od kilku dni staram się opisać naszą czerwcową wędrówkę, ale coś mi nieustannie przeszkadza. Dzisiaj awaria internetu skasowała mi gotowy wpis. Popatrzcie na zdjęcia. Bigorre to rejon, który mało znałam. Wiele miejsc widziałam pierwszy raz, chociaż bywałam już bardzo blisko. Wyjdą z tego 3 niezłe trasy- takie o jakie często pytacie w mailach. Na niecały tydzień, 5 dni. Opiszę je z tagiem dla początkujących, nawet nie dlatego, że są łatwe- są zwykłe jak na Pireneje, czasem strome, czasem bez znaków. Mają jednak pewną szczególną cechę, jak dotąd dostępną tylko w Andorze. Schrony. Otwarte, suche, malutkie i bardzo skromne, ale w deszczowe dni- sami wiecie- pałace. Idąc przez Bigorre traficie na taki luksus co kilka godzin, pół dnia. W czerwcu wszystkie cabany były jeszcze puste. Na niektórych napisano – „zarezerwowane dla pasterzy”, ale w większości była tylko informacja: „drogi wędrowcze, śmieci zabierz ze sobą”.