionów próbek to bardzo ciężka praca.  Bardzo rzadko czuję się aż tak zmęczona jak oglądając, dotykając i miętosząc niezliczone tkaniny i dzianiny, podczas gdy  mózg pracując na wysokich obrotach wyobraża sobie kolejne, niekończące się  nowe zastosowania…

Wynik tej pracy bywa czasem mizerny- kilka interesujących , ale wymagających dalszych testów dzianin, sporo zmuszającej do przemyśleń wiedzy. Niektóre błyskotliwe pomysły projektantów tkanin nigdy nie zdobywają sobie pozycji na rynku. Inne są tylko chwytliwymi nazwami, marketingiem, którego nie uzasadnia żadna prawdziwa jakość. Gdzieś na boku, czasem bardzo słabo widoczne pracują sobie firmy skoncentrowane na swoich badaniach i planach, i najczęściej to właśnie one maja coś wartościowego do zaoferowania.

Jeżeli Was to zainteresuje, mogę kiedyś o tym napisać.

Share
Translate »